Anglia rozpycha się w polityce międzynarodowej, a jej lewicowy premier próbuje wybić się na jednego z głównych rozgrywających. Teraz zaproponował, aby na wzór „koalicji chętnych” dla Ukrainy, powołać taką samą dla Bliskiego Wschodu.
Brytyjski premier Keir Starmer rzucił na łamach „Daily Mirror” hasło dotyczące stworzenia międzynarodowej koalicji na rzecz Bliskiego Wschodu, takiej na wzór tzw. koalicji chętnych, która obecnie „wspiera” – przynajmniej werbalnie – Ukrainę. Zapowiedział przy tym, że Wielka Brytania będzie ewakuowała dzieci ze Strefy Gazy potrzebujące pilnej opieki medycznej.
W tym wszystkim jest więcej gry, zwłaszcza w obliczu słabości Unii Europejskiej, niż realnych możliwości. Inna sprawa, że szef brytyjskiego rządu pręży muskuły od pierwszych dni urzędowania i choć gra poniżej kart, które posiada, próbuje wykreować Wielką Brytanię na mocarstwo. W oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej brytyjskiego dziennika, Starmer stwierdził, że Wielka Brytania osiągnęła pozycję na arenie politycznej, która „pozwala na realizację międzynarodowych działań, mających prawdziwe cele i praktyczne rozwiązania”.
Jako przykład podał tzw. koalicję chętnych wspierającą Ukrainę w jej wojnie obronnej z Rosją. Zdaniem lokatora londyńskiego Downing Street 10, taka sama międzynarodowa koalicja musi powstać dla Bliskiego Wschodu. Jej celem powinno być stworzenie planu „zakończenia cierpienia, zarówno teraz jak i na dłuższą metę”.
Premier przypomniał, że Wielka Brytania przekazała „miliony funtów w ramach pomocy dla Strefy Gazy”. Powtórzył też zapowiedź, że kolejne 40 mln funtów ma zostać przekazane na pomoc w tym regionie do końca roku.
Oświadczenie jest efektem wcześniejszej rozmowy telefonicznej Starmera z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem.
T.Marzec

