„Raczej leniwy człowiek”, „dziaders, który się nie przepracowuje” – Mateusz Morawiecki wyraźnie podnosi temperaturę sporu z Donaldem Tuskiem. W tle świeży sondaż OGB: połowa badanych nadal ocenia rząd negatywnie. Byłemu premierowi można było zarzucić wiele, ale nikt nie kwestionował, że harował od rana do wieczora. Z Tuskiem jest inaczej.
Tempo państwa, nie tempo konferencji
W rozmowie z Kanałem Zero były premier rysuje oś sporu tak jasno, jak dawno nikt po tej stronie sceny: państwo ma działać w rytmie pracy, nie PR-u. Co ważne, mówi to w kanale do którego premier Tusk konsekwentnie odmawia przyjścia.
Walczymy o nasze zwycięstwo i tak muszę sprawę postawić i tak chcę sprawę postawić, bo uważam, że ten rząd zużywa się dużo szybciej niż im się wydawało. Mamy 50 parę procent przeciwników rządu, 20 kilka procent zwolenników tego rządu
– mówi, odwołując się do twardych nastrojów społecznych.
A potem przechodzi do sedna: stylu przywództwa. Ocenił, nie tylko brak efektów po prawie dwóch latach rządzenia, ale również styl i postawę samego premiera.
Obecny premier, mój następca, z tego co słyszę, jest takim właściwie raczej leniwym człowiekiem i człowiekiem, którego można nazwać dziadersem, tak mówi młodzież, ponieważ nie zajmuje się tymi sprawami, nie interesują go one. Nie chce pracować te 14–16 godzin na dobę, raczej słynie z tego, że się nie przepracowuje
– skonstatował.
To nie jest złośliwość dla efektu. Morawiecki celuje w fundament wizerunku Tuska: premier „nie dowozi” spraw państwa, a jedynie je opowiada. Kontrast jest prosty i czytelny: „harówka od rana do nocy” kontra „nie przepracowuje się”.
Liczby są nieubłagane, trend nie zmienia faktu
Wrześniowy sondaż OGB przynosi rządowi oddech, ale nie rozgrzeszenie. Pozytywnie działania gabinetu ocenia 28,2 proc. badanych – to +4,7 pkt proc. miesiąc do miesiąca. Negatywne oceny spadły do 50,6 proc., czyli o 5 pkt proc. mniej niż w sierpniu. Oś podziału pozostaje klasyczna.
Najbardziej krytyczni pozostają mieszkańcy wsi, natomiast największe miasta, liczące powyżej 500 tys. mieszkańców, są dla rządu najbardziej przychylne
– podkreśla OGB.
Kontrast stylów: praca u podstaw kontra polityka pozorów
Morawiecki nie przypadkiem używa języka pokoleń. Słowo „dziaders” ma w sobie oskarżenie o wygodę, zblazowanie i brak sprawczości. Jeśli premier, jak mówi były szef rządu, „nie chce pracować te 14–16 godzin na dobę”, to nie jest przytyk, tylko akt oskarżenia o brak tempa w sprawach, które bolą codziennie.
Ośrodek ciężkości wraca do środka
Atak na Tuska nie jest celem samym w sobie, ale elementem strategii Morawieckiego. Były premier chce sie prezentować jako polityk środka, nawet jeśli niektórzy go za to krytykują.
Idę drogą środka. Staram się zbierać najlepsze pomysły z obu różnych zestawów idei. Sądzę, że również nasza formacja w ten sposób prowadziła te 8 lat. Będę bronił tych wielu naszych osiągnięć, tych ośmiu lat
– deklaruje Morawiecki.
To próba odzyskania centrum: mniej rewolucji, więcej rzemiosła; mniej fajerwerków, więcej faktur i decyzji. W tle sugestia, że obecny gabinet gubi się w pozorach aktywności.
Piłka po stronie premiera
Morawiecki grał ostatnio ostro i konsekwentnie. Wszyscy, którzy liczyli na jego upadek muszą być mocno zawiedzeni.
Były premier idzie drogą ekspremiera Jerzego Buzka. Po czterech latach rządów w 2001 roku zniknął „w niesławie”, by odrodzić się i już w 2004 roku w trakcie elekcji do Parlamentu Europejskiego uzyskać najlepszy wynik w Polsce. Wszystko dlatego, że podobnie jak gabinet Morawieckiego, jego rząd miał realne efekty swojej pracy.
Inaczej jest z Tuskiem. Wracał do polskiej polityki w glorii chwały i jako były „król Europy”. Dziś jest politykiem, który szoruje po dnie sondaży zaufania. I to się raczej nie zmieni.
Tomasz Marzec

