Choć wybory prezydenckie już za nami, emocje wciąż nie opadły. Zwycięstwo Karola Nawrockiego z wynikiem 50,89 proc. głosów oficjalnie potwierdziła Państwowa Komisja Wyborcza. Jednak do Sądu Najwyższego wpłynęły już tysiące protestów, a część środowisk politycznych i prawniczych kwestionuje zarówno kompetencje Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, jak i gotowość Zgromadzenia Narodowego do odebrania przysięgi. Czy istnieją jakiekolwiek realne podstawy do wstrzymania zaprzysiężenia nowego prezydenta? Eksperci nie pozostawiają złudzeń.
Tysiące protestów, jak co wybory
Według danych przekazanych przez biuro prasowe Sądu Najwyższego, do 16 czerwca wpłynęło tam około 3 tysiące protestów wyborczych. Wiele z nich zawiera wnioski o wyłączenie wszystkich sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (IKNiSP). To właśnie ta izba, zgodnie z przepisami ustawy, odpowiada za stwierdzenie ważności wyborów prezydenckich.
Według prawników zbliżonych do władzy, problem leży w statusie IKNiSP. Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 23 listopada 2023 r. w sprawie „Wałęsa przeciwko Polsce” wskazał, że izba ta nie spełnia standardów niezależności sądowej. Rząd próbował wprowadzić zmianę ustawową, przekazując orzeczenie o ważności wyborów piętnastu najstarszym stażem sędziom SN, ale prezydent Andrzej Duda zawetował tę ustawę.
Nie bez racji, ponieważ sędziowie zostali powołani przez legalną Krajową Radę Sądownictwa i nominowani przez Prezydenta RP. Narracja o tym, że nie są sędziami, to element gry politycznej – kiedyś opozycji, dziś rządzących.
Jednak jak podkreśla dr Kamil Stępniak, prezes Centrum Prawa Konstytucyjnego, bez względu na to, czy rządzący będą nadal kwestionować przedmiotową izbę SN, czy też pogodzą się z jej decyzją, Karol Nawrocki i tak zostanie Prezydentem RP.
Zatem, nawet uznając wadliwość IKNiSP, czego wynikiem mogłoby być uznanie braku legalnej uchwały w sprawie ważności wyborów, należy stwierdzić, że Karol Nawrocki obejmie urząd. (…) Przysięga złożona wobec członków Zgromadzenia poza posiedzeniem nie będzie rodziła skutków prawnych
– powiedział w rozmowie z portalem prawo.pl.
Konstytucja nie pozostawia wątpliwości
W ferworze politycznych dyskusji pojawiły się głosy, że w związku z wątpliwościami, marszałek Sejmu Szymon Hołownia, mógłby nie zwołać Zgromadzenia Narodowego. Tymczasem, art. 130 Konstytucji RP nie pozostawia wątpliwości, że zwołanie tego gremium nie jest uprawnieniem marszałka, ale jego konstytucyjnym obowiązkiem.
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej obejmuje urząd po złożeniu wobec Zgromadzenia Narodowego przysięgi
– czytamy w Konstytucji.
Tym samym zaprzysiężenie nie jest ceremonią fakultatywną, lecz konstytucyjnym warunkiem objęcia urzędu. Obowiązek zwołania Zgromadzenia Narodowego spoczywa na marszałku Sejmu i musi nastąpić w ostatnim dniu urzędowania ustępującego prezydenta, czyli 6 sierpnia 2025 r.
Pojawiające się sugestie, że Zgromadzenie mogłoby się „nie zebrać”, oceniane są jednoznacznie negatywnie.
Sugestie, iż Zgromadzenie Narodowe mogłoby się nie zebrać, by być obecne przy złożeniu przysięgi przez prezydenta elekta, są zapowiedzią naruszenia Konstytucji, stwarzającego zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego
– ostrzega prof. Ryszard Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego.
Funkcja symboliczna, nie decyzyjna
Eksperci podkreślają, że Zgromadzenie Narodowe nie ma żadnych kompetencji do oceny ważności wyborów, ani do zatwierdzania przysięgi. Jego rola ma charakter wyłącznie ceremonialny. Nie ma więc mowy o tym, że posłowie i senatorowie zgromadzeni na wspólnym posiedzeniu mogliby tutaj podjąć jakąś decyzję, która byłaby elementem blokowania prezydentury Karola Nawrockiego.
Odebranie przysięgi jest czynnością przede wszystkim symboliczną, o charakterze uroczystym, a nie konstytutywnym. (…) Nie istnieje zatem możliwość nieprzyjęcia przysięgi prezydenta przez Zgromadzenie Narodowe i mocno wątpliwe byłoby wywodzenie z tego tytułu jakichkolwiek skutków prawnych
– wyjaśnia prof. Hubert Izdebski.
Również dr hab. Agnieszka Piskorz-Ryń z UKSW podkreśla, że zgromadzenie posłów i senatorów nie posiada żadnych uprawnień do tego, aby rozstrzygać o wyborach.
Zgromadzenie Narodowe nie jest władne, nie ma kompetencji do tego, żeby rozstrzygać o ważności wyborów. (…) Patrząc z punktu widzenia państwa prawa, nie ma podstaw, żeby Zgromadzeniu Narodowemu przypisać jakąkolwiek inną kompetencję w tym zakresie
– skonstatowała w rozmowie z portalem SkutwcznyAdwokat.pl
Bezpodstawne teorie, realne ryzyko
Nieprawidłowości i błędy zdarzają się przy wszystkich wyborach. Liczba protestów, która już wpłynęła i jeszcze wpłynie pocztą do SN nie będzie odbiegać liczbą od lat poprzednich. Inna sprawa, że dopóki nie ma dowodów na to, że mogło dojść do masowych nieprawidłowości lub fałszerstw, wszelkie inne teorie są tylko narracją polityczną. Fakty prawne są jednoznaczne: nie istnieje procedura, która mogłaby zablokować zaprzysiężenie prezydenta-elekta. Próby interpretowania regulaminów Sejmu czy orzeczeń międzynarodowych trybunałów jako instrumentu opóźniającego przekazanie władzy są przejawem politycznego nadużycia i szkodzą Polsce.
W tym momencie dążenie do tego, by w ten sposób – poprzez kwestionowanie IKNiSP – wyeliminować wybór Karola Nawrockiego, mogłoby się skończyć jeszcze poważniejszymi perturbacjami, niż mamy obecnie
– ostrzega dr Stępniak.
Polskie prawo nie przewiduje sytuacji, w której wybrany prezydent nie zostaje zaprzysiężony z powodów proceduralnych, o ile wybory zostały formalnie uznane za ważne. Próby odwlekania lub blokowania tego procesu mogą prowadzić do chaosu ustrojowego, ale nie zmienią podstawowego faktu: mandat prezydenta-elekta Karola Nawrockiego został przyznany przez obywateli.