Ukrainiec, który wymachiwał banderowską flagą na Stadionie Narodowym, publicznie odniósł się do skandalu, jaki wybuchł po koncercie białoruskiego artysty. Stanowisko na temat banderowskich ekscesów na PGE Narodowym zajął też ambasador Ukrainy w Polsce.
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie młodego mężczyzny, który przedstawia się jako Dmitrj. Przyznaje w nim, że to on wniósł na koncert flagę w czerwono-czarnych barwach, symbolizujących ukraiński nacjonalizm. Do sytuacji doszło podczas koncertu białoruskiego rapera Maksa Korża, a całe wydarzenie wywołało lawinę kontrowersji.
Przeprasza, ale nie wiadomo kogo i za co
Wymuszona skrucha Ukraińca, to efekt szybkiej i mocnej reakcji polskich służb i wymiaru sprawiedliwości. Policja zatrzymała 109 osób za różne wykroczenia i przestępstwa m.in. za posiadanie narkotyków, naruszenie nietykalności cielesnej pracowników ochrony, posiadanie oraz wnoszenie środków pirotechnicznych. Policjanci ukarali 50 osób mandatami na łączną kwotę ok. 11,5 tys. zł. Do sądu skierowali 38 wniosków o ukaranie.
Jeśli ktoś poczuł się urażony, przepraszam. Jestem wdzięczny wszystkim Polakom, którzy pomagali i pomagają Ukraińcom. Dziękuję bardzo z całego serca i przepraszam jeszcze raz
– powiedział młody Ukrainiec.
W nagraniu powiedział, że pochodzi z Ukrainy, która od kilku lat ogarnięta jest wojną. Zaznaczył, że nie chciał wzbudzać negatywnych emocji.
Flaga, którą trzymałem była dla mnie symbolem wsparcia dla Ukraińców. Nie miałem niczego wspólnego z propagowaniem jakiegokolwiek reżimu
– wyjaśnił.
Ukraińcy czują się swobodnie
Problem w tym, że Ukrainiec przeprasza niemal „z automatu”. Jego skrucha wydaje się wynikać nie tyle z autentycznych przemyśleń czy poczucia winy, ile z obawy przed deportacją. Nie mówi kogo przeprasza, ani za co konkretnie. To nie pierwszy przypadek w ostatnich tygodniach, gdy w polskiej przestrzeni publicznej pojawiają się symbole kojarzone z banderyzmem. Widać je zarówno na ulicach polskich miast, jak i w internecie. Zjawisko to pokazuje, że część Ukraińców czuje się w Polsce na tyle swobodnie, by lekceważyć wrażliwość tych, którzy udzielili im schronienia.
Do sprawy odniósł się ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Bodnar. Rytualnie już zaznaczył, że wszyscy obywatele jego kraju, którzy łamią w Polsce prawo, powinni ponieść konsekwencje karne.
Nie rozumiem, po co w ogóle Ukraińcy na ten stadion poszli. Koncert był w języku rosyjskim, a ci, którzy posługują się tym językiem, zabijają teraz Ukraińców, prowadzą wojnę i niszczą Ukrainę
– powiedział ambasador Ukrainy.
Jakubiak: Do domu, won z Polski!
Do sprawy odniósł się polityk Wolnych Republikanów i były kandydat na prezydenta Marek Jakubiak. Wyraził zdziwienie, że Ukraińcy nie zostali deportowani natychmiast, ale otrzymali nakaz opuszczenia kraju. Jego zdaniem, na granicy Polski z Ukraina powinny znajdować się ośrodku rekrutacyjne do ukraińskiej armii.
Dowiedzieliśmy się, ilu ich jest. Wszyscy młodzi ludzie w wieku poborowym i świetnie się bawią w Polsce(…). Policja dostała narzędzia do natychmiastowej deportacji, a nie obowiązku opuszczenia Polski w ciągu 30 dni, bo to idiotyzm. Wszyscy, którzy promują neonazistowską ideologię banderowską powinni być deportowani bez prawa przebywania na terenie Unii Europejskiej i bez prawa odwołania. Do widzenia, wynocha do domu!
– powiedział w opublikowanym nagraniu.
Tomasz Marzec

