W atmosferze rekordowej liczby protestów wyborczych i historycznie niskiej różnicy głosów, Sąd Najwyższy staje przed poważnym testem. Głos zabiera prof. Krzysztof Wiak, prezes SN kierujący Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
Protesty protestom nierówne
Prezes izby, której nie chcą uznać rządzący, zabrał głos w wywiadzie, którego udzielił portalowi money.pl. Odniósł się do protestów wyborczych, które wpłynęły do Sądu Najwyższego, a także zdradził w jaki sposób będą one przez sąd procedowane.
Nawet gdyby zarzuty dotyczyły kilkuset komisji, nie ma podstaw do weryfikowania prac 31 tysięcy komisji w całym kraju
– powiedział prof. Krzysztof Wiak, odpowiadając na postulaty m.in. premiera oraz ministra sprawiedliwości, aby przeliczyć głosy w całym kraju.
Jak podkreśla, w polskim porządku prawnym nie istnieje instytucja masowego „recountu”. Do Sądu Najwyższego wpłynęło już ponad 27 tysięcy protestów, z czego tysiące to gotowe formularze krążące w sieci. Niestety, wiele z nich jest wadliwych tzn. bez podpisów, numerów PESEL, a część została… podpisana przez osoby małoletnie.
To nie plebiscyt. Nie kto więcej protestów wyśle, ten ma rację
– podkreśla sędzia.
Prawo zna konkrety, nie spekulacje
Zgodnie z Kodeksem wyborczym, protest musi zawierać konkretne zarzuty i dowody. Sąd może wówczas zarządzić oględziny kart do głosowania, ale tylko w komisjach, których dotyczy zarzut. Tak właśnie się stało: SN skierował już odezwy do sądów rejonowych w sprawie 13 komisji.
Postulaty sztabu Rafała Trzaskowskiego o przeliczenie głosów w całej Polsce m.in. z powodu anomalii statystycznych, nie znajdują podstaw prawnych. Sędzia Wiak nie wyklucza, że biegli statystycy mogą zostać powołani, ale tylko wtedy, gdy konkretny skład orzekający uzna to za zasadne.
Sąd nie orzeka na podstawie spekulacji czy emocji, ale na podstawie dowodów
– dodaje prezes SN.
Czy protesty wpłyną na wynik wyborów?
Sama liczba błędów nie przesądza o unieważnieniu wyniku. Trzeba wykazać, że miały realny wpływ na rezultat. A ten był jednoznaczny: różnica poparcia między kandydatami przekroczyła 369 tysięcy głosów. W poprzednich wyborach, mimo uznania 93 protestów za zasadne, wynik pozostał bez zmian.
Jeśli pomyłki dotyczyły kilku głosów, ale nie zmieniają rezultatu, nie oznacza to konieczności ingerencji w ostateczny werdykt wyborczy
– zaznacza sędzia Wiak.
Wątpliwości wokół Izby? „To zabobonna wiara”
Na Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych spadają zarzuty o brak legitymacji do orzekania, powoływane m.in. przez polityków i powołujące się na wyroki TSUE i ETPCz. Jednak sędzia Wiak nie pozostawia złudzeń, że to właśnie IKNiSP SN jest uprawniona do stwierdzenia ważności wyborów.
Tylko ta izba ma ustawowe umocowanie do rozpatrywania protestów. Żadne inne ciało nie może orzekać w tej sprawie bez złamania praw
– tłumaczy.
I dodaje:
Wiara, że usunięcie Izby rozproszy wszystkie wątpliwości, jest iście zabobonna. W Polsce nikt nie kwestionował legalności mandatów uzyskanych po decyzjach tej izby w wyborach samorządowych, parlamentarnych czy europejskich.
Co dalej? Wyrok do 2 lipca
Sąd Najwyższy ma czas do 2 lipca, by nie tylko rozpatrzyć wszystkie protesty, ale też wydać uchwałę o ważności wyborów. Mimo ogromu pracy, 6 składów orzekających i wsparcia administracyjnego, Wiak zapewnia, że kierowany przez niego sąd wywiąże się z terminu.
Nie mamy zwyczaju przekraczać terminów. I tym razem będzie podobnie
– stwierdził.
W tle pojawiają się pomysły, by zaprzysiężenie prezydenta odłożyć do września, zrewidować ustawę o Sądzie Najwyższym i przekazać orzekanie innej izbie. To propozycje, które zdaniem sędziego Wiaka, nie mają podstaw prawnych i grożą ustrojowym chaosem.
Jeżeli zaczniemy ignorować przepisy, bo „większe znaczenie mają opinie prawne”, to nie wiem, jak to skomentować
– kwituje.

