Atom miał być symbolem polskiej niezależności energetycznej. Tymczasem, Koreańczycy pakują walizki. Rząd Donalda Tuska zamiast walczyć o interes Polski, zraża do siebie kolejnych inwestorów i wstrzymuje strategiczne inwestycje. Azjaci wprost wskazują, że to decyzje nowego rządu były powodem wycofania się z Polsk.
W ten właśnie sposób, Polska rezygnuje z przyszłości i bezpieczeństwa, aby realizować scenariusz wygodny dla interesów Berlina. To nie jest teza na wyrost, ponieważ obok wojen konwencjonalnych, toczą się wojny o to, kto będzie dyktował warunki w sferze energetyki, transportu i handlu. Polska ma warunki i potencjał, ale nie ma rządu, który chciałby o to zadbać.
Koreańczycy odchodzą i wskazują na Tuska
W tym tygodniu Korea Hydro & Nuclear Power (KHNP) oficjalnie ogłosiło wycofanie się z Polski. Prezes Whang Joo-ho nie krył, że to decyzje nowego rządu sprawiły, iż projekt budowy elektrowni jądrowej, który miał być wizytówką Koreańczyków w Europie, nie dojdzie do skutku.
Po objęciu władzy przez nowy polski rząd kraj zdecydował o porzuceniu projektów z udziałem przedsiębiorstw państwowych i dlatego wycofaliśmy stamtąd naszą działalność
– powiedział podczas posiedzenia komisji parlamentarnej w Seulu.
To oznacza koniec planów budowy drugiej elektrowni atomowej w Koninie-Pątnowie. Inwestycja miała wzmocnić bezpieczeństwo energetyczne Polski, uniezależniając nas od importu gazu i dyktatu zagranicznych dostawców. Niestety, to już pewne, Koreańczycy będą realizować podobne przedsięwzięcia w Czechach, ale nie w Polsce.
Rząd Tuska: blokada zamiast rozwoju
Dla krytyków obecnej władzy sprawa jest jasna: Donald Tusk blokuje rozwój polskiego atomu, bo ten projekt godziłby w interesy Berlina. Niemcy od lat chcą być głównym „dystrybutorem” energii w naszej części Europy i nie życzą sobie, aby tuż pod ich granicą powstały elektrownie jądrowe, dające Polsce realną niezależność. Rząd Tuska tymczasem z entuzjazmem otwiera się na energetykę wiatrową, co doskonale wpisuje się w interes niemieckich koncernów produkujących turbiny.
Rząd Tuska dokonuje zmian prawnych, aby uzależnić Polskę od energii z Niemiec, a jednocześnie nie inwestuje w polskie kopalnie. To strategia podporządkowania naszej gospodarki interesom Berlina
– mówi w rozmowie z Inną Polityką poseł PiS Janusz Kowalski.
KHNP wycofało się z Polski, ale nie z Czech, gdzie właśnie podpisało kontrakt wart blisko 19 mld dolarów. Dlaczego więc u nas się nie udało? Odpowiedź nasuwa się sama: to nie brak technologii czy kapitału, lecz polityczna decyzja w Warszawie.
CPK, porty, Odra – lista zatrzymanych projektów rośnie
Sprawa zablokowanego atomu to jedynie wierzchołek góry lodowej. Wystarczy spojrzeć na inne strategiczne projekty, by dostrzec pewien niepokojący schemat. Centralny Port Komunikacyjny, zamiast wznosić się w górę, tonie w kolejnych audytach, analizach i raportach. Rozbudowa portu w Szczecinie i Świnoujściu, która mogłaby znacząco zwiększyć potencjał gospodarczy, została odłożona na dalszy plan. Z kolei pogłębienie Odry, kluczowe dla transportu rzecznego, handlu i rozwoju całego regionu, nie tylko utknęło w miejscu, ale wręcz jest blokowane przez decyzje rządu.
Tusk ma w Polsce określone zadanie: ma zablokować rozwój Polski. My mamy być gospodarką zależną od Niemców w całości. On zatrzymał kluczowe inwestycje. My za 10-15 lat będziemy gospodarczymi niewolnikami
– mówi w rozmowie z portalem Mariusz Kałużny, poseł PiS.
Krytycy działań Donalda Tuska nie mają wątpliwości, że premier pozoruje aktywność, mnoży zapowiedzi i powołuje kolejne zespoły, podczas gdy jedna po drugiej realne inwestycje o strategicznym znaczeniu dla Polski są zatrzymywane.
Strategia zależności zamiast suwerenności
Atom, CPK, porty, Odra, wszystkie te projekty miały być gwarancją polskiej niezależności. Dziś zamiast wizji rozwoju mamy wycofywanie się partnerów i polityczne wymówki.
Każdy rok opóźnień w energetyce atomowej to krok w stronę importu droższego gazu i utraty konkurencyjności. Polska miała szansę zostać regionalnym liderem, a zamiast tego dryfuje w stronę zależności
– ostrzega w Business Insider ekspert ds. energetyki prof. Bartłomiej J. Gabryś.

