Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz udostępnił w serwisie X zdjęcie burmistrz Cieszyna Gabrieli Staszkiewicz, podpisując je „ukraińska burmistrz miasta Cieszyn”. Fotografia zawierała trójkolorową płachtę – czerwono-niebiesko-żółtą – którą poseł wziął za ukraiński sztandar. W istocie był to jednak oficjalny proporzec Cieszyna, ustanowiony już w 1995 roku.
Kolory, które wprowadziły w błąd
Flaga Cieszyna składa się z równych pasów czerwonego, niebieskiego i żółtego. Ten układ – pozbawiony białego pola – zdecydowanie odróżnia ją od dwubarwnej flagi Ukrainy, choć przy kadrowaniu zdjęcia w mediach społecznościowych może tworzyć złudzenie podobieństwa. Pomyłka szybko stała się tematem komentarzy obserwatorów i lokalnych mediów, które punktowały brak elementarnej weryfikacji symboli przez parlamentarzystę.
Szerszy kontekst: bitwa o symbole na ratuszu
Nieporozumienie Berkowicza wpisało się w gorącą już atmosferę wokół flag w Cieszynie. Kilka godzin wcześniej inni posłowie Konfederacji – Bronisław Foltyn i Roman Fritz – weszli na balkon ratusza, by zdjąć wiszące tam ukraińskie sztandary, argumentując to „przywracaniem porządku” w Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu.
Incydent wywołał interwencję policji oraz zapowiedź zawiadomienia prokuratury przez burmistrz Staszkiewicz.
„Strzał we własną stopę” i echo narracji politycznych
Wpadka z flagą – określana przez komentatorów mianem „strzału we własną stopę” – unaoczniła, jak łatwo symbolika lokalna staje się zakładnikiem ogólnokrajowych sporów o tożsamość.
Justyna Walewska

