W dzisiejszym felietonie dla InnejPolityki.pl Ryszard Czarnecki, były europoseł i ekspert ds. międzynarodowych, analizuje rosnący sceptycyzm państw „nowej Unii” wobec Ukrainy i polityki Brukseli. Jak zauważa, kraje Europy Środkowo-Wschodniej – od Czech po Chorwację – coraz wyraźniej kierują się pragmatyzmem i zmęczeniem wojną, a nie idealistycznymi hasłami solidarności.
Na początek uwaga semantyczna odnośnie tytułu. Przez pojęcie „nowa Unia” należy rozumieć państwa, które weszły do UE w XXI wieku, a nie jakąś rzekomo nową, poprawioną, niby to udoskonaloną Unię Europejską. Ta pierwsza jest faktem – obejmuje 13 krajów, a więc niemal połowę z 27 członków UE, choć w tych rozważaniach skupię się na 11 z tych państw, bez Malty i Cypru, a więc bez krajów, które nijak nie pasują do naszego regionu Europy. W tę drugą nie wierzę nic a nic, bo jest zwykłym humbugiem.
Przechodząc do meritum. Oto wybory – najpierw na Słowacji, a potem w Czechach – dowiodły, że społeczeństwa naszych południowych sąsiadów są zmęczone wojną w Europie Wschodniej. Wybrały tych, którzy byli przeciwni dostarczaniu broni i amunicji Ukrainie. Może się to wielu z nas nie podobać, ale takie są fakty. Dotyczy to jednak nie tylko tzw. zwykłych ludzi, bardziej skorych myśleć przyziemnie, bojących się choćby wojny także w ich krajach, ale też klasy politycznej. Poglądy sceptyczne wobec Ukrainy stały się udziałem nawet odchodzącego już premiera Republiki Czeskiej Petra Fiali z prawicowej ODS (w Parlamencie Europejskim jego partia jest razem z Prawem i Sprawiedliwością w Grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów).
„Społeczeństwa naszych południowych sąsiadów są zmęczone wojną w Europie Wschodniej. Wybrały tych, którzy byli przeciwni dostarczaniu broni i amunicji Ukrainie. Może się to wielu z nas nie podobać, ale takie są fakty”.
A przecież to ten sam polityk, który w pierwszych tygodniach wojny rosyjsko-ukraińskiej, razem z Jarosławem Kaczyńskim, Mateuszem Morawieckim oraz premierem Słowenii Janezem Jansą, odważnie pojechał do Kijowa – a było to w czasie, gdy nie było to modne i nie było ustawką dla fotoreporterów. Co się zmieniło przez te trzy lata? Być może (zapewne?) poglądy samego szefa rządu w Pradze, ale przede wszystkim opinie i nastroje samych Czechów, które wymusiły na politykach zmianę nastawienia choćby do wejścia Ukrainy do Unii Europejskiej i NATO – i to o 180 stopni.
Jednak ustępujący premier z Czech nie jest jedynym, który głośno mówi o swoim dystansie do Kijowa. Wystarczy posłuchać prezydentów Bułgarii i Chorwacji. Rumen Radew, niegdyś generał lotnictwa wojskowego w swoim kraju, pełni swój urząd już drugą kadencję i musi się obawiać o wynik kolejnych wyborów. Ale właśnie on zapewne dobrze oddaje nastroje Bułgarów, historycznie wdzięcznych Rosji za ochronę przed muzułmańskim Imperium Ottomańskim, gdy mówi, że nie należy spieszyć się z „zielonym światłem” dla Kijowa na jego drodze do UE.
„Jednak ustępujący premier z Czech nie jest jedynym, który głośno mówi o swoim dystansie do Kijowa. Wystarczy posłuchać prezydentów Bułgarii i Chorwacji”
To samo mniej więcej, ale dużo ostrzej – formułuje prezydent z Zagrzebia Zoran Milanović. Głowa państwa chorwackiego też pełni swój urząd drugą kadencję (reelekcja odbyła się w styczniu 2025 roku), a swoimi wypowiedziami wpisuje się w swoisty nowy środkowo-wschodnioeuropejski „mainstream”. Skądinąd w wielu sprawach przypomina obecnego – już po raz trzeci! – premiera Słowacji Roberta Fico: wywodzi się z lewicy, ale eksponuje konieczność obrony interesu narodowego i podkreśla dystans wobec Unii Europejskiej.
Kiedyś mówiło się, że to Europa Zachodnia ma – ze względu na chęć robienia interesów z Rosją – dystans do Ukrainy. Dziś, z innych powodów, podobny sceptycyzm pokazuje coraz bardziej demonstracyjnie Europa Środkowo-Wschodnia. I nie sądzę, aby najbliższe miesiące i lata coś w tej kwestii zmieniły…
Ryszard Czarnecki
Ryszard Czarnecki – były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, publicysta, komentator spraw międzynarodowych. Jeden z najbardziej doświadczonych polskich europosłów, związany z prawicą i aktywny obserwator sceny geopolitycznej.

