Coraz więcej Polaków widzi w prezydencie Karolu Nawrockim nie tylko głowę państwa, ale także potencjalnego lidera nowego ruchu politycznego. Z najnowszego sondażu IBRiS dla Rzeczpospolitej wynika, że aż co trzeci ankietowany popiera pomysł powstania partii pod patronatem prezydenta. Idea ta znajduje zaskakująco duże poparcie przede wszystkim wśród wyborców opozycji.
Pomysł utworzenia tzw. partii prezydenckiej nie jest nowy w polskiej polityce, ale tym razem nabiera realnych kształtów. Z badań IBRiS wynika, że 33,2 proc. Polaków pozytywnie ocenia perspektywę powstania ugrupowania pod patronatem Karola Nawrockiego, a 45 proc. jest temu przeciwnych. Reszta, ponad jedna piąta badanych, nie ma jeszcze zdania.
Nie zaskakuje też rozkład sympatii: zwolenników partii prezydenckiej nie ma praktycznie w obozie rządzącym, za to aż 54 proc. wyborców prawicowej opozycji – od PiS po Konfederację – chciałoby zobaczyć prezydenta Nawrockiego w roli lidera nowego ruchu.
Gołym okiem widać, że wyborcy prawicy są dziś bardziej otwarci na poszukiwania, niż kiedykolwiek. Nie bez znaczenia dla tej sytuacji jest fakt, że PiS zamknął się w swoim twardym elektoracie, a młodsi sympatycy Konfederacji chcieliby wywrócić dotychczasowy układ. Sama Konfederacja nie jest w stanie „wywrócić stolika”, ale z pomocą prezydenta Nawrockiego, jest to jak najbardziej możliwe.
Nawrocki między PiS a Konfederacją
Z sondażu SW Research dla „Rzeczpospolitej” wynika, że aż 55,1 proc. Polaków wierzy, iż prezydent Karol Nawrocki może odegrać kluczową rolę w zbliżeniu Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji. Jest to szczególnie ważne w kontekście, coraz częstszych, wspólnych ataków na siebie ze strony Jarosława Kaczyńskiego i Sławomira Mentzena. Lider PiS traktuje byłego kandydata na prezydenta jak „młokosa”, a ten drugi nie pozostaje mu dłużny, określając go mianem „politycznego gangstera”.
W rozmowie z Bogdanem Rymanowskim lider Konfederacji Sławomir Mentzen, przyznał wprost, że liczy na konstruktywną rolę prezydenta.
Prezydent Nawrocki doskonale rozumie sytuację i nasze nieporozumienia z prezesem Kaczyńskim. Wierzę, że być może za jakiś czas weźmie na siebie odpowiedzialność, by nas zbliżyć
– skonstatował.
Mentzen ujawnił również, że spotkał się z prezydentem, by rozmawiać o tzw. pakcie senackim prawicy tj. porozumieniu, które miałoby polegać na niewystawianiu konkurencyjnych kandydatów w poszczególnych okręgach. Patronem i gwarantem dotrzymania takiego paktu miałby zostać właśnie prezydent.
„Nawrocki jest mentalnym konfederatą”
Jeszcze dalej poszedł poseł Konfederacji Przemysław Wipler, który w programie „Rozmowa Piaseckiego” stwierdził bez ogródek, że prezydent jest bliższy Konfederacji, niż PiS-owi.
Nawrocki jest mentalnym konfederatą. To nie jest tylko zbieżność pokoleniowa i programowa, ale też w sposobie patrzenia na świat
– powiedział Wipler.
Podkreślił, że rola pośrednika między PiS a Konfederacją jest dla prezydenta „bardzo atrakcyjna”, bo daje mu szansę na realny wpływ polityczny w momencie, gdy obóz rządzący traci inicjatywę, a prawica szuka nowego przywództwa.
Jeżeli chce mieć reelekcję, to musi stać się liderem tej części sceny politycznej, w której dziś jest Prawo i Sprawiedliwość
– dodał.
Prezydent zaangażowany, czy arbiter?
Dzisiejsza scena polityczna przypomina mozaikę: rozbitą, pełną napięć i sprzecznych ambicji. PiS traci część dawnego zaplecza, Konfederacja rośnie, ale wciąż jest partią średnią, a wyborcy prawej strony coraz częściej oczekują nowego języka i nowego lidera.
W tym kontekście Nawrocki jawi się jako naturalny kandydat do roli integratora prawicy: polityka umiarkowanego, łączącego tradycyjne wartości z nowoczesnym wizerunkiem, odrębnego zarówno od emocjonalnej retoryki PiS, jak i agresywnego tonu Konfederacji.
Ale to także miecz obosieczny. Wchodząc w grę polityczną, prezydent ryzykowałby utratę wizerunku bezstronnego arbitra – roli, która dziś jest jego największym atutem.
Czy Polacy są gotowi na „partię prezydencką”?
Poparcie rzędu 33 proc. nie jest jeszcze politycznym mandatem, ale to potencjał startowy większy niż miały niejedne formacje w momencie powstania. W czasach rozczarowania partiami i liderami tradycyjnych ugrupowań, nazwisko „Nawrocki” mogłoby stać się synonimem nowego początku, choć sam prezydent jak dotąd nie zapowiedział żadnych politycznych inicjatyw.
Polityczne domino dopiero się zaczyna
Zarówno sondaże, jak i rosnąca aktywność Pałacu Prezydenckiego na prawej stronie sceny politycznej, pokazują jedno: rola Karola Nawrockiego nie kończy się na funkcji głowy państwa. W sytuacji, gdy rząd traci wiarygodność, a PiS nie ma już zdolności pozyskiwania nowego elektoratu, to właśnie prezydent staje się jednym z najważniejszych graczy w grze o przyszły układ sił na prawicy.
Czy stanie na czele nowego ruchu? A może zdecyduje się na rolę patrona jednoczącego PiS i Konfederację?
Jedno jest pewne: nadchodzący rok będzie dla Pałacu Prezydenckiego czasem politycznego testu, który może zmienić wiele.
Tomasz Marzec

