Pierwsza wizyta Karola Nawrockiego w Białym Domu okazała się spektakularnym sukcesem. Donald Trump nie tylko przyjął polskiego prezydenta z pełnymi honorami, ale też zadeklarował wzmocnienie amerykańskiej obecności wojskowej nad Wisłą i zaprosił go do elitarnego grona przywódców G20. Światowe media odnotowały ten triumf, jednak w Polsce sukces Nawrockiego wywołał konsternację: zamiast wspólnej dumy, politycy koalicji rządzącej próbują przykrywać go uszczypliwościami.
Tymczasem, sprzyjające rządowi media, zamiast podkreślać wagę spotkania na najwyższym szczeblu, skupiły się na dość oczywistej absencji wicepremiera i szefa MSZ, Radosława Sikorskiego. Tymczasem jedno jest pewne: rozmowa prezydentów Polski i USA, pełna niestandardowej symboliki, ma kluczowe znaczenie dla przyszłości relacji polsko-amerykańskich. Problem w tym, że ten sukces nie wpisuje się w narrację europejskiego mainstreamu.
Sukces dyplomatyczny, który nie cieszy wszystkich
Wizyta Nawrockiego w USA nie była jedynie ceremonią kurtuazyjną. Już powitanie przed Białym Domem, z przelotem myśliwców F-35 i F-16, stanowiło mocny sygnał polityczny. Trump nie tylko podkreślił znaczenie Polski jako sojusznika, ale też wprost zadeklarował to, na co czekali dosłownie wszyscy.
Zostajemy w Polsce. Nawet nie myślimy o wycofaniu stamtąd naszych wojsk. Możemy wręcz wysłać ich więcej
– powiedział w Gabinecie Owalnym prezydent Trump.
To słowa, które trudno przecenić w kontekście wojny w Ukrainie i rosnących napięć w Europie Wschodniej. Są również sygnałem do Rosji, że Polska nie jest dzieckiem gorszego boga i może liczyć na wsparcie USA.
W Polsce, część komentatorów z obozu liberalnego oczekiwała wpadki, jakiejkolwiek: językowej lub wizerunkowej. Nic takiego nie miało miejsca, więc brak materiału do drwin wyraźnie ich rozczarował. I tu ujawnia się gorzka prawda: nawet sukces polskiego prezydenta w Waszyngtonie staje się amunicją w krajowej wojnie plemiennej.
Światowe media: To sukces Nawrockiego!
O tym, że wizyta nie była marginalnym wydarzeniem, świadczą reakcje światowych redakcji. „The New York Times” napisał dzisiaj, że spotkanie Nawrockiego z Trumpem uspokoiło obawy Polaków o brak reprezentacji na globalnej scenie, ale też ujawniło głębokie różnice między prezydentem, a rządem Donalda Tuska.
Jeszcze ostrzej oceniono to na Węgrzech. Serwis „PestiSracok” zauważył, że „spotkanie Nawrockiego z Trumpem pokazuje nie tylko izolację Tuska, ale także to, że nowy prezydent Polski jest obecnie jedynym łącznikiem między Polską a USA”.
Z kolei „The Guardian” zwrócił uwagę na niezależność polityki zagranicznej prezydenta, który nie zamierza iść ślepo ścieżką rządu Tuska. To ważny sygnał, że Polska może wchodzić w okres dwutorowej dyplomacji – z prezydentem i premierem często idącymi w przeciwnych kierunkach.
Relacje osobiste fundamentem polityki
Wielu politycznych obserwatorów podkreśla wagę relacji międzyludzkich Donalda Trumpa. Mówił o tym na konferencji po wizycie w Białym Domu europoseł Adam Bielan, który był członkiem oficjalnej delegacji na spotkanie.
Mimo że to było dopiero drugie spotkanie obu prezydentów, widać wyraźnie, że Trump odczuwa wielką sympatię do Nawrockiego
– powiedział Bielan.
To właśnie ta „chemia”, zresztą widoczna od pierwszych sekund spotkania obu prezydentów, może otworzyć Polsce drogę do większej obecności w strukturach międzynarodowych, jak choćby w klubie G20.
Gra o wysoką stawkę
Wizyta w Białym Domu nie zakończyła się wyłącznie deklaracjami o wojskach. Trump zaprosił Nawrockiego na szczyt G20, co stanowi nie tylko prestiż, ale i realną możliwość wpływu na globalne decyzje gospodarcze i polityczne.
To wszystko sprawia, że spotkanie w Waszyngtonie było nie tylko udanym debiutem zagranicznym prezydenta, ale też momentem, który zdefiniuje polsko-amerykańskie relacje na lata. W tle pozostaje jednak ryzyko, graniczące z pewnością, że rządzący będą chcieli ten sukces prezydenta Nawrockiego obudzić w gruzy. Ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebują, to wrażenie, że Nawrocki odnosi międzynarodowe sukcesy, a Tusk jest w izolacji.
Okazja do „odegrania się’ pojawi się już dzisiaj. W czasie, gdy Karol Nawrocki będzie przebywał na spotkaniach w Rzymie, z Papieżem Leonem, prezydentem Włoch oraz premier Meloni, w Paryżu odbędzie się szczyt „Koalicji Chętnych” na temat gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Jest więcej niż pewne, że rządzący zrobią wiele, aby dominującym nie było spotkanie z Trumpem, ale to z Paryża.
Póki co, premier Donald Tusk zachowuje urzędowy spokój. Nie chwali wprost Nawrockiego, ale też powstrzymuje się od uszczypliwości.
Prezydent Trump zadeklarował przed chwilą, że Stany Zjednoczone nie zamierzały i nie planują w przyszłości wycofania z Polski amerykańskich wojsk. To ważne słowa, które potwierdzają ponadczasowy charakter naszego sojuszu.
– napisał na platformie X.
Robert Bagiński

