W nocy z czwartku na piątek Izrael uderzył w irańskie instalacje nuklearne, rozpoczynając operację, którą premier Netanjahu nazwał konieczną dla przetrwania państwa żydowskiego. W piątkowy wieczór Teheran odpowiedział zmasowanym atakiem dronów. Tym samym, świat ponownie stanął w obliczu groźby regionalnej eskalacji o trudnych do przewidzenia konsekwencjach.
Izrael kontra Iran – wojna o przetrwanie czy kalkulacja polityczna?
W piątek nad ranem Izrael przeprowadził precyzyjne uderzenia na terytorium Iranu. Celem były m.in. kluczowe obiekty związane z programem nuklearnym m.in. zakład wzbogacania uranu w Natanz oraz wojskowy kompleks w Parczin. Minister obrony Israel Kac poinformował, że operacja miała charakter „uderzenia prewencyjnego”, a w kraju wprowadzono stan wyjątkowy.
Premier Benjamin Netanjahu podkreślił determinację władz w specjalnym wystąpieniu.
Ta operacja będzie trwała tyle dni, ile potrzeba, aby usunąć to zagrożenie
– powiedział premier Izraela.
Według rzeczników izraelskiej armii zniszczono ponad 200 celów w Iranie. Gen. Effie Defrin oświadczył, że „Izrael posiada potencjał, który pozwoli mu się obronić, bez pomocy sojuszników”, oraz że nie dopuści, by Iran osiągnął zdolność produkcji broni atomowej.
Eksperci podkreślają, że działania Izraela mają nie tylko wymiar militarny, ale i polityczny. Julia Tomasso z francuskiego IRIS oceniła, że ofensywa Tel Awiwu została podjęta w momencie największej słabości Iranu.
Dla Tel Awiwu Iran nigdy nie był tak osłabiony na płaszczyźnie regionalnej […]. Jest to okazja, którą Tel Awiw uważa za odpowiednią do zadania decydującego ciosu i powstrzymania zagrożenia irańskiego
– powiedziała ekspertka.
Tym razem nie chodzi tylko o honor
Reakcja Teheranu nie była natychmiastowa. Iran odpowiedział dopiero wieczorem. Ajatollah Ali Chamenei zapowiedział, że tym razem będzie to uderzenie „połowiczne”.
Reżim syjonistyczny nie uniknie konsekwencji swojej zbrodni. Naród irański musi mieć gwarancję, że nasza odpowiedź nie będzie połowiczna (…). Naród stoi za nami, za siłami zbrojnymi, a jeśli Bóg pozwoli, Republika Islamska pokona reżim syjonistyczny
– mówił Ali Chamenei.
Gra mocarstw i ryzyko eskalacji regionalnej
Władze w Teheranie twierdzą, że uderzenia izraelskie doprowadziły do śmierci wysokich rangą dowódców Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej oraz ekspertów nuklearnych. Skala strat po stronie irańskiej nie jest w pełni znana, ale według doniesień zginęli m.in. Hosejn Salami i Golam Ali Raszid, a ciężko ranny został doradca Chameneia, Ali Szamkani.
Zachód, choć zaniepokojony konfliktem, popiera ruch Izraela. Prezydent Francji Emmanuel Macron potwierdził, że Teheran zgromadził „prawie 40 razy więcej wzbogaconego uranu, niż mu na to pozwolono” i uznał Iran za „bliski krytycznego etapu” w pracach nad bronią nuklearną. Zaznaczył jednak, że „ta egzystencjalna kwestia powinna być uregulowana w drodze negocjacji”.
Z kolei USA, mimo publicznych apeli o dyplomację, zaangażowały swoje siły w regionie. Jak podaje portal Axios, siły amerykańskie uczestniczyły w przechwytywaniu irańskich rakiet balistycznych. W gotowości operacyjnej pozostają lotniskowiec USS Carl Vinson i kilka okrętów na Morzu Arabskim oraz Czerwonym.
Swoje stanowisko zaprezentował Donald Trump, który ostrzegł Iran i zaapelował do jego przywódców o negocjacje.
Już doszło do ogromnych zniszczeń i ofiar, ale wciąż jest czas, by zakończyć tę rzeź, bo kolejne zaplanowane ataki będą jeszcze bardziej brutalne
– powiedział Trump.
Co ważne, kolejna runda amerykańsko-irańskich negocjacji miała się rozpocząć w najbliższą niedzielę. Pojawiają się nawet głosy, że atak Izraela na Iran właśnie dzisiaj, miał na celu spowodowanie zerwania przez Iran tych rozmów. Jeśli tak, to udało się, ponieważ Ajatollah Ali Chamenei zapowiedział wieczorem, że do żadnych negocjacji nie dojdzie.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że to nie tylko wymiana rakiet, ale także test na to, kto dziś naprawdę rozdaje karty na Bliskim Wschodzie. Izrael jest w stanie nieustannej wojny na wielu frontach, ale dzisiaj wysłał Iranowi poważny sygnał: nie jesteście w stanie obronić się przed nami. Uderzenie było znaczące i bolesne, a odpowiedź Iranu znacznie mniejsza. Niestety, to raczej nie jest koniec. Przewaga militarna Izraela jest oczywista, ale to wcale nie oznacza, że Iran nie odpowie w sposób, który będzie nie mniej bolesny dla Izraela. Irański arsenał nie jest tak nowoczesny, ale nie jest też tak mizerny, jak się go w mediach przedstawia.
Robert Bagiński

