Najwięcej kontrowersji w powołanym w czwartek gabinecie budzi Waldemar Żurek, nowo mianowany minister sprawiedliwości. Tuż po odebraniu nominacji w Pałacu Prezydenckim wystąpił przed siedzibą resortu, deklarując obronę demokracji oraz poszanowanie praworządności. Jego zapowiedzi „przywracania trójpodziału władzy” i „przestrzegania Konstytucji”, wygłoszone w kontekście stawianych mu zarzutów oraz charakteru obecnego rządu, zabrzmiały jednak dla wielu wyjątkowo przewrotnie.
Nowy minister był w przeszłości rzecznikiem Krajowej Rady Sądownictwa, więc nikogo raczej nie dziwi, że pierwszą grupą z jaką się spotkał, byli właśnie dziennikarze. Przed budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwości Waldemar Żurek zapewnił, że z mediami będzie się spotykać na regularnych na briefingach.
Żebyście państwo byli regularnie informowani, jakie są plany i jaka jest ich realizacja, co minister sprawiedliwości zamierza robić, jakie czekają nas wyzwania
– skonstatował.
Od pierwszego dnia kontrowersje
Potem było już mniej sympatycznie. Polityk ostrzegał przed „autorytaryzmem w Europie” i podkreślał, że „młode pokolenia muszą mieć swoich bohaterów”, bo w przeciwnym razie będą łatwo poddawane manipulacji. Wspomniał o swoich bohaterach z „czasów walki z komunizmem”, ale ni słowem nie zająknął się o tym, że sam bohaterem dla innych nie jest.
„Minister Żurek odebrał formalną nominację na prokuratora generalnego, wciąż pozostając jeszcze sędzią”
Nie chodzi już tylko o jego przeszłość tj. kontrowersyjne procesy oraz relacje z rodziną, ale fakt, że po czwartkowym zaprzysiężeniu w Pałacu Prezydenckim, sam znalazł się w centrum poważnego kryzysu konstytucyjnego: został zaprzysiężony na ministra sprawiedliwości i odebrał formalną nominację na prokuratora generalnego, wciąż pozostając jeszcze sędzią. Rezygnacja ze stanu sędziowskiego wygasła dopiero dzisiaj w nocy.
Minister Żurek przestrzegał przed autorytaryzmem i wygłosił deklarację, że w swoich działaniach – co jak na wątek związany z powołaniem go na stanowiska prokuratora generalnego brzmi zabawnie – będzie kierował się Konstytucją. Chwilę później dodał jednak, właściwie w jednym rzędzie z ustawą zasadniczą, że będzie działał również w zgodzie z traktatami międzynarodowymi. Rzecz w tym, że przez Prezydentem RP składał przysięgę na wierność Konstytucji RP, a nie traktatom np. Unii Europejskiej.
Dlatego zrobię wszystko, żeby przywrócić praworządne państwo i zasady trójpodziału władz, a przede wszystkim przestrzegać konstytucję i wszystkie traktaty międzynarodowe, które Polskę wiążą. Nie chcę dziś mówić o zamierzeniach, bo „po czynach ich poznacie”
– powiedział.
Polityk, raczej od zawsze i nawet w momencie pełnienia funkcji sędziego, pogroził politykom i już w pierwszym wystąpieniu pozwolił sobie na atak na Krajową Radę Sądownictwa, której istnienie oraz legalność od lat kwestionuje. Na tym się jednak nie skończyło, bo Żurek postanowił pogrozić politykom.
Chciałbym przestrzec tych polityków, którzy w swoich wypowiedziach grożą niezawisłym sędziom, niezależnym prokuratorom i próbują ich zastraszać. Nie mamy dziś Krajowej Rady Sądownictwa, która objęłaby takie osoby konstytucyjną ochroną, dlatego będę reagował na takie sytuacje z całą stanowczością. Dlatego apeluję do tych, którzy takie groźby próbują kierować: nie będą one puszczane płazem
– skonstatował.
Odpalił się Ziobro. Grubo!
Późnym wieczorem do powołania Żurka na ministra odniósł się były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który w ostrych słowach przedstawił go jako osobę o wątpliwej reputacji, która nigdy nie powinna kierować polskim wymiarem sprawiedliwości.
Ministrem Sprawiedliwości został sędzia, który jest rekordzistą pod względem liczby zarzutów dyscyplinarnych – aż 64! Wynika z nich m.in., że w wielu przypadkach podpisywał się pod orzeczeniami sądowymi, choć ustalono, że w tych dniach nie brał udziału w posiedzeniach
– napisał Ziobro na platformie X.
Były minister przypomina nowemu „właścicielowi „lokatorowi” gabinetu w Ministerstwie Sprawiedliwości sprawy dyscyplinarne, które toczyły się przeciwko niemu, a które zostały umorzone po brutalnym ataku ludzi Adama Bodnara na Krajową Radę Sądownictwa. Polityk PiS nie ograniczył się jedynie do krytyki zawodowej działalności nowego ministra. W swoim wpisie przypomniał mu także kontrowersje związane z życiem prywatnym.
Ministrem Sprawiedliwości został sędzia, który sądownie zażądał od własnej córki zwrotu alimentów. Który domagał się powołania biegłego do oceny stanu swoich zębów – ponoć startych w wyniku stresu w pracy. I który pozwał państwo polskie na niemal milion złotych za rzekome represje(…). W przegranej z byłą żoną sprawie majątkowej zakwestionował status sędziego z rekomendacji KRS po 2018 r., ale w wygranej sprawie dotyczącej jego umowy frankowej – taki sam status sędziego już mu nie przeszkadzał
– napisał Ziobro.
Jednym z najpoważniejszych zarzutów pod adresem Żurka ze strony byłego ministra z czasów PiS jest jego podejście do niezawisłości sędziowskiej. Ziobro zacytował jego archiwalne wypowiedzi w których podważał niezawisłość sędziowską.
Ministrem Sprawiedliwości został sędzia, który uważa, że prokuratura może polecić natychmiastowe zatrzymanie sędziów Sądu Najwyższego, bo „nie są sędziami i nie mają immunitetu”
– napisał.
Żurek ma być skuteczniejszy od Bodnara
Nominacja wywołała najwięcej emocji i komentarzy politycznych. Pojawienie się tej figury na szachownicy Donalda Tuska Żurka, to całkiem nowy etap gry o wymiar sprawiedliwości. Pewne jest, że o ile jego poprzednik Adam Bodnar, miał dorobek i autorytet – co jednak hamowało go w różnych działaniach, to Żurek nie ma ani dorobku, ani autorytetu. Wchodząc do rządu, zrezygnował z dożywotniej pensji oraz innych przywilejów sędziowskich. Za nim jest tylko ściana i ma powody, aby być zdeterminowanym.
Robert Bagiński

