Podczas rozmowy z Michałem Wróblewskim z Wirtualnej Polski, posłanka Polskiego Stronnictwa Ludowego Urszula Pasławska udzieliła wypowiedzi, która – mimo długości – w kluczowej kwestii pozostawiła więcej pytań niż odpowiedzi. Zapytań o zaufanie do Donalda Tuska unikała jak ognia, choć nie odmówiła wsparcia dla rządu.
Słowa, których nie wypowiedziano
Pytanie było proste: „Czy premier Donald Tusk jest godny zaufania Polskiego Stronnictwa Ludowego?” Odpowiedź Pasławskiej? Lawirująca. Mówiła o tym, że to rząd koalicyjny, nie rząd Tuska. Że siłą tej konstrukcji jest konsensus, ale też trudność. Gdy dziennikarz wrócił do pytania – czy ufa premierowi – padło: „Jest liderem największej partii politycznej” i „miał ogromny udział w tym, że PiS został odsunięty od władzy”.
Brakuje jednak jednej rzeczy: wyraźnej deklaracji. Zamiast niej – opowieść o niedostatku faktów politycznych w ciągu półtora roku. O niedosyt. O potrzebę przyspieszenia. To nie język przekonania. To język ostrożności.
Lojalność wobec szefa, nie wobec lidera
Pasławska zastrzegła, że Donald Tusk nie jest liderem jej partii. W kontekście głosowania nad wotum zaufania powiedziała jasno: zagłosuje za, ale nie dlatego, że ufa Tuskowi, tylko dlatego, że to „wotum dla naszej koalicji”. To subtelne, ale istotne rozróżnienie. Jej lojalność lokuje się wyłącznie przy Władysławie Kosiniaku-Kamyszu, którego nazwisko pada tu jak zaklęcie.
Co oznacza ten dystans?
W warstwie retorycznej wypowiedź Pasławskiej wpisuje się w aktualny klimat niepewności i napięć między koalicjantami. Jej ton nie był buntowniczy, ale też nie był entuzjastyczny. To sygnał: PSL nie chce być postrzegane jako klient jednej partii. Przypomnienie o „długoletniej współpracy z Platformą od 2006 roku” służy raczej budowie narracji o instytucjonalnej dojrzałości niż o partnerstwie opartym na zaufaniu.
Gra o przyszłość
W tle tej rozmowy pojawia się większe pytanie: o co tak naprawdę idzie gra w zbliżających się wyborach prezydenckich? W słowach Pasławskiej słychać napięcie: między interesem koalicji a brakiem pełnej wiary w jej lidera. To także moment, w którym PSL testuje własne granice autonomii – być może sygnalizując, że nie będzie wiecznie potakiwać.
W polityce często ważniejsze od tego, co się mówi, jest to, czego się nie mówi. A Pasławska bardzo wyraźnie nie powiedziała, że ufa Donaldowi Tuskowi.
źródło zdjęcia: https://x.com/wirtualnapolska/status/1932692959830683860
Justyna Walewska

