Jeszcze nie ucichły echa afery KPO dla branży hotelarskiej i gastronomicznej, a na widnokręgu wynurza się kolejny skandal. Tym razem, głośno będzie setkach milionów złotych, które miały być impulsem do rozwoju twórczości i nowych projektów artystycznych. Lista beneficjentów opublikowana przez Ministerstwo Kultury budzi kontrowersje, ponieważ pojawiły się na niej instytucje i osoby, które od lat sympatyzują z obecną władzą.
Kultura za 102 miliony
Łącznie rozdano 102,6 miliona złotych. Pieniądze podzielono pomiędzy 924 projekty w różnych kategoriach: od muzyki i teatru, przez sztuki wizualne, po kulturę ludową i muzealnictwo. Ministerstwo chwali się skalą przedsięwzięcia: aż 330 inicjatyw związanych z muzyką, 183 z teatrem, 182 ze sztukami wizualnymi, a także dziesiątki innych.
Lista rankingowa liczy 341 stron, a jej lektura ujawnia projekty, które trudno nazwać neutralnymi. Już na pierwszy rzut oka uwagę zwracają nazwiska i organizacje powiązane z polityką oraz środowiskami bliskimi obozowi rządzącemu.
Donald Tusk lał propagandę na temat tego KPO, a rzeczywistość jest brutalna. Mam nadzieję, że Polacy obudzą się i powiedzą w końcu dość
– uważa poseł PiS Sylwester Tułajew.
Miliony dla znajomych twarzy
298 tysięcy złotych trafiło do Fundacji Liberte, organizującej znane „Igrzyska Wolności”. To wydarzenie, podczas którego występowali prominentni politycy koalicji 13 grudnia m.in. Adam Bodnar, Krzysztof Śmiszek, Katarzyna Kotula czy Joanna Scheuring-Wielgus. Co więcej, w trakcie wyborów prezydenckich fundacja ta wykupowała reklamy zachęcające do głosowania na Rafała Trzaskowskiego.
Dofinansowanie otrzymała również Krystyna Janda, aktorka znana z krytyki poprzedniej władzy i bliskości z obecną. Jej spektakl „Pan Soho” dostał 200 tysięcy złotych. Z kolei 153 tysiące trafiły do zespołu „Poparzeni Kawą Trzy” na projekt koncertu hybrydowego z mentoringiem debiutantów i transmisją online.
Takie wybory rodzą pytania: czy o przyznaniu środków decydowała jakość i potencjał projektów, czy może bardziej znajome nazwiska i polityczna sympatia.
To kolejne zmarnowane środki m.in. 200 tys na Techno Balkon, 153 tys dla amatorskiego zespołu dziennikarzy, 199 tys na festiwal zombie i masę stypendiów na kursy tańca flamenco w Hiszpanii, queerowanie miasta, reportaż audio z Australii, rozwój osobisty, spełnianie marzeń i nowe drogi ekoartystyczne
– napisał na platformie X były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik.
„Farfocle” i „pisanki”, czyli pieniądze na wszystko
Kontrowersje nie kończą się na głośnych nazwiskach. Na liście są także mniej znani beneficjenci, których projekty budzą konsternację. Milena Wrońska otrzymała 36 tysięcy złotych na projekt pt. „Farfocle w ramach obiegu zamkniętego”. Z kolei Marcin Skrzypek – identyczną kwotę na „Filozofię pisanki”.
Jeszcze większe emocje wywołało dofinansowanie 30 tysięcy złotych dla Anny Zielińskiej. Jej projekt opisano jako „autorski program podnoszący kompetencje cyfrowe i rozwijający interdyscyplinarne zainteresowania”. Brzmi to bardziej jak finansowanie prywatnych studiów podyplomowych niż realne wsparcie kultury.
Minister pod ostrzałem
Choć lista liczy setki stron, to nie urzędnicy Ministerstwa Kultury wskazują na kontrowersje, lecz internauci i dziennikarze, którzy tropią „perełki” wśród projektów. Krytycy wskazują, że minister Marta Cienkowska, zamiast nadzorować proces, zajęta była ostatnio innymi sprawami m.in. głośną kompromitacją wokół instytucji sygnalisty i skandalem w Instytucie Pileckiego. Efekt? Rosnące przekonanie, że mechanizmy kontroli i transparentności w dystrybucji środków publicznych nie działają.
Kultura czy polityka?
KPO miał być szansą na realne wsparcie dla kultury po pandemii, ale sposób rozdysponowania środków rodzi pytania o kryteria wyboru. Wątpliwości wokół programu nie są nowe. Podobne zarzuty pojawiały się już przy podziale funduszy w branży HoReCa. Teraz historia się powtarza.
Tomasz Marzec

