Coś więcej niż tylko ćwiczenia? Na wschodniej granicy Polski rośnie napięcie, które coraz trudniej uznać za element rutynowego kalendarza wojskowego. Eksperci ostrzegają: „Zapad-2025” to nie tylko pokaz siły, lecz test gotowości przed możliwą agresją. Jeśli Rosja zdecyduje się na ruch, przesmyk suwalski stanie się strategiczną linią frontu.
Ćwiczenia, które budzą realny niepokój
Wschodnia flanka NATO znów znajduje się w centrum geostrategicznego napięcia. Nadchodzące rosyjsko-białoruskie manewry „Zapad-2025”, zaplanowane na wrzesień, mogą mieć znacznie poważniejsze konsekwencje, niż sugerują oficjalne komunikaty.
Według wstępnych szacunków w ćwiczeniach może wziąć udział nawet 100 tysięcy żołnierzy, w tym wojska specjalne i rezerwiści. To pierwsze manewry tej skali od czasu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę.
Generał dywizji w stanie spoczynku Leon Komornicki nie pozostawia złudzeń, że Rosja testuje możliwości oraz granice.
To nie są standardowe ćwiczenia. To demonstracja siły i równocześnie przygotowanie logistyczne i operacyjne do możliwego konfliktu. Jeśli Zachód okaże słabość, to Moskwa będzie gotowa
– powiedział.
Przesmyk suwalski – wrażliwy punkt NATO
Szczególną uwagę polskich i zagranicznych analityków przyciąga lokalizacja manewrów, która jest zbieżna z tzw. przesmykiem suwalskim, wąskim pasem granicznym łączącym Polskę z Litwą, kluczowym dla lądowego połączenia państw bałtyckich z resztą NATO.
W przypadku ewentualnej agresji, ten 80-kilometrowy odcinek mógłby zostać szybko zablokowany przez siły rosyjskie, odcinając Estonię, Łotwę i Litwę od sojuszniczych posiłków. Taki scenariusz, wcześniej uważany za teoretyczny, dziś rozważany jest na poważnie w sztabach wojskowych.
Białoruś ćwiczy „nieregularnie”
Niepokojące są również działania po stronie białoruskiej. W obwodzie brzeskim, tuż przy granicy z Polską, trwają manewry mobilizacyjne, obejmujące działania specjalnych jednostek wojskowych. Oficjalnie to program rozwoju rezerw operacyjnych, ale zdaniem ekspertów może chodzić o coś znacznie poważniejszego.
Część analityków wskazuje, że mogą to być przygotowania do operacji asymetrycznych, takich jak dywersja, prowokacje graniczne czy destabilizacja społeczna w regionach przygranicznych.
Rosja doskonale opanowała operacje nieregularne. To, co wygląda na chaos, często jest ściśle zaplanowaną operacją o konkretnych celach politycznych i wojskowych
– mówi jeden z ekspertów zajmujących się analizą bezpieczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej.
Polska i NATO w stanie czujności
Polskie służby oraz sojusznicy z NATO przyglądają się sytuacji z najwyższą uwagą. Historia pokazuje, że Moskwa wielokrotnie wykorzystywała ćwiczenia wojskowe jako zasłonę dymną dla realnych operacji militarnych. Przypomnijmy choćby inwazję na Gruzję w 2008 roku czy przygotowania do ataku na Ukrainę w 2022 roku.
Rząd RP oraz sztab generalny utrzymują stan podwyższonej gotowości. Trwają intensywne konsultacje z Brukselą i Waszyngtonem. Jak podkreślają źródła zbliżone do MON, najbliższe tygodnie będą kluczowe dla oceny realnych intencji Moskwy i Mińska.
Nie tylko scenariusz, ale potencjalna zapowiedź
Na pytanie, czy „Zapad-2025” może być jedynie kolejnym punktem w kalendarzu wojskowym Federacji Rosyjskiej, coraz więcej ekspertów odpowiada przecząco. W kontekście obecnych napięć międzynarodowych, każdy gest ma znaczenie, a każdy błąd w ocenie intencji może mieć katastrofalne skutki.
Nie chodzi już o to, czy Moskwa zaatakuje. Pytanie brzmi: kiedy i pod jakim pretekstem. A ćwiczenia takie jak Zapad to doskonały pretekst i osłona zarazem