Dwa dni po rosyjskim ataku dronów na Polskę Donald Trump odniósł się publicznie do sprawy. Jego słowa, ostrożne i tonujące emocje, natychmiast stały się celem zaczepek ze strony Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego. Premier i szef MSZ prześcigają się, kto skuteczniej zaszkodzi dobrym relacjom polsko-amerykańskim.
Zamiast budować wspólny front z sojusznikiem zza oceanu, znów potraktowali kryzys jak paliwo polityczne do gry wewnątrz kraju, ale przede wszystkim – na arenie europejskiej.
Drony sprzed dwóch dni, polityczna reakcja dzisiaj
W nocy z wtorku na środę rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Incydent postawił na nogi polskich wojskowych oraz kierownictwo NATO. Dziś, dwa dni później, Donald Trump pytany o sprawę dronów przez dziennikarzy, stwierdził, że naruszenie „mogło być błędem”, choć dodał, że „nie jest zadowolony z tej sytuacji” i ma nadzieję na szybki koniec eskalacji.
Trump tonował emocje, ale zapewnił, że Polska miała prawo neutralizować zagrożenie, co wcześniej – w rozmowie z prezydentem Karolem Nawrockim potwierdził wprost.
Tusk i Sikorski nie odpuścili
Niestety, nie wszyscy polscy politycy dorośli do sytuacji. Zamiast wesprzeć linię prezydenta i USA, premier Donald Tusk natychmiast wykorzystał komentarz Trumpa, pisząc w mediach społecznościowych zaczepne komentarze.
My też chcielibyśmy, żeby atak dronów na Polskę był pomyłką. Ale nią nie był. I wiemy o tym
– napisał premier Tusk.
Szef MSZ, Radosław Sikorski, w swoim stylu dołożył swoje. Wcześniej, krytykował prezydenta Donalda Trumpa w amerykańskiej telewizji Fox News.
Nie, to nie była pomyłka
– pisał na portalu X. Wrzucił też nagranie z Kijowa, podkreślając skalę rosyjskiego ataku. To jednak nie tyle reakcja merytoryczna, co polityczna, niestety wycelowana w samego Trumpa, który nie użył ostrych słów wobec Moskwy.
Prezydent USA Donald Trump obiecywał sankcje na Rosję, a w zamian doszło do spotkania na Alasce
– mówił w Fox NEWS.
Polityczne złoto zamiast jedności
Dla Tuska i Sikorskiego rosyjskie drony stały się „politycznym złotem”. Zamiast skupić się na jedności sojuszniczej i wspólnym sygnale wobec Moskwy, wolą publicznie punktować amerykańskiego prezydenta i tym samym osłabiać proamerykańską narrację Karola Nawrockiego.
Takie działania, to nie niestety nowość, od dawna duet Tusk–Sikorski poddaje próbie relacje polsko-amerykańskie, aby uzyskać jakąś pozycję w europejskiej tzw. „koalicji chętnych”. Robią to kosztem relacji z USA, chcąc przypodobać się Niemcom. Problem w tym, że w obecnej sytuacji Polska potrzebuje wsparcia Waszyngtonu bardziej niż kiedykolwiek.
Trump wspierał, Tusk krytykował
Jeśli coś wtargnęło na terytorium Polski, stanowiło zagrożenie, to należało to neutralizować i to absolutnie zrozumiałe
– mówił dziś prezydencki minister Marcin Przydacz, relacjonując rozmowę Nawrockiego z Trumpem.
A jednak w krajowej polityce Tusk i Sikorski zagrali inaczej. Zamiast budować mosty, wybrali konfrontację i własny interes, traktując rosyjski atak jak okazję do podważania Trumpa i osłabiania prezydenta Nawrockiego.
Tomasz Marzec

