Roman Giertych spotyka się z miliarderem w Wenecji, wspomina o Donaldzie Tusku, umawia z Radosławem Sikorskim i dyktuje kierunek „reform” Bodnara. Te nagrania nie tyle szokują, co odsłaniają bezwstydną prawdę o stylu rządzenia Polską: oligarchicznym, cynicznym, zakulisowym. Taśmy Republiki nie przyniosły sensacji, one potwierdziły rzeczywistość.
Układ nieformalny: kto naprawdę rządzi?
Ujawnione przez Telewizję Republika nagrania, wbrew głośnym zapowiedziom, nie przyniosły przełomu. Nie zawierają informacji, które mogłyby zamieszać na polskiej scenie politycznej. Zawierają jednak coś innego: potwierdzenie istnienia nieformalnych struktur władzy, które funkcjonują ponad oficjalnymi instytucjami państwa.
W centrum tych struktur znajduje się Roman Giertych, adwokat premiera i jego rodziny, a także poseł Koalicji Obywatelskiej. Choć nie pełni żadnej funkcji w rządzie, z ujawnionych rozmów wyłania się jako osoba mająca realny wpływ na decyzje polityczne. Większe, niż Adam Bodnar, który jest ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym.
W jednej z publicznych wypowiedzi z 8 kwietnia 2024 roku, będącej częścią opublikowanego materiału, mówi:
To, co zrobił minister Bodnar… Ja uważam, że dużo zrobił, ale to nie oznacza, że wszystko to, co ja bym widział, żeby trzeba było zrobić
Dalej deklaruje:
My musimy po prostu tych prokuratorów, którzy się zhańbili współpracą w nielegalnych działaniach poprzedniej władzy, musimy ich usunąć, najlepiej z zawodu
Tego typu wypowiedzi unaoczniają model sprawowania władzy, w którym formalne organy państwa stają się jedynie wykonawcami politycznych oczekiwań środowisk wpływu. Tym samym, na nic zdają się ustawowe ograniczenia, prawne zakazy powoływania się na wpływy, czy wreszcie kodeksy etyki. Wszystko to jest zasłoną dla aktywności, która i tak jest prowadzona, ale w sposób zawoalowany.
Prywatne relacje, publiczne konsekwencje
Szczególny niesmak budzą nagrania z 2019 roku, kiedy Roman Giertych, wtedy jeszcze poza parlamentem, ale adwokat miliardera Leszka Czarneckiego, prowadzi rozmowy o charakterze politycznym i towarzyskim z udziałem najważniejszych postaci obecnego obozu rządzącego.
Słuchaj, gadałem długo z Donaldem. On mnie podbudowywał mocno. Zadowolony, uchachany
– mówi Giertych.
W dalszej części rozmowy wspomina o spotkaniach z Tuskiem, komentuje decyzje Grzegorza Schetyny i przyznaje, że jest w ciągłym kontakcie z ówczesnym przewodniczącym Rady Europejskiej. To oznacza, że Giertych miał duży wpływ na politykę w Platformie Obywatelskiej, choć nie był wtedy jej członkiem, a Donald Tusk ingerował w sprawy polskiej polityki, mimo iż zabraniało tego prawo europejskie.
Umówiłem się z nim na ten tydzień przyszły i będę wiedział, co planuje
Odpowiedź Czarneckiego jest równie wymowna:
To dobrze, jak będę mógł w czymś pomóc, to z chęcią pomogę
Tego rodzaju dialogi rodzą pytania o granice wpływu i przejrzystość relacji między biznesem, polityką i adwokaturą. Nie zmienią niczego na polskiej scenie politycznej w krótkim terminie, a w dłuższym – przyczynią się do wzrostu notowań partii spoza duopolu PO-PiS.
Dla przeciętnego Polaka nie ma w tych taśmach nic nadzwyczajnego, a z pewnością każdy czuje, że dzieje się coś złego, co nie powinno mieć miejsca. Na tym skorzystają partie antysystemowe – od Konfederacji, przez Konfederację Korony Polskiej Grzegorza Brauna, a na Partii Razem Zandberga kończąc.
Ekskluzywna Wenecja, zwykły obywatel
Wpłyną na to m.in. tak wymowne nagrania dotyczące prywatnych planów obu rozmówców. W tle pojawia się Wenecja, hotel Cipriani i lista gości, których nazwiska od lat pojawiają się w debacie publicznej.
„To jest rocznica naszego ślubu” – mówi Czarnecki, po czym proponuje Giertychowi: „Dajcie znać, nie wiem, może przedzwoń do Radka, jeżeli miałby ochotę, to też serdecznie zapraszam. Ale tylko pod warunkiem, że wy przyjedziecie”.
Padają nazwiska: Radosław Sikorski, Anne Applebaum. Padają konkretne daty. Padają też propozycje „załatwienia samolotu” i rezerwacji hotelu.
To nie są rozmowy o przyszłości państwa. To rozmowy o przywilejach, o celebracji, o świecie, do którego przeciętny obywatel nie ma dostępu, ale który wpływa na jego codzienne życie.
Polityka jako klub dla swoich
Ujawnione nagrania nie zawierają twardych dowodów na przestępstwo. Ale stanowią świadectwo systemu, w którym państwo jest zarządzane przez układ nieformalnych relacji, zależności i interesów. Władza, choć wtedy chwilowo w opozycji, zamiast służyć obywatelowi, staje się przestrzenią komfortu dla ludzi z dostępem do „Radka”, „Donalda” i „Małgośki”.
To nie tylko patologia. To demontaż zaufania społecznego do instytucji, który odbywa się przy pełnej świadomości aktorów politycznych i opinii publicznej.