Migracja zarobkowa do Polski zmienia się szybciej, niż pokazują oficjalne statystyki. Ukraińcy wciąż dominują, ale nowe fale pracowników z Azji, Kaukazu czy Ameryki Łacińskiej tworzą zupełnie nowy obraz rynku pracy. Ryszard Czarnecki pokazuje, że bez realnej strategii państwa – w obliczu unijnego paktu migracyjnego i rosnących wyzwań – Polska może obudzić się w rzeczywistości, na którą nie jest przygotowana.
Zmiany, zmiany, zmiany! Zmienia się chociażby mapa emigracji zarobkowej w Polsce. Warto znać fakty, konkrety, aby nie opierać się o stereotypy czy wręcz mity. To „oczywista oczywistość”, że Ukraińcy pozostają „numerem jeden”, gdy chodzi o cudzoziemców zatrudnionych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Stanowią oni aż niemal 2/3 ogółu zatrudnionych. Dokładnie 798 tysięcy na nieco ponad 1,2 miliona pracujących niepolskich obywateli. Oczywiście mówimy o ludziach zatrudnionych legalnie, oficjalnie.
Zmienia się chociażby mapa emigracji zarobkowej w Polsce (…). Ukraińcy pozostają „numerem jeden”, gdy chodzi o cudzoziemców zatrudnionych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej
Liczba zatrudnionych u nas obywateli naszego wschodniego sąsiada powoli spadała. Używamy tu bardzo świadomie czasu przeszłego. Oto bowiem wszystkie statystyki dotyczące rynku pracy w Polsce, szczególnie te robione pod kątem Ukraińców, zupełnie nie uwzględniają dziesiątek tysięcy młodych ludzi, którzy przyjechali na terytorium Rzeczypospolitej w ostatnich dosłownie tygodniach po taktycznym – bo przed wyborami prezydenckimi – otwarciu granic Ukrainy, czego wcześniej nie robiono ze względu na pobór do armii.
Jednak już w roku ubiegłym, po raz pierwszy po agresji Rosji na naszego wschodniego sąsiada, liczba ukraińskich obywateli wyjeżdżających do Polski była… niższa od liczby tych Ukraińców, którzy wyjeżdżali do Niemiec! Nie sądzę zresztą, aby ta sytuacja diametralnie zmieniła się po ustaniu działań wojennych (raczej będzie to zawieszenie broni niż traktat pokojowy) — zdecydowana większość imigrantów z Ukrainy pozostanie w krajach dotychczasowego osiedlenia. To szansa dla naszego rynku pracy — choć na pewno współgrająca z wyzwaniami, ale i też, powiedzmy to wprost, z obawami i wątpliwościami.
Wszystkie statystyki dotyczące rynku pracy w Polsce, szczególnie te robione pod kątem Ukraińców, zupełnie nie uwzględniają dziesiątek tysięcy młodych ludzi, którzy przyjechali na terytorium Rzeczypospolitej w ostatnich dosłownie tygodniach
To, co zarysowało się w ostatnich latach, to tendencja przyjazdu do Polski legalnych imigrantów zarobkowych z zupełnie innych niż dotąd kierunków. Już nie tylko postsowiecka Azja Środkowa, Kaukaz Południowy z Gruzją na czele, Indie czy Bangladesz. To np. również Ameryka Łacińska, skąd dotąd przyjeżdżali pracownicy w ilościach zupełnie śladowych. I tak np. nastąpił w ostatnich latach aż trzykrotny wzrost liczby legalnych imigrantów z Kolumbii, kojarzonej w Polsce z narkobiznesem.
A co przyniosą najbliższe lata? Oto jest pytanie. Zwłaszcza po wejściu w życie od roku 2026 nowego unijnego paktu imigracyjnego, który wszak dotyczyć ma nielegalnych imigrantów. To dopiero będzie wyzwanie. Ale czy zmieni to sytuację na polskim rynku pracy? Wątpię. Najgorsze w tym jest fakt, że państwo polskie nie ma ani strategii dotyczącej nielegalnej imigracji, ani strategii odnoszącej się do imigracji zarobkowej. A czas więcej niż nagli!
Ryszard Czarnecki
Ryszard Czarnecki – były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, publicysta, komentator spraw międzynarodowych. Jeden z najbardziej doświadczonych polskich europosłów, związany z prawicą i aktywny obserwator sceny geopolitycznej.

