Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Waldemar Żurek pytany w radiu Tok FM o swoje skandaliczne słowa na temat Zbigniewa Ziobry, że „jakbyśmy chcieli, to byśmy go w bagażniku przywieźli„, powiedział że nie żałuje tych słów. Widać jakie wzorce ma minister sprawiedliwości.
Waldemar Żurek, to jeden z ministrów sprawiedliwości w dziejach polskiej demokracji, który jawnie wzoruje się na stalinowskich prokuratorach czasu PRL. Prawie każda jego wypowiedź dotycząca polityków opozycji ma ten urbanowski charakter, jaki był w czasach PRL-u domeną wszystkich tych, którzy gnębili i prześladowali opozycję.
Dziś pytany w TOK FM o swoją wypowiedź z 5 grudnia, gdzie w rozmowie z Onet.pl Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek, odnosząc się w niedawnej rozmowie z Onetem powiedział: „Rodzaj jakiejś zabawy pana Ziobry, bo wielokrotnie mówił, że stanie z podniesioną przyłbicą, kreował się na szeryfa. Szeryf to ktoś, kto się nie boi zmierzyć. My mamy wolne media i wolne sądy, przestrzegamy procedur. Naprawdę, jakbyśmy chcieli, to byśmy go w bagażniku przywieźli, służby na całym świecie robią takie rzeczy, nic nowego”, stwierdził, że
Jestem bardzo krytykowany… przez jednych krytykowany, a inni rozumieją tę taką słowną retorykę, która czasem pozwala nam w takiej dyspucie mówić takimi sloganami”.
Na stwierdzenie, że „przywożenie kogoś bagażniku brzmi strasznie”, odparł:
Mieliśmy na świecie różne przypadki, kiedy służby poszukiwały osób, ścigały ich i musiały w sposób tajny wywieźć kogoś z jednego kraju, przewieźć go do innego kraju i to hasło „przewożenie w bagażniku” jest oczywiście taką figurą retoryczną.
Czyli mówiąc prosto, Żurek nie ma sobie nic do zarzucenia, to ci którzy go za te słowa krytykują, nie wiedzą co to jest „figura retoryczna”, dlatego przypuszczają na niego atak. Jaki minister, taki rząd.

