Pomimo zbliżającej się inauguracji nowego prezydenta, minister sprawiedliwości Adam Bodnar nie ustaje w próbach podważenia procedur wyborczych, nawet jeśli oznacza to wystąpienie przeciwko logice, faktom i instytucjonalnym fundamentom państwa prawa.
W czwartek minister Bodnar skierował list do marszałka Sejmu Szymona Hołowni, informując o „nieprawidłowościach i wątpliwościach prawnych” w procesie rozpoznania protestów wyborczych i stwierdzenia ważności wyborów prezydenckich z 18 maja i 1 czerwca 2025 r. Choć zaprzysiężenie Karola Nawrockiego jako Prezydenta RP ma odbyć się już 6 sierpnia, Bodnar zdecydował się w ostatniej chwili podnieść szereg zarzutów, które jego zdaniem, podważają fundamenty demokratycznego procesu.
Zarzuty…
W swoim wystąpieniu minister Bodnar zakwestionował legalność Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, twierdząc, że nie spełnia konstytucyjnej definicji sądu, wskazał na ignorowanie jego wniosków o wyłączenie sędziów z orzekania, a także zarzucił SN ograniczenie jego praw jako uczestnika postępowania.
Jak podaje rzeczniczka prokuratora generalnego, w związku z wyborami prowadzone są 17 postępowania w 249 obwodowych komisjach. W tle tych działań pojawiają się medialne doniesienia o błędach przy liczeniu głosów. Niektóre z nich rzekomo skutkowały przypisaniem wyników odwrotnie niż głosowali obywatele.
Choć Bodnar jawnie występuje jako strażnik konstytucyjnych wartości, jego działania, zamiast klarować sytuację, sieją wątpliwości i podważają zaufanie do instytucji. Upór ministra, mimo zatwierdzenia wyborów przez SN, może być postrzegany jako polityczna próba delegitymizacji wyniku i mobilizacji elektoratu, który nie zaakceptował zwycięstwa Karola Nawrockiego. O nic więcej raczej nie chodzi…
R.B.

