Złe wieści dla Kijowa – pisze w felietonie dla Innej Polityki Ryszard Czarnecki, jeden z najbardziej doświadczonych byłych europosłów z Polski. Rosjanie systematycznie odzyskują teren, amerykańskie Abramsy płoną, a Waszyngton składa Moskwie życzenia z okazji Dnia Rosji.
Z jednej strony powoli, ale jednak postępuje rosyjska ofensywa i nawet jeżeli Ukraińcy potrafią spektakularnie zniszczyć szereg rosyjskich bombowców setki kilometrów od linii frontu, to nie zmienia to faktu, że tracą terytorium. Nie jest to żadne wielkie rosyjskie natarcie, ale choć zupełnie niespieszne, jest za to systematyczne. To konsekwentne posuwanie się naprzód. Morale w armii i narodzie ukraińskim podnoszą akcje, takie jak misternie przez kilkanaście miesięcy przygotowana akcja „Pajęczyna”, ale wcale nie zmienia ona faktu, że Rosjanie posuwają się, może jak muchy w smole, ale wciąż do przodu.
Morale w armii i narodzie ukraińskim podnoszą akcje, takie jak misternie przez kilkanaście miesięcy przygotowana akcja „Pajęczyna”
Inne złe dla Kijowa informacje dotyczą zachodniego sprzętu, który w dużych ilościach został przekazany stronie ukraińskiej. A ściślej mówiąc: sprzętu amerykańskiego. Chodzi o 31 najnowocześniejszych czołgów Abramsów. Ów sprzęt „Made in USA” został niemal doszczętnie, niemal co do jednego zniszczony przez Rosjan. Okazało się – zgodnie z tym przed czym przestrzegali niektórzy polscy generałowie – że abramsy i zresztą nie tylko one, zupełnie mają nie pasować do rosyjsko-ukraińskiego teatru wojennego.
To nie koniec złych wiadomości. Tekst gratulacji z okazji Dnia Rosji, sekretarza stanu, czyli szefa amerykańskiego MSZ Marco Rubio , a zwłaszcza ich kształt i styl pokazuje, że Waszyngton święcie wierzy, że uda się, jeśli nie odciągnąć Rosję od Chin, to przynajmniej w jakiejś mierze zneutralizować Moskwę tak, aby Ameryka mogła skupić się na strategicznej, długofalowej konfrontacji z Pekinem.
Waszyngton święcie wierzy, że uda się, jeśli nie odciągnąć Rosję od Chin, to przynajmniej w jakiejś mierze zneutralizować Moskwę
Nie, to nie koniec złych wieści dla naszego wschodniego sąsiada. Reakcja prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki na wspomnianą już ukraińską operację „Pajęczyna”, która przetrzebiła stan rosyjskiego lotnictwa bombowego wskazuje, że Biały Dom na serio chce uzgadniania z nim akcji ofensywnych przeciwko Moskwie. Na to Kijów na pewno się nie zgodzi. A przynajmniej nie na tym etapie. O „samowolkę”, czyli używanie amerykańskiego sprzętu do ataków na terenie Federacji Rosyjskiej, pretensje do Ukraińców miał już Biały Dom za Josepha R. Bidena. Wówczas dochodziły do tego oskarżenia o wykorzystywanie przez stronę ukraińską przy tych atakach informacji zdobywanych przez amerykański wywiad. W tej kwestii Kijów pokazuje jednak Waszyngtonowi „gest Kozakiewicza”.
W tej kwestii Kijów pokazuje jednak Waszyngtonowi „gest Kozakiewicza”
Choć jestem krytyczny wobec różnych działań władz Ukrainy, od polityki historycznej (kwestia ludobójstwa na Wołyniu i brak ekshumacji polskich ofiar) przez gospodarkę (dumpingowe zalewanie polskiego rynku rolno-spożywczego ich towarami) po politykę zagraniczną (gra z Niemcami ponad Polską) – to jednak trudno odmówić Kijowowi prawa do kontrataków na terytorium rosyjskim. I również trudno zmuszać ich, aby musieli wszystko konsultować z Waszyngtonem.
Ryszard Czarnecki
Ryszard Czarnecki – były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, publicysta, komentator spraw międzynarodowych. Jeden z najbardziej doświadczonych polskich europosłów, związany z prawicą i aktywny obserwator sceny geopolitycznej.

