Gdzieś między salonami władzy a kuluarami Sejmu toczy się jeden z najciekawszych politycznych spektakli ostatnich lat. To właśnie tam wykuwa się, być może zupełnie nowy, Szymon Hołownia. Jeszcze niedawno postrzegany jako polityczny nowicjusz, celebryta, a nawet… błazen. Dziś, jako marszałek Sejmu, rozdaje karty w najważniejszej grze ostatnich lat.
Fakt, że komplementuje go Jan Maria Rokita, mówi sam za siebie. Ten intelektualista i doświadczony gracz sceny politycznej, w swoim autorskim programie na „Kanale Zero”, nie pozostawia żadnych złudzeń: jesteśmy świadkami narodzin nowego Hołowni, a może nawet nowej jakości w polskiej polityce.
Odnowiony jak feniks z popiołów
Po wyborach prezydenckich był cieniem samego siebie. Jego ambicją było wejście do drugiej tury — albo przynajmniej zdobycie pozycji „tego trzeciego”, który rozdaje karty jeszcze przed pierwszą. To się nie udało. Z wynikiem 4,99% okrzyknięto go „marszałkiem promocyjnym”.
W tym kontekście, w studiu „Kanału Zero”, Jan Maria Rokita nie krył zaskoczenia metamorfozą marszałka z ostatnich dni.
Mamy nowego marszałka Sejmu. Ściśle rzecz biorąc, tak gruntownie odnowionego, że już nowego. Po klęsce w wyborach prezydenckich, marszałek zupełnie się odnowił. Ta odnowa marszałka ma olbrzymi wpływ na polską politykę
– mówił były poseł, którego komentarze wyznaczają od jakiegoś czasu ton debacie publicznej. Jego opinie cenione są od lewa do prawa, bez względu na poglądy polityczne. Wszystko dlatego, że nie wynikają z politycznych kalkulacji, ale głębokich przemyśleń.
Nowy marszałek Sejmu, to obecnie jeden z najciekawszych i niejasnych punktów na scenie politycznej
– dodawał Rokita, sugerując, że w gabinetach wszystkich liczących się graczy politycznych analizowane są teraz każdy gest i słowo Hołowni.
Hołownia w ostatnim czasie pokazał charakter. Zaskoczył tym nie tylko politycznych adwersarzy, ale też posłów z własnej partii. Wielu z nich nie było na to przygotowanych, a niektórzy ze zdumieniem odkryli, że marszałek Sejmu odważył się na coś, co w polskiej polityce nadal uchodzi za akt odwagi: na bycie przyzwoitym.
Kryzysowy gracz w czasach politycznej zawieruchy
Według Jana Marii Rokity, byłego uczestnika najwyższych szczebli władzy, marszałek Hołownia w bardzo krótkim czasie musiał zmierzyć się z dwoma poważnymi kryzysami politycznymi. W obu przypadkach, zdaniem Rokity, zdał egzamin. Publicysta wyróżnił dwa konkretne momenty, wskazując daty: 3 lipca i 6 sierpnia. Pierwszy dotyczył spotkania z prezesem PiS, Jarosławem Kaczyńskim; drugi związany był z decyzją o zwołaniu posiedzenia Zgromadzenia Narodowego.
Tusk, to człowiek, który ma obsesję spisku(…). Hołownia uderzył w obsesję Tuska i w ustrojową barierę izolacyjną, że parlament nie służy do rozmowy z przeciwnikami”
– diagnozował Rokita rolę Hołowni w kontekście ujawnionych przez media spotkań z prezesem Kaczyńskim.
Informacje o spotkaniach ujawnili dziennikarze, a w reakcji część koalicjantów oraz prorządowe media błyskawicznie ochrzciły marszałka Sejmu mianem „zdrajcy”. Media społecznościowe zalała fala krytyki wobec Hołowni. Na czele akcji znaleźli się „Silni Razem”, czyli internetowe zaplecze posła Romana Giertycha.
Podobne znaczenie ma akcja w sprawie 6 sierpnia. Marszałek zrobił rzecz zupełnie normalną, a więc wydał zarządzenie, że zwoła Zgromadzenie Narodowe i odbierze przysięgę od prezydenta. Dziś to nie był zwykły akt, bo odbył się w momencie, gdy rozgrywała się akcja negacjonistów wyborów prezydenckich
– mówił Rokita o decyzji Hołowni, aby wbrew ministrowi sprawiedliwości i tzw. „autorytetom”, zwołać Zgromadzenie Narodowe w celu odebrania przysięgi od prezydenta elekta Karola Nawrockiego.
„Śmiertelne niebezpieczeństwo” czeka marszałka
Najbardziej zaskakujące były jednak osobiste wynurzenia Jana Marii Rokity. Publicysta wyraził nieoczekiwany podziw dla Hołowni — ale obok uznania pojawiło się też zaniepokojenie. Zdaniem Rokity, marszałkowi Sejmu może grozić polityczna marginalizacja, zwłaszcza jeśli spadające notowania rządu doprowadzą Donalda Tuska i jego partię do dymisji oraz przedterminowych wyborów.
Żeby to odwrócić, potrzebuje czasu, aby jak Tusk wpadnie w wielki dół, nie wpaść do niego razem z nim
– uważa Rokita.
W programie dla „Kanału Zero” Rokita wręcz przestrzegł marszałka.
Kiedy Hołownia był gwiazdą i zamiast polityki robił showbiznes, to łatwo było mu zdobyć popularność. Jak Hołownia zaczął być politykiem, politykiem godnym szacunku, także mojego szacunku, to grozi mu teraz śmiertelne niebezpieczeństwo
– powiedział.
Czy Hołownia wykorzysta swoją szansę? Rokita zdaje się w to wierzyć, ale przestrzega: „Hołownia miał być wystawiony w tym planie do zrobienia brudnej roboty”. Teraz marszałek musi udowodnić, że potrafi być nie tylko narzędziem w cudzych rękach, ale samodzielnym graczem na politycznej szachownicy.
Robert Bagiński
JAN ROKITA: HOŁOWNIA MUSI ODKLEIĆ SIĘ OD TUSKA, JEŚLI CHCE PRZETRWAĆ

