Decyzja Ministerstwa Edukacji Narodowej o drastycznym ograniczeniu godzin religii w szkołach może doprowadzić do największej fali zwolnień w oświacie od 1989 roku. Nawet 10 tysięcy katechetów stanie przed widmem bezrobocia. Eksperci i środowiska nauczycielskie alarmują, że działania minister Barbary Nowackiej nie tylko są konfrontacyjne wobec Kościoła, ale też godzą w podstawowe prawa pracowników. Tak daleko nie odważyły się pójść nawet rządy komunistyczne.
Fala zwolnień na horyzoncie
Jak wynika z analiz Stowarzyszenia Katechetów Świeckich, w efekcie przyjętych przez MEN rozwiązań, pracę może stracić nawet 10,5 tys. nauczycieli religii.
Nie wiemy dokładnie, ilu katechetów zostanie bez pracy. Twarde dane poznamy w październiku. Jednak już teraz docierają do nas informacje, że to bardzo ciężki, nerwowy czas
– mówi członek zarządu stowarzyszenia, Dariusz Kwiecień.
Część nauczycieli odchodzi na wcześniejsze emerytury, inni decydują się na urlopy zdrowotne, wielu zostaje z zaledwie częścią etatu.
Ja od września będę miał jedynie pół etatu, a nie cały, jak dotychczas. Moja koleżanka po 20 latach pracy po prostu straci zatrudnienie
– dodaje Kwiecień.
Ministerstwo bez planu, nauczyciele bez przyszłości
Barbara Nowacka tłumaczy, że katecheci mogą się przekwalifikować i znaleźć zatrudnienie w innych dziedzinach. Jednak zdaniem środowisk nauczycielskich to pusty slogan. Poza tym, potwierdza on opinię wielu, że minister nie ma pojęcia o rynku pracy oraz edukacji zawodowej, szczególnie w środowisku osób dorosłych.
To zdecydowanie za krótko, by zdobyć nowe uprawnienia. Rozporządzenie MEN zostało opublikowane w styczniu, a zmiany wchodzą w życie już 1 września. Pół roku na przebranżowienie to fikcja
– podkreśla Kwiecień.
Co więcej, wielu katechetów już posiada dodatkowe kwalifikacje, ale w małych miastach i na wsiach etaty są obsadzone, więc nie ma realnych możliwości zatrudnienia.
Polityczna wojna z Kościołem
Działania resortu edukacji coraz częściej określane są jako ideologiczna wojna z religią w szkołach. Wprowadzenie jednej godziny religii lub etyki tygodniowo oznacza faktyczne wypchnięcie przedmiotu na margines, a dla tysięcy nauczycieli będzie to dramat życiowy.
Krytycy zwracają uwagę, że nawet w latach PRL-u komunistyczne władze nie zdecydowały się na tak otwarte uderzenie w ludzi związanych z Kościołem. Dziś to właśnie rząd demokratyczny stosuje metody bardziej radykalne, niż ekipa Jaruzelskiego.
Cena konfrontacji
Problem nie dotyczy tylko Kościoła i katechetów. To kwestia wiarygodności państwa wobec własnych obywateli. Zmiana reguł w ciągu kilku miesięcy, bez przygotowania systemowych rozwiązań, pokazuje brak szacunku dla ludzi pracy i tworzy wrażenie, że ministerstwo działa w logice politycznej vendetty.
Rząd, tłumacząc decyzje walką o „neutralność szkoły”, zrzuca koszty swojej polityki na zwykłych ludzi. To oni zostają bez pracy, bez stabilności i bez perspektyw.
Tomasz Marzec

