Restaurator z Wrocławia, polski obywatel z ukraińskimi korzeniami, masowo sprowadza imigrantów z Azji i Afryki do Polski. Jego firma doradcza reklamuje „szybką legalizację pobytu” w mediach społecznościowych, a materiały wideo pełne są niechęci do Polski – alarmuje jeden z internautów. To tylko czubek góry lodowej. W cieniu ukraińskiego obywatelstwa rozrasta się wielomilionowy przemysł migracyjny, którego Polska nie kontroluje, a politycy – jak sugeruje Krzysztof Bosak – wręcz legitymizują.
W cieniu oficjalnych deklaracji o bezpieczeństwie i porządku publicznym rozwija się w Polsce nieformalny przemysł legalizacji pobytu obcokrajowców z państw azjatyckich i afrykańskich. Coraz częściej za jego strukturami stoją Ukraińcy z polskim obywatelstwem. Obywatele, którzy zyskują wszystkie prawa przysługujące Polakom, niejednokrotnie pozostając całkowicie poza kręgiem polskiej tożsamości i interesu narodowego. Jednym z przykładów jest Jurij Hulets, przedsiębiorca z obywatelstwem RP, który według ustaleń internautów i aktywistów społecznych stał się symbolem tej zjawiskowej luki w systemie.
„Migrant Expert” i legalizacja w dużej skali
Zgodnie z informacjami opublikowanymi przez użytkownika X o pseudonimie Petenucci, Jurij Hulets to właściciel kilku restauracji we Wrocławiu (m.in. Sushi Lovers) oraz współwłaściciel spółki Migrant Expert. Firma ta specjalizuje się w legalizacji pobytu imigrantów z państw trzeciego świata, a swoje usługi reklamuje w mediach społecznościowych – w szczególności na Instagramie i TikToku – po ukraińsku i angielsku, kierując przekaz głównie do mieszkańców Afryki i Azji.
Migrant Expert prowadzi szeroko zakrojone kampanie w mediach społecznościowych, skierowane głównie do obywateli państw afrykańskich i azjatyckich. Profile firmy na Instagramie (migrant.expert, migrant.expert.eng) oraz innych platformach są przepełnione treściami promującymi łatwą i szybką legalizację pobytu w Polsce
– wskazał autor wpisu.
Paszport „na dziadka”, czyli asymilacja bez integracji
Hulets zdobył polskie obywatelstwo metodą „na dziadka”, czyli w uproszczonym trybie na podstawie polskiego pochodzenia przodka, o czym – jak zauważa Petenucci – mówi otwarcie na Instagramie. Jednak mimo posiadania obywatelstwa, w jego aktywności w sieci próżno szukać śladów integracji z polskim społeczeństwem. Wszystkie treści zamieszcza w języku ukraińskim, a mniej niż 1 proc. jego znajomych w sieciach społecznościowych to Polacy.
Mimo formalnego obywatelstwa, próżno szukać u niego jakichkolwiek oznak asymilacji. (…) To dobitnie pokazuje, że polski paszport to dla niego jedynie narzędzie – przepustka, a nie tożsamość
– zaznaczył autor wpisu.
Przemysł, nie proceder
Zjawisko, które jeszcze kilka lat temu uchodziło za margines, dziś staje się zorganizowanym biznesem. Według informacji przekazanych przez Petenucciego, Hulets nie jest wyjątkiem: w Polsce działa już sieć podobnych firm prowadzonych przez Ukraińców. Agencje rekrutacyjne, biura doradztwa migracyjnego i pseudo-kancelarie oferują kompleksową obsługę imigrantów od momentu przyjazdu, aż po pełną legalizację pobytu.
Podobnych firm prowadzonych przez Ukraińców są w Polsce dziesiątki. Sieć agencji rekrutacyjnych, biur 'doradztwa migracyjnego’ i pseudo-kancelarii rozrasta się w błyskawicznym tempie, legalizując setki tysięcy migrantów rocznie. Za większością tych „legalizacji” stoi podejrzany ukraiński kapitał
– alarmuje internauta.
Bosak: To konsekwencja politycznych wyborów
Sprawę skomentował także wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak z Konfederacji. W jego opinii zjawisko ukraińskiej ekspansji migracyjnej to bezpośredni efekt polityki, którą od lat akceptuje większość wyborców.
Polacy dostają to co premiują. Wybrali kilka razy z rzędu proukraińską większość parlamentarną i takiegoż prezydenta, nagradzali wyborczo za takie prawodawstwo, więc mają nową ukraińską arystokrację biznesową i nieruchomościową, coraz częściej z polskim obywatelstwem. Pretensje należy mieć wyłącznie do siebie
– napisał na platformie X.
Czy państwo jest tylko tłem?
Ten przykład pokazuje dobitnie, że Polska przestała kontrolować realny proces migracyjny. Przepisy pozostają daleko w tyle za skalą zjawiska, a system obywatelstwa i zezwoleń na pobyt jest wykorzystywany w sposób, który sprzyja powstawaniu zorganizowanych sieci legalizacyjnych. W ocenie wielu, polskie państwo zostało sprowadzone do roli bezradnego obserwatora własnej przestrzeni migracyjnej.
Co ważne, w centrum kryzysu migracyjnego, tuż po tym, gdy Polska pomagała milionom Ukraińców, oni organizują w naszym kraju proceder, który rozsadza nasz porządek prawny, podważa bezpieczeństwo wewnętrzne i przekształca Polskę w zaplecze taniej legalizacji niekontrolowanej migracji z Azji i Afryki.
Tomasz Marzec

