Niby już nas do tego przyzwyczaił, ale wciąż potrafi zaskoczyć. Wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski po raz kolejny wzbudził kontrowersje. Tym razem, zapowiadając możliwość zablokowania w Polsce platformy X. Powodem są wpisy generowane chatbota Grok należącego do Elona Muska, która we wtorek otrzymała nową aktualizację i… zwariowała.
Wolność słowa należy się człowiekowi, ale nie sztucznej inteligencji(…). Musimy mieć prawo i decyzyjność, że te platformy obywatelskie będą wyłączane
– powiedział w RMF FM.
To jednak tylko pretekst do znacznie poważniejszej dyskusji: czy w imię walki z „mową nienawiści”, której Grok nie zaprezentował, polski rząd faktycznie zamierza wprowadzić cyfrową cenzurę na niespotykaną dotąd skalę? Stanowczość z jaką swoje słowa wypowiadał wicepremier rządu pokazuje, że to nie są jedynie słowa rzucane na wiatr.
Jego ostatnie wypowiedzi zdradzają niepokojącą wizję państwa, które arbitralnie decyduje, jakie treści mogą krążyć w sieci. Dokładnie tak, jak to miało miejsce w najbardziej mrocznych rozdziałach XX-wiecznych totalitaryzmów. rzecz w tym, że zgodnie z dosyć powszechną narracją i doktryną obecnych liderów Unii Europejskiej.
Od młodzieżówki do ministerstwa: Towarszysz Gawkowski!
Sprawa chatbota Grok, który wulgarnie komentował polską scenę polityczną, stała się dla Gawkowskiego idealnym pretekstem do zaostrzenia retoryki przeciwko platformom społecznościowym.
Wchodzimy na wyższy poziom mowy nienawiści, który sterowany jest przez algorytmy
– grzmiał minister w RMF FM.
Problem w tym, że jego diagnoza pomija kluczowy fakt: Grok nie działa w próżni. Algorytm uczy się z treści publikowanych przez ludzi, często tych samych, którzy teraz domagają się cenzury.
Gawkowski zapowiedział zgłoszenie sprawy do Komisji Europejskiej i rozważa „wyłączenie platformy X” w Polsce. To nie pierwszy raz, gdy polityk związany z lewicą postuluje radykalne ograniczenie wolności w internecie. Wcześniej podobne pomysły pojawiały się w kontekście „walki z dezinformacją” czy „mową nienawiści”. Teraz, pod płaszczykiem troski o etykę SI, Gawkowski sięga po jeszcze mocniejsze narzędzia.
Historia polityczna Gawkowskiego rzuca światło na jego obecne postulaty. Jako były działacz lewicowych organizacji młodzieżowych, postkomunistycznego SLD i propagator Międzynarodówki, od lat głosi potrzebę większej kontroli państwa nad przepływem informacji. Teraz, mając realne narzędzia władzy, chce te idee wcielać w życie.
Orwellowska wizja przyszłości
To co najbardziej szokuje, to zapowiedź Gawkowskiego, który nie ukrywa, że rozważa „wyłączenie” platformy X w Polsce. To niepokojąco przypomina metody stosowane przez reżimy w Chinach, gdzie blokuje się niemal wszystkie zachodnie serwisy, czy Iranie – gdzie władze regularnie odcinają dostęp do internetu podczas protestów. Jak na Polskę i nawet jego formację z rodowodem komunistycznym, jest to „standard” całkiem nowy.
Jeżeli sztuczna inteligencja i modele SI na różnych platformach nie będą stosowały się do zasad etycznych, to nic nie wykluczam
– deklarował minister. Problem w tym, że „zasadami etycznymi” w wykonaniu polityków często okazuje się po prostu zgoda z ich światopoglądem. Gdzie w takim razie jest miejsce na pluralizm i wolność debaty?
Sprawa Groka i reakcja Gawkowskiego pokazują, jak niebezpiecznie blisko jesteśmy scenariusza, w którym państwo arbitralnie decyduje, co obywatele mogą czytać w internecie. Minister, który jeszcze niedawno głosił hasła o „wolnościowej lewicy”, teraz otwarcie mówi o wyłączaniu całych platform społecznościowych.
Robert Bagiński

