Choć cisza wyborcza trwa od północy, nie wszyscy potrafili się do niej zastosować. W sobotni poranek w internecie opublikowano grafiki nawołujące do głosowania na konkretnego kandydata. Co istotne, autorami postów byli politycy partii rządzącej – w tym wiceminister sprawiedliwości.
Od północy z piątku na sobotę w całym kraju obowiązuje cisza wyborcza przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi. To czas, w którym prawo zabrania prowadzenia agitacji politycznej, publikowania sondaży i zachęcania do głosowania na konkretnych kandydatów, także w internecie. Za złamanie przepisów grozi grzywna, której wysokość może sięgnąć nawet miliona złotych. Mimo to już w pierwszych godzinach obowiązywania zakazu doszło do poważnych naruszeń – i to ze strony osób publicznych.
Wiceminister sprawiedliwości złamał ciszę. „Przepraszam za błąd ładowania grafik”
Sobotni poranek przyniósł poważny zgrzyt ze strony członka rządu. Na oficjalnym profilu Arkadiusza Myrchy, wiceministra sprawiedliwości z ramienia Koalicji Obywatelskiej, tuż po godzinie 6:00 rano opublikowano grafikę jednoznacznie wskazującą poparcie dla konkretnego kandydata. Post zawierał hasła mobilizujące do głosowania i był klasycznym przykładem złamania ciszy wyborczej.
Po niemal trzech godzinach materiał został usunięty, a sam polityk opublikował przeprosiny na platformie X.
Przepraszam, w wyniku błędu ładowania grafik pojawiły się one po północy. Już usunąłem. Za błąd przepraszam
– napisał polityk Koalicji Obywatelskiej.
Tłumaczenie nie przekonało jednak opinii publicznej. Sprawę ocenił dziennikarz Wirtualnej Polski, który na platformie X zwrócił się do Myrchy bezpośrednio.
Arek, z całym szacunkiem, ale jeśli Ty nie potrafisz dopilnować, by ponad sześć godzin po rozpoczęciu ciszy wyborczej nie umieszczać grafik wyborczych i nie zachęcać ludzi do ich udostępniania, jak chcesz skutecznie być wiceministrem sprawiedliwości?
– zapytał Patryk Słowik z WP.
Internauci błyskawicznie udokumentowali naruszenie, a screeny posta zaczęły krążyć po mediach społecznościowych.
Poseł Głowski też nie wytrzymał. „To kolejny poseł KO, który złamał przepisy”
To niejedyny przypadek naruszenia prawa ze strony przedstawiciela partii rządzącej. W sobotę rano w mediach społecznościowych posła Piotra Głowskiego (KO) pojawiła się grafika agitacyjna, również wskazująca poparcie dla konkretnego kandydata. Choć post został usunięty, w sieci zachowały się jego zrzuty ekranu.
Głowski próbował tłumaczyć, że post miał zostać opublikowany jeszcze w piątkowy wieczór – jednocześnie na Facebooku i portalu X – i że jego pojawienie się w sobotę było efektem opóźnienia systemowego.
Dla pewności, że ktoś to może inaczej zinterpretować – wpis usuwam
– zaznaczył sam poseł.
Na sprawę znów zwrócił uwagę dziennikarz Patryk Słowik, pisząc ironicznie, że to już kolejny polityk tej samej partii.
Poseł Piotr Głowski (serio jest taki poseł, wiem, że nie wiedzieliście; ja też nie) naruszył ciszę wyborczą. To kolejny poseł KO, który złamał przepisy
– skonstatował.
Co grozi za złamanie ciszy wyborczej?
Zgodnie z Kodeksem wyborczym, agitacja prowadzona w czasie ciszy wyborczej, w tym w internecie, jest wykroczeniem, za które grozi kara grzywny. W przypadku publikacji sondaży przewidziane są sankcje znacznie surowsze: od 500 tys. do nawet 1 mln zł.
Zabronione są wszelkie formy publicznego zachęcania do głosowania na konkretnych kandydatów, organizowanie zgromadzeń, eksponowanie materiałów promocyjnych, a także agitacja w lokalach wyborczych. Zakaz obejmuje również materiały publikowane wcześniej, jeśli zostaną ponownie udostępnione lub przypomniane w okresie ciszy.
Policja analizuje sprawy, PKW przypomina o odpowiedzialności
Jak poinformowała podkom. Iwona Kijowska z Komendy Głównej Policji, tylko w pierwszej dobie ciszy wyborczej odnotowano 15 wykroczeń – głównie w przestrzeni internetowej. Każdy przypadek jest analizowany i przekazywany do właściwych jednostek terenowych.
Policjanci na bieżąco monitorują sieć
zaznaczyła Kijowska w rozmowie z PAP.
Państwowa Komisja Wyborcza przypomina, że oceny, czy doszło do złamania przepisów, dokonują organy ścigania i sądy. Obywatele mają prawo zgłaszać naruszenia bezpośrednio Policji.

