Minister Waldemar Żurek ogłosił kolejną falę dymisji w sądach. Tym razem stanowiska traci 25 prezesów i wiceprezesów „mimo negatywnych opinii kolegiów sądów”. Co ważne, decyzja wbrew obowiązującemu prawu, została podjęta z pominięciem Krajowej Rady Sądownictwa. Resort przekonuje, że „dobro wymiaru sprawiedliwości wymaga odważnych decyzji”.
Krytycy, w tym nie tylko politycy, ale również prawnicy, nie mają wątpliwości: to uzurpacja władzy i budowa politycznej kontroli nad sądami. W tle spór o legalność KRS i przerzucanie konstytucji przez płot „standardów międzynarodowych”.
Dobro wymiaru sprawiedliwości według Żurka
Ministerstwo Sprawiedliwości ogłosiło, że odwołuje kolejnych 25 prezesów i wiceprezesów sądów. To już 45 osób od początku urzędowania Waldemar Żurka. Jako powód wskazano ich związki z Krajową Radą Sądownictwa, czyli udział w procedurach awansowych przed „nieprawidłowo ukształtowaną KRS” albo poparcie udzielane kandydatom do Rady. Co kluczowe, decyzje zapadły wbrew negatywnym opiniom kolegiów i z pominięciem stanowiska KRS, bo zdaniem Żurka „Rada utraciła niezależność i nie jest w stanie wydać bezstronnej opinii”.
Dobro wymiaru sprawiedliwości wymaga odważnych decyzji. Nie można pozostawiać na kluczowych stanowiskach osób, które uczestniczyły w upolitycznionej procedurze awansowej przed nieprawidłowo powołaną KRS
– powiedział Waldemar Żurek.
To niezbyt wyszukane uzasadnienie. Takie, w którym „odwaga” stała się wygodnym szyldem dla politycznego czyszczenia kadr i obchodzenia mechanizmów kontroli przewidzianych w prawie. Jeśli tak postępuje minister, który był sędziom, trudno dziwić się politykom.
KRS: co naprawdę mówi Konstytucja i spór o „standardy europejskie”
Spór o KRS toczy się od lat. Art. 187 Konstytucji wskazuje, że w skład Rady wchodzi piętnastu sędziów wybranych spośród sędziów oraz przedstawiciele parlamentu i władzy wykonawczej. Krytycy zmian z 2017 r. twierdzą, że przeniesienie wyboru owych piętnastu sędziów do Sejmu wypaczyło sens przepisu. Rzecz w tym, że Konstytucja odsyła do ustawy w zakresie sposobu wyboru. Nie zakazuje udziału parlamentu, co jest bardziej demokratyczne, niż sytuacja w której kandydatów zgłaszają sędziowskie korporacje.
Co do zasady, rząd postanowił pominąć ustawę. Tymczasem, żaden nie daje mu prawa do arbitralnego pomijania całego organu konstytucyjnego w bieżących decyzjach kadrowych.
Dodatkowa ironia polega na tym, że rząd i minister powołują się na „standardy międzynarodowe”, choć w wielu państwach Unii Europejskiej politycy realnie współdecydują o składach rad sądownictwa – różnią się szczegóły, ale nikt nie uznaje tego automatycznie za powód do ignorowania prawa krajowego w konkretnych procedurach. Zamiast rzetelnej naprawy systemu dostajemy więc doraźne decyzje kadrowe, które podkopują zaufanie obywateli sądów.
Mijanie procedur to nie reforma. To zamach na sądy
Prawo o ustroju sądów powszechnych przewiduje mechanizmy kontroli. Jeśli kolegium sądu negatywnie opiniuje odwołanie prezesa, minister powinien zasięgnąć opinii KRS. Minister Żurek odpowiada, że KRS jest wadliwa, więc… ją pomija. Trudno więc nazwać to „naprawianiem prawa”, podczas gdy jest to zwykłe obejście obowiązujących przepisów. Pomijanie organu konstytucyjnego nie rozwiązuje jego wad, ale tworzy groźny precedens, w którym każda kolejna większość będzie mogła dowolnie wybierać, które instytucje państwa są dla niej „niewygodne”.
Mecenas Bartosz Lewandowski nazywa działania ministra uzurpacją i twierdzi, że pisma o odwołaniu nie wywołują żadnych skutków prawnych. Żurek, ignorując konstytucyjne procedury, stawia się ponad prawem i sam kreuje się na najwyższą władzę w państwie. To niebezpieczne, bo pokazuje, że rząd Tuska nie cofa się przed niczym, aby podporządkować sobie wymiar sprawiedliwości. Dziś na celowniku są prezesi sądów, jutro mogą to być każdy sędzia, który nie spodoba się politykom.
Polityka zamiast prawa
To, co obserwujemy, nie ma nic wspólnego z praworządnością ani niezależnością sądów. To brutalna polityka pod płaszczykiem „odważnych decyzji”. Rząd Donalda Tuska i minister Żurek nie odbudowują zaufania do wymiaru sprawiedliwości, oni je niszczą. To jest prawdziwy zamach na wymiar sprawiedliwości, a jego ofiarą stają się obywatele, którzy zamiast stabilnego i przewidywalnego prawa otrzymują chaos, niepewność i coraz większe podporządkowanie Temidy politycznej woli rządzących.