W środę ma dojść do długo wyczekiwanej rekonstrukcji rządu. To miał być powiew świeżej energii po porażce w wyborach prezydenckich: prezydenta Warszawy, a w pierwszej turze marszałka Sejmu. Zamiast tego, koalicja walczy o przeżycie. Więcej, gdyby wybory odbyły się dzisiaj, Hołownia i PSL wylecieliby z Sejmu. Nie dziwi więc, że wszyscy zastanawiają się, czy rekonstrukcja to jeszcze szansa, czy już tylko polityczne przedłużanie agonii…
W cieniu zapowiadanej rekonstrukcji rządu, która ma być próbą politycznego „resetu” po wyborczej porażce Rafała Trzaskowskiego, dzisiejszy sondaż dla Wirtualnej Polski rysują obraz sceny pełnej nerwów, niepewności i powolnego odpływu zaufania. Wynika z niego, że Polska 2050 oraz PSL wypadłyby z Sejmu, ustępując miejsca PiS i Konfederacji. Ale największy niepokój budzi nie sam układ partyjny, lecz wiara, a raczej jej brak, w przyszłość obecnej koalicji.
Zaufanie na zakręcie
Przeprowadzone w dniach 11-14 lipca badanie United Surveys pokazuje wyraźny trend: Polacy coraz bardziej polaryzują się w ocenach szans koalicji na przetrwanie. Zaledwie 10,3% respondentów wierzy zdecydowanie, że rząd dotrwa do końca kadencji. Z drugiej strony, rośnie odsetek odpowiedzi „raczej tak”, co może świadczyć o ostrożnym optymizmie, podszytym rezerwą wobec politycznych tąpnięć.
Szczególnie wyraźnie zarysowuje się spadek liczby osób niezdecydowanych. Jeszcze w czerwcu, aż co piąty badany nie potrafił wskazać, czy koalicja ma przed sobą przyszłość. W lipcu ten odsetek spadł do zaledwie 6,1%. Można to czytać jako koniec fazy wahania i początek bardziej zdecydowanych ocen: albo wiary w stabilizację, albo obawy przed rozpadem.
Z badania wynika, że elektorat koalicji rządzącej (KO, Trzecia Droga, Lewica) w zdecydowanej większości wierzy, że ich ugrupowania przetrwają polityczną zawieruchę. Aż 83% respondentów z tej grupy wykazało się optymizmem. Tymczasem wyborcy opozycji prezentują znacznie bardziej sceptyczne podejście: ponad połowa nie wierzy w stabilność rządu do 2027 roku. Ta linia podziału ilustruje nie tylko różnice polityczne, ale i głębsze emocje społeczne, które rządzą narracją publiczną.
Rekonstrukcja, której wszyscy czekają…
Jak komentuje dla WP politolog dr Anna Materska-Sosnowska, opóźnienia w rekonstrukcji rządu wpływają destrukcyjnie na jego odbiór.
Z taką rekonstrukcją jest jak z ciążą – nie można jej przenosić
– ocenia, dodając, że przedłużająca się niepewność nie tylko nie pomaga koalicji, ale wręcz wzmacnia zmęczenie społeczne.
Podobny ton przyjmuje dr hab. Bartłomiej Biskup, według którego sama zmiana nazwisk w rządzie to zdecydowanie za mało. Potrzebna byłaby „rekonstrukcja plus”, zawierająca elementy programowe zdolne tchnąć nowe życie w politykę rządu. Bez tego, jak sugeruje ekspert, cała operacja może skończyć się wyłącznie kosmetycznym liftingiem, pozbawionym głębszego sensu.
Nikt nie ma ochoty na przedterminowe wybory…
Wbrew medialnym spekulacjom, większość aktorów politycznej sceny nie wydaje się chętna do skrócenia kadencji. PiS nie podejmuje konstruktywnego wotum nieufności, koalicjanci nie naciskają na wcześniejsze głosowanie, a opozycja milczy w tej kwestii. Żadna ze stron nie widzi obecnie korzyści w rozwiązaniu parlamentu, mimo że atmosfera przypomina oczekiwanie na przesilenie.
Robert Bagiński

