Ryszard Czarnecki, były europoseł i publicysta piszący dla Innej Polityki, tym razem zabiera czytelników na Bałkany. Pisząc prosto z Sofii, kreśli obraz Bułgarii – kraju o 1300-letniej historii, ale też młodego członka Unii Europejskiej, uwikłanego w polityczne turbulencje, częste wybory i wszechobecną korupcję. Jak zauważa, to państwo, które oficjalnie przyznaje się do bycia częścią Bałkanów, dziś staje się rekordzistą wyborczej niestabilności, a jego realną scenę polityczną coraz mocniej kształtuje prezydent Rumen Radew.
Po tygodniowej służbowej wizycie niemal na końcu świata, czyli na Filipinach, a przed wyjazdem do Gruzji, spędzam kilka dni w Bułgarii. Piszę te słowa w kraju, który z jednej strony szczyci się 1300-letnią historią, a z drugiej jest jednym z trzech najmłodszych państw członkowskich Unii Europejskiej. W Bułgarii uczestniczę w międzynarodowej konferencji, podczas której zabieram głos na temat polityki imigracyjnej. Nie będę streszczał mojego wystąpienia, bo i tak wszyscy, którzy mnie znają, doskonale wiedzą, co mogę powiedzieć na ten temat. Generalnie, że UE tylko mówi o walce z nielegalną imigracją, ale w praktyce nie korzysta ze skutecznych metod, które przed dwoma dekadami stosowała Australia, a obecnie wykorzystują Stany Zjednoczone Ameryki oraz – uwaga, o paradoksie – muzułmańskie Iran i Pakistan. Te dwa państwa tylko w tym roku wydaliły ponad milion (!) imigrantów – wyznawców Allaha!
Wróćmy jednak na Bałkany – do Bułgarii. Tu jedna zasadnicza uwaga: akurat ten kraj przyznaje się do bycia częścią Bałkanów – w odróżnieniu od trzech innych państw regionu: sąsiadującej Rumunii oraz Słowenii i Chorwacji, które dumnie podkreślają, iż należą do Europy Zachodniej. W tym podejściu ujawniają się w jakiejś mierze kompleksy tych narodów, zwłaszcza dwóch ostatnich.
UE tylko mówi o walce z nielegalną imigracją, ale w praktyce nie korzysta ze skutecznych metod, które przed dwoma dekadami stosowała Australia, a obecnie wykorzystują Stany Zjednoczone Ameryki oraz – uwaga, o paradoksie – muzułmańskie Iran i Pakistan
Kraj, w którym obecnie jestem, jest światowym rekordzistą pod względem częstotliwości wyborów parlamentarnych. W ciągu trzech i pół roku odbyło się tu aż sześć elekcji i tylko polityczny cud sprawił, że nie doszło do siódmych. Pod tym względem Bułgarzy wyprzedzili nawet Włochy sprzed półwiecza czy Izrael, gdzie w ostatniej dekadzie wybory również odbywały się wyjątkowo często, ale nie aż tak, jak u naszego dalszego, a przecież słowiańskiego, sąsiada.
W Sofii formalnie obowiązuje system parlamentarny, ale praktyka pokazuje, że w sytuacji permanentnych wyborów zdecydowanie rośnie rola prezydenta. A głową państwa jest tu już drugą kadencję generał lotnictwa Rumen Radew. Popierają go socjaliści, choć sam pozostaje politykiem bardzo niezależnym – potrafi skrytykować Unię Europejską i odrzucić amerykańską ofertę zakupu myśliwców F-16. Nie dlatego, że – zgodnie z historyczną tradycją – Bułgaria, dość prorosyjska (carska Rosja broniła niegdyś zarówno Bułgarów, jak i Serbów przed islamskim Imperium Ottomańskim), ma dziś prezydenta wyznawcę Putina. Powód był znacznie bardziej pragmatyczny: brytyjsko-szwedzkie konsorcjum produkujące Gripeny zaoferowało korzystniejsze warunki dla pilotów, których jeszcze niedawno generał Radew był dowódcą.
W Sofii jest znacznie chłodniej niż w Polsce, nie wspominając już o Brukseli. A skoro mowa o klimacie, to niestety jedno w tym sympatycznym narodzie pozostaje niezmienne: bardzo sprzyjający klimat dla korupcji. Bułgaria zajmuje według oficjalnych statystyk Unii Europejskiej – pierwsze (!) miejsce wśród państw członkowskich pod względem skali tego zjawiska. I nic się nie zmieniło od 2007 roku, kiedy kraj ten wstąpił do Unii: nieprzerwanie pozostaje liderem tej niechlubnej tabeli. Czy w końcu nastąpi przełom? Tego życzę naszym dalszym słowiańskim sąsiadom. A czy sam w to wierzę? Cóż, oto jest pytanie…
Ryszard Czarnecki
Ryszard Czarnecki – były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, publicysta, komentator spraw międzynarodowych. Jeden z najbardziej doświadczonych polskich europosłów, związany z prawicą i aktywny obserwator sceny geopolitycznej.

