W centrum Warszawy, tuż obok parlamentu, ścierają się dwie wizje Polski. Rozgrywa się tu spór, który dotyka fundamentów naszej cywilizacji: prawo do życia kontra prawo do aborcji. Aktywistki z przychodni AboTak – miejsca, które od początku budzi ogromne kontrowersje, skarżą się na obecność obrońców życia i oskarżają polityków o „bierność”. Padają mocne słowa: „dałyśmy się omamić” i „zostałyśmy okłamane przez władzę”. Jednak w rzeczywistości protesty pro-life są legalne i pokazują, że Polacy nie godzą się na banalizowanie śmierci nienarodzonych dzieci.
Placówka AboTak, otwarta w marcu tego roku przy ul. Wiejskiej 9, od początku budzi ogromne emocje. Lewicowe działaczki z tzw. Aborcyjnego Dream Teamu reklamują ją jako „miejsce pomocy kobietom”, ale w praktyce prowadzą działalność, która stoi w sprzeczności z prawem i elementarną ochroną życia osób nienarodzonych.
Nie dziwi więc, że pod budynkiem niemal codziennie pojawiają się obrońcy życia, przypominając, że każde życie ludzkie zasługuje na szacunek, również to nienarodzone.
Żale do Trzaskowskiego
Aktywistki nie kryją rozczarowania, ponieważ oczekują specjalnego traktowania i specjalnej ochrony, mimo iż same nie chcę jej dla dzieci poczętych, ale jeszcze nienarodzonych. Finansowanie ich działalności jest niejasne, ale cel oczywisty: promowanie cywilizacji śmierci.
Działaczki krytykują polityków, a najmocniej obrywa się Rafałowi Trzaskowskiemu, byłemu kandydatowi na Prezydenta RP, obecnie prezydentowi Warszawy. Kobietom przeszkadza, że obrońcy życia protestują wobec działalności ich :obiektu”.
Najważniejsze osoby w państwie udają, że niczego nie widzą, że tego problemu nie ma. Tymczasem nękanie dotyczy nie tylko kobiet, które przychodzą do nas po pomoc, ale też mieszkających w budynku seniorów czy dzieci
– mówi Natalia Broniarczyk.
Padają też słowa o „omamieniu przez Rafała Trzaskowskiego” i o tym, że rządzący „okłamali kobiety”.
Jednak to nie władze zawiodły, tylko iluzje samych aktywistek. Liczyły na polityczne przywileje, a spotkały się z rzeczywistością: protesty w Polsce są legalne, a prawo do sprzeciwu wobec zabijania dzieci nienarodzonych chroni Konstytucja i ustawa o zgromadzeniach.
Legalne protesty, realne wartości
Po stronie organizacji broniących życia, które protestują przeciwko działalności „przychodni” AboTak stanęła Policja. Komenda Stołeczna Policji jasno stwierdziła: pikiety są legalne. Funkcjonariusze reagują tylko wtedy, gdy dochodzi do naruszeń prawa. Tym samym obrońcy życia korzystają z tych samych demokratycznych praw, które proaborcyjne środowiska chciałyby zarezerwować tylko dla siebie.
Warto przypomnieć, że z AboTak związana jest Justyna Wydrzyńska, skazana w pierwszej instancji za pomoc w nielegalnej aborcji. Instytut Ordo Iuris od początku wskazuje, że działalność przychodni może naruszać przepisy. Skoro więc aktywistki same balansują na granicy prawa, trudno się dziwić, że spotykają się z krytyką społeczną.
Robert Bagiński

