Czarny, toksyczny dym nad Mińskiem Mazowieckim, 45 zastępów straży pożarnej i walka z kolejnym pożarem, który dziś po południu pojawił się nad miastem. Pożar hali produkcyjnej to już kolejny taki incydent w ostatnich tygodniach i miesiącach. Raczej nie ma już wątpliwości, że za serią tajemniczych podpaleń stoją rosyjskie służby, które testują polską odporność na sabotaż.
„Pożar w pełni rozwinięty”. Strażacy walczą z ogniem
Jeszcze nigdy pożary w Polsce ni były tak tajemnicze. Jednak, ich ilość oraz częstotliwość z jaką się pojawiają, dają powody do uzasadnionych podejrzeń. Nie dziwi więc, że i ten dzisiejszy trudno traktować jako zbieg okoliczności lub nieszczęśliwe zdarzenie.
Mamy do czynienia z dużym pożarem hali produkcyjnej, która zajmuje się przetwórstwem tworzyw sztucznych i produkcją folii. Pożar jest w pełni rozwinięty. Unosi się czarny, gęsty dym
– mówił wieczorem mł. bryg. Kamil Płochocki z KP PSP w rozmowie z TVP Info.
Tyle faktów i fachowej informacji od profesjonalistów. Strażacy przyznają, że gaszenie potrwa wiele godzin. Konstrukcja płonącego obiektu uniemożliwia wejście do środka, a mieszkańcy otrzymali zalecenie, by zamykali okna i unikali strefy zadymienia.
Rosyjski sabotaż? „To nie są przypadkowe zdarzenia”
Przypomnijmy, to już kolejny duży pożar w Polsce w ostatnich tygodniach. Po serii tajemniczych incydentów: od podpalenia składu budowlanego we Wrocławiu po pożar hali Marywilskiej w Warszawie, wątpliwości nie pozostawia nawet rząd.
Doświadczenia ostatnich miesięcy pokazują, że w każdej sytuacji trzeba brać pod uwagę działanie obcej agentury
– mówił wtedy minister Tomasz Siemoniak.
Wtedy nikt jednak nie potwierdził oficjalnie działalności służb obcych państw. Nie wiadomo z jakich powodów, możliwe, że nie było to na rękę rządowi. Perspektywa zmieniła się przed drugą turą wyborów prezydenckich, gdy głos zabrał sam premier Donald Tusk.
Wiemy już na pewno, że wielki pożar na Marywilskiej był efektem podpalenia na zlecenie rosyjskich służb. Działania koordynowane były przez osobę przebywającą w Rosji. Część sprawców przebywa już w areszcie, reszta została zidentyfikowana i jest poszukiwana
– pisał w maju br. na X premier Donald Tusk.
Dlaczego jednak Rosja miałaby organizować podpalenia w Polsce, która nie prowadzi z nią wojny? Według eksperta ds. służb specjalnych, byłego szefa Agencji Wywiadu Roberta Chedy, chodzi o stworzenie w społeczeństwie poczucia leku i niepewności, ale również braku zaufania do rządu. Chodzi też o odciąganie służb od właściwej pracy.
Jest też odciąganie sił i środków kontrwywiadu, który każdy taki pożar musi sprawdzać, wszczynać dochodzenia i być może to odciąga uwagę od innego szykowanego zagrożenia i to na o wiele większą skalę. Niestety, też przez nieumiejętne działania medialne władz ludzie się uodparniają. Tu wybuchnie pożar, tam znów kolejny i to robi się jakby zwykła normalność. I niebezpieczne jest to, że kiedy przyjdzie jakieś skumulowane zagrożenie, przyjdzie ostrzeżenie i ludzie je zignorują
– wyjaśnia Robert Cheda, były oficer Agencji Wywiadu, w rozmowie z Forsal.pl.
Czy Polska jest przygotowana?
Minister Siemoniak zapewnia, że newralgiczne obiekty są pod stałą ochroną. Jednak każdy pożar angażuje służby, których zasoby nie są nieskończone. Przykład pożarów z ostatnich dni pokazuje, że dla wywołania paniki i zaangażowania służ, wcale nie trzeba podpaleń fabryk amunicji, ani rządowych budynków. Można to robić w stosunku do fabryk, zakładów przemysłowych i innych obiektów. Nie musi się to odbywać w Warszawie, można to zrobić – a nawet jest to wtedy łatwiejsze – w każdym innym mieście.
To także odciąganie uwagi kontrwywiadu. Może właśnie szykuje się coś większego?
– pyta retorycznie Cheda.
Jedno jest pewne: Rosja już w Polsce jest i nie odpuści. Pytanie tylko, jaki będzie jej następny ruch. Wydaje się, że polskie służby wydają się na to średnio przygotowane. Pozostało im uspokajać i prosić o stonowane komentarze. Świadczy o tym wpis po dzisiejszym pożarze ze strony Jacka Dobrzyńskiego, rzecznika prasowego polskich służb.
Apeluję o powstrzymanie się od jakichkolwiek spekulacji
– napisał na platformie X.
Tomasz Marzec