Były aparatczyk PRL, główny bohater jednej z największych afer III RP i symbol uwłaszczonej po 1989 roku komunistycznej nomenklatury właśnie został jedną z najważniejszych osób w państwie. Sejm wybrał Włodzimierza Czarzastego na marszałka.
Wybór Włodzimierza Czarzastego na marszałka Sejmu nie był zaskoczeniem. Koalicja rządząca od początku mówiła jednym głosem. Zaskakuje jednak coś innego: symbolika tej decyzji, zwłaszcza w kontekście politycznej biografii nowego marszałka.
Czarzasty, jeszcze w latach 80., był aktywnym działaczem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a więc formacji odpowiedzialnej za dekady zniewolenia, cenzury i łamania obywatelskich praw. Dla wielu wyborców to nie tylko polityczna ciekawostka, ale czytelny sygnał, jak głęboko zakorzenione w elicie III RP są kadry dawnego systemu, które po 1989 roku sprawnie odnalazły się w nowej rzeczywistości, często zajmując kluczowe pozycje w mediach, biznesie i polityce.
W tym sensie wybór Czarzastego jest nie tylko personalną decyzją, ale symbolicznym potwierdzeniem długowieczności komunistycznej nomenklatury.
Afera Rywina, czyli cień, który nie znika
Na sali sejmowej przypomniano także inny rozdział z życia nowego marszałka. Jego rolę w głośnej „aferze Rywina”, jednej z największych afer III RP, która na początku lat 2000 doprowadziła do potężnego kryzysu medialno-politycznego. To właśnie ona doprowadziła do upadku rządu Leszka Millera i wieloletniego kryzysu postkomunistycznej lewicy w Polsce.
Przemysław Czarnek odniósł się do słów Bronisława Komorowskiego, przypominając, że to Czarzasty przewijał się w kontekście kulis afery jako jeden z jej bohaterów.
To jest rzecz nieprawdopodobna, że tego rodzaju ludzie robią kariery polityczne w wolnej Polsce
– mówił Czarnek.
A przecież afera Rywina nie była kolejnym „niewinnym” spektaklem politycznym. Obnażyła prawdziwe oblicze klasy politycznej po „upadku komunizmu”. Była dla Polaków momentem, w którym upadły iluzje o „nowej, lepszej polityce” w wolnej Polsce. Przez lata Czarzasty był jednym z symboli tamtego systemu.
Lewica po kadrowym liftingu? Raczej po recyklingu
Wybór Czarzastego obnażył też pewną słabość współczesnej lewicy. Gdy nadszedł moment na wskazanie kandydata na jedną z najważniejszych funkcji państwowych, formacja ta – zamiast zaprezentować nowe pokolenie polityków, sięgnęła po postać, której korzenie tkwią głęboko w PRL, a biografia ciąży lewicy od lat.
To paradoks: ugrupowanie, które opowiada o modernizacji, progresywizmie i patrzeniu w przyszłość, w kluczowym momencie prezentuje jednego z najbardziej obciążonych polityków w swojej historii. Wszystko w czasach, gdy inne lewicowe ugrupowanie – Partia Razem, przeżywa odrodzenie.
Komunistyczne sympatie? Cytaty mówią same za siebie
Dyskusja sejmowa była gwałtowna. Najbardziej płomienne przemówienie wygłosił były minister edukacji w rządach PiS, poseł Przemysław Czarnek. Odczytał kolejne fragmenty wypowiedzi Czarzastego, a także wypowiedzi innych osób na jego temat, w tym m.in. byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
„Różnica między nami polega na tym, że ja pana generała Jaruzelskiego uważam za postać, którą cenię a pana pułkownika Kuklińskiego uważam za zdrajcę.”
– mówił w jednej ze swoich wypowiedzi Czarzasty, którą przytoczył z sejmowej mównicy Przemysław Czarnek.
Czarnek przypominał też inną wypowiedź Czarzastego:
„Sowieccy żołnierze wyzwalali również Polskę. Wie pan o tym?”
Poseł PiS ripostował:
Nie, panie marszałku. Nie! Żołnierze sowieccy zniewalali Polskę w miejsce Niemców.
Te cytaty, przecież autentyczne i niezmienione, wskazują na światopoglądowe korzenie nowego marszałka i tłumaczą, dlaczego jego wybór budzi tak wiele emocji i sprzeciwu.
Rząd Tuska i powrót dawnych elit?
Krytycy Czarzastego podkreślali w dyskusji, że za Tuska najważniejsze funkcje obejmują ludzie komunistycznego aparatu. Wybór Czarzastego nie jest dla nich wyjątkiem, lecz elementem szerszego procesu – powrotu do sterów państwa środowisk, które zostały ukształtowane przed 1989 rokiem i które współtworzyły układ Okrągłego Stołu.
Nieprzypadkowo Czarnek przypomniał słowa Czarzastego o tamtych wydarzeniach:
„Wyście się z nami przy Okrągłym Stole dogadali.”
Opozycja liczyła na bunt. Nie doczekała się
Mimo ostrych wystąpień, mimo emocji i mimo ciężaru biografii, głosowanie odbyło się bez niespodzianek.
Prawica miała nadzieję, że ktoś z koalicji rządzącej wyłamie się, zagłosuje wbrew dyscyplinie, wstrzyma się lub nie weźmie udziału w głosowaniu. To mogłoby zablokować wybór Czarzastego.
Nic takiego nie nastąpiło. Z wynikiem 236 głosów „za” były aparatczyk PRL został marszałkiem Sejmu. A w reakcjach części sali rozległy się okrzyki: „Precz z komuną!”
Robert Bagiński

