To już drugie w krótkim czasie posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ z udziałem Polski. Tym razem przemawiał wicepremier i minister spraw zagranicznych. Radosław Sikorski punktował Rosję i nie pozostawiał wątpliwości co do jej roli w prowokowaniu państwa NATO. – Jeśli kolejna rakieta lub samolot znajdą się bez pozwolenia w naszej przestrzeni powietrznej i zostaną zestrzelone, a jego szczątki spadną na terytorium NATO, proszę nie przychodzić tutaj, aby narzekać. Ostrzegaliśmy – skonstatował.
Wystąpienie Sikorskiego było reakcją na kolejne naruszenia tj. rosyjskie drony, które wleciały nad Polskę, myśliwce MiG-31 w estońskiej przestrzeni powietrznej oraz incydenty nad Bałtykiem. Polska i Estonia konsekwentnie wzywają do przeprowadzenia konsultacji w ramach artykułu 4 NATO, podkreślając, że to nie jednostkowe wypadki, lecz powtarzający się schemat rosyjskich działań.
W poniedziałek wieczorem czasu polskiego, podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, głos zabrał też Dmitrij Polanski. Rosyjski dyplomata odrzucił wszystkie oskarżenia i – co było do przewidzenia – powołał się przy tym na doniesienia o incydencie w Wyrykach i słowa oskarżeń polskiej opozycji wobec rządu. Według niego Warszawa sama odpowiada za prowokacje i próbuje wciągnąć sojuszników w eskalację.
Spór o Wyryki w tle
Choć dla Moskwy incydent w Wyrykach to wygodny argument, w rzeczywistości był jedynie elementem szerszej debaty. Doniesienia medialne wskazujące, że w dom w Lubelskiem mógł uderzyć pocisk polskiego F-16, Rosja wykorzystuje to jako kontrnarrację wobec polskich oskarżeń.
Rząd Donalda Tuska z kolei podkreśla, że sednem problemu są powtarzające się wtargnięcia rosyjskich maszyn, które bezpośrednio naruszają bezpieczeństwo całego NATO.
Gra dyplomatyczna i polityczna
Wystąpienie Sikorskiego miało wymiar międzynarodowy, ale też wewnętrzny. Dla szefa MSZ to kolejna okazja, by pokazać się jako twardy polityk, zdolny do mocnych deklaracji w imieniu Polski. To także test wiarygodności rządu wobec opinii publicznej: czy potrafi jasno i konsekwentnie komunikować zagrożenia oraz reagować na rosyjskie prowokacje.
Dotychczas nie poszło rządowi z tym dobrze. Z 21 dronów, które wleciały do Polski, zestrzelono tylko 4, a w dom w Wyrykach uderzyła polska rakieta, a nie rosyjski dron. Takie sytuacje, to prezent dla Rosjan, którzy wykorzystują je do deprecjonowania i obniżania wiarygodności oskarżeń.
Tomasz Marzec

