Donald Tusk i Radosław Sikorski próbują dziś kreować się na najtwardszych przeciwników Rosji. Na pierwszy rzut oka brzmi to jak polityczny paradoks, ale w tym szaleństwie kryje się metoda. Przez lata forsowali kurs zbliżenia z Kremlem, zasiadali przy jednym stole z Putinem i otwierali kanały współpracy. Teraz chcą przykryć tę przeszłość propagandą zbiorowej amnezji, licząc, że Polacy zapomną, kto naprawdę otwierał drzwi Moskwie.
Premier Tusk i minister Sikorski stają na głowie, aby znaleźć „rosyjską agenturę” w szeregach opozycji. Ale, jak zauważył to dzisiaj w Telewizji Republika szef BBN Sławomir Cenckiewicz, to ci sami politycy, którzy przez lata forsowali kurs zbliżenia z Moskwą. Teraz liczą, że Polacy wsiądą do „pociągu amnezji” i zapomną o wszystkim
Zbliżenie za wszelką cenę
Nie trzeba sięgać daleko pamięcią. Donald Tusk już podczas swoich pierwszych rządów nie krył głównej linii polityki wobec Rosji. Jego administracja robiła wszystko, zgodnie z oczekiwaniami Berlina, by Moskwa „nie czuła dyskomfortu” z powodu faktu, że pomiędzy nią a rządzonym wówczas przez Angelę Merkel niemieckim państwem, leży Polska.
Będziemy współpracować z Rosją, taką jaka ona jest
– mówił w 2008 roku w polskim Sejmie.
Spotkania z Putinem w Sopocie czy Moskwie, współpraca służb specjalnych, to była codzienność polityki resetu. Cenckiewicz przypomina, że Tusk „ma duży dorobek w budowaniu tego, co Lech Kaczyński nazwał masą rosyjską w Polsce”. Inna sprawa, że obecny premier mocno wypowiadał się na temat prezydenta Donalda Trumpa, ale nigdy w podobnym tonie nie mówił o W. Putinie.
Dziś premier i jego minister spraw zagranicznych proponują narrację odwrotną: ostrzegają przed rosyjską agresją, straszą katastrofą ekologiczną i apelują o blokowanie prorosyjskich treści w internecie. Ale trudno nie dostrzec w tym próby zatarcia śladów własnej przeszłości.
Sikorski ostrzega, Giertych żąda cenzury
Radosław Sikorski w rozmowie z niemieckim „Frankfurter Allgemeine Zeitung” przekonywał, że NATO powinno rozważyć zestrzeliwanie rosyjskich dronów nad Ukrainą i koordynację działań przeciwko „flocie cieni” na Bałtyku. Brzmi stanowczo, ale to ten sam polityk, który wcześniej argumentował na rzecz współpracy z Moskwą i zbliżenia z Kremlem.
Technicznie my, jako NATO i UE, bylibyśmy w stanie to zrobić, ale nie jest to decyzja, którą Polska może podjąć sama, tylko wspólnie z sojusznikami
– powiedział Sikorski w „FAZ”.
Jeszcze dalej posuwa się Roman Giertych, dawny narodowiec i dziś bliski współpracownik obozu władzy. Wprost domaga się zamykania portali i kont społecznościowych, które jego zdanie, „bawią się algorytmami na korzyść Rosji”. Jak zauważają krytycy, takie postulaty brzmią bardziej jak pretekst do cenzury i kneblowania niewygodnych opinii, niż realna walka z dezinformacją.
„Pociąg amnezji” i toporna propaganda
Im się wydaje, że udało się im zapakować nas do pociągu amnezji w stronę przekreślenia ich przeszłości grubą linią(…). Myślą, że tą koncepcję kupimy i będziemy grzecznie siedzieli w jednym z przedziałów
– mówił Cenckiewicz w rozmowie z Michałem Rachoniem.
Szef BBN przypomina, że tego rodzaju manewr zastosowała już większość zachodnich elit politycznych, które również prowadziły przez lata politykę prorosyjską.
Właściwie tylko prezydent Niemiec miał odwagę przyznać się, że się mylił. Reszta próbuje zaklinać rzeczywistość
– podkreślał.
Zbiorowa amnezja czy rozliczenie?
Dzisiejsza retoryka rządu Tuska i Sikorskiego, pełna ostrzeżeń przed rosyjską agresją i apeli o jedność Zachodu, ma być dowodem ich determinacji. Ale fakty z przeszłości nie znikają. Próba zakłamania własnej historii i udawania, że resetu z Rosją nigdy nie było, jest – jak twierdzi Cenckiewicz -„toporną propagandą”.
Tomasz Marzec

