W Polsce histeria i dyskusje, w Turcji – chłodna kalkulacja. Podczas gdy w Warszawie komentatorzy rozprawiają o „porażce” i „wykluczeniu”, Ryszard Czarnecki przypomina, że na szczycie w Białym Domu zabrakło także Turcji, a więc kluczowego mediatora wojny w Ukrainie. Ankara jednak nie urządza narodowej awantury, lecz wzmacnia swoje wpływy w regionie i rozgrywa własną partię. To inny, znacznie ciekawszy punkt widzenia niż ten, do którego przywykliśmy w polskiej debacie.
Turcja się nie przejmuje, Turcja robi swoje
W Polsce ściana histerycznych reakcji na nieobecność przedstawiciela Rzeczypospolitej w Waszyngtonie podczas rozmów o przyszłości Europy Wschodniej przysłoniła fakt nieobecności … także Turcji. To bardzo ciekawe, bo przez ostatnie trzy lata Ankara odgrywała bardzo dużą rolę jako swoisty mediator między Moskwą a Kijowem. To właśnie w tym kraju odbyło się pierwsze po agresji Federacji Rosyjskiej na naszego wschodniego sąsiada spotkanie ministrów spraw zagranicznych obu krajów: Sergieja Ławrowa i Dmytro Kułeby. Miało to miejsce podczas corocznego Antalya Diplomacy Forum w roku 2023.
„Przez ostatnie trzy lata Ankara odgrywała bardzo dużą rolę jako swoisty mediator między Moskwą a Kijowem”
To Turcja zaaranżowała rozmowy na temat eksportu ukraińskiego zboża drogą morską i skutecznie walczyła o odblokowanie rosyjskiej blokady – korzystając do tego z wygodnego parasola ONZ. Turecki prezydent Recep Erdogan komunikował się zarówno z Putinem, jak i Zełeńskim. Ankara liczyła więc po cichu, że nowy- stary prezydent USA skorzysta z jej oferty, aby tam odbyły się pierwsze rozmowy pokojowe – ostatecznie gospodarzem ich została mająca świetne gospodarcze i polityczne relacje ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki – Arabia Saudyjska.
A to Turcja triumfowała przecież po wygranej w wyborach prezydenckich Donalda Johna Trumpa. Jego poprzednik Joseph (Joe) Robinette Biden prowadził politykę de facto antyturecką. Trump – wręcz przeciwnie. To przecież z ust 47 prezydenta USA padło mocne stwierdzenie, że klucz do rozwiązania sytuacji w Syrii znajduje się w Ankarze. W tej sprawie bardzo przecież proizraelski amerykański prezydent prowadził, niespodziewanie dla niektórych, politykę „balance of power”, swoistej równowagi. Biały Dom potrafił na Bliskim Wschodzie połączyć ogień z wodą : zdecydowanie polepszył relacje Waszyngton- Ankara i godził to z wyjątkowo specjalnymi stosunkami Waszyngton – Tel – Aviv, a raczej Waszyngton- Jerozolima ,bo już za swojej pierwszej prezydentury Trump oficjalnie uznał – jako pierwsze państwo na świecie !- Jerozolimę za stolicę Izraela.
„Ankara liczyła więc po cichu, że nowy – stary prezydent USA skorzysta z jej oferty, aby tam odbyły się pierwsze rozmowy pokojowe(…). Tureckie media, zupełnie inaczej niż polskie, faktycznie przemilczają nieobecność Turcji na „selektywnym” szczycie w Białym Domu.
Tureckie media, zupełnie inaczej niż polskie, faktycznie przemilczają nieobecność Turcji na „selektywnym” szczycie w Białym Domu. Z jednej strony wynika to zapewne z faktu lojalności sporej części środków masowego przekazu wobec prezydenta Erdogana, a z drugiej ze słusznego uznania, że polityka międzynarodowa ich kraju nie powinna być zakładnikiem wewnątrzkrajowych rozgrywek.
Turcja – z drugą armią NATO po armii amerykańskiej – uważana jest za jedno z dwóch państw w Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, które prowadzi rzeczywiście suwerenną politykę względem Stanów Zjednoczonych Ameryki (drugim ma być Francja). Ankara – i to może być nauczka dla nas – nie biadoli, że prezydenta Erdogana nie było w Białym Domu tylko umacnia swoje wpływy w Syrii. Jak ?Choćby podpisując dopiero co, bo 13 sierpnia 2025 roku, specjalne porozumienie strategiczno -militarne z Damaszkiem. No i przede wszystkim stwarza w regionie „fakty dokonane”, które w dużej mierze muszą akceptować Amerykanie. Czy to nie jest godne do przemyślenia dla nas ?
Ryszard Czarnecki
Ryszard Czarnecki – były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, publicysta, komentator spraw międzynarodowych. Jeden z najbardziej doświadczonych polskich europosłów, związany z prawicą i aktywny obserwator sceny geopolitycznej.

