Na początku marca 2025 roku polski Sąd Najwyższy podjął przełomową uchwałę, która radykalnie uprościła procedurę uzgodnienia płci dla osób transpłciowych. Od tej pory osoby te mogą składać wniosek o zmianę oznaczenia płci w dokumentach bez konieczności pozywania swoich rodziców. To historyczny krok, ponieważ dotychczasowe regulacje wymagały przeprowadzenia procesu cywilnego przeciwko własnym opiekunom, co często prowadziło do konfliktów rodzinnych i dodatkowego stresu.
Paradoksalnie, katalizatorem tej zmiany stał się Zbigniew Ziobro, były Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny, który w 2022 roku wnosił o dalsze utrudnienie procedury uzgodnienia płci. Jego inicjatywa przyniosła jednak efekt odwrotny od zamierzonego.
Sąd Najwyższy idzie pod prąd
W 1995 roku Sąd Najwyższy uznał, że w procesach o zmianę oznaczenia płci konieczne jest pozywanie rodziców. Było to uzasadniane zasadą dwustronności postępowania. W praktyce oznaczało to, że osoby transpłciowe musiały zmierzyć się z biurokratycznym i emocjonalnym wyzwaniem, często w obliczu nieprzychylności własnych rodzin.
W 2022 roku Ziobro postanowił pójść krok dalej i zaostrzyć przepisy, proponując rozszerzenie kręgu pozwanych o małżonków oraz dzieci. Jego argumentacja opierała się na rzekomej ochronie dobra rodziny. Jednak Sąd Najwyższy, zamiast zaakceptować te zmiany, przyjął zupełnie odwrotną linię orzeczniczną, uznając całą procedurę za nadmiernie skomplikowaną i nieadekwatną do obecnych standardów prawnych oraz ochrony praw człowieka.
Nowa procedura – co się zmienia?
Od teraz osoby transpłciowe mogą składać wniosek o uzgodnienie płci w trybie nieprocesowym. Oznacza to, że nie ma już konieczności pozywania rodziców ani angażowania rodziny w postępowanie. Decyzję podejmie sąd na podstawie zgromadzonych dowodów, takich jak opinie biegłych.
Pozytywna reakcja i dalsze wyzwania
Uchwała Sądu Najwyższego spotkała się z entuzjazmem organizacji działających na rzecz praw osób LGBT+. Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza nazwało decyzję przełomową, podkreślając, że to znaczną poprawa sytuacji prawnej osób transpłciowych w Polsce.
Mimo tego eksperci zwracają uwagę, że uchwała Sądu Najwyższego to dopiero początek. Wciąż brakuje całościowych regulacji dotyczących uzgodnienia płci, które uwzględniałyby kompleksowość sytuacji osób transpłciowych, w tym ich prawa do ochrony zdrowia i wolności od dyskryminacji.
Historia ironii w polityce
Polityka bywa pełna niespodzianek, a efekty niektórych decyzji mogą zaskoczyć nawet ich autorów. Ziobro chciał rzucić kłody pod nogi osobom transpłciowym, ale niechcący zafundował im prawną autostradę. To wręcz modelowy przykład efektu odwrotnego do zamierzonego – kiedy próba utrudnienia życia jakiejś grupie kończy się niezamierzonym ułatwieniem.
Nie jest to przypadek odosobniony. Historia zna wiele sytuacji, gdy nadgorliwość polityków obróciła się przeciwko nim. Prohibicja w USA miała zahamować spożycie alkoholu, a jedynie napędziła mafię i sprzedaż bimbru. W Polsce zakaz edukacji seksualnej miał zmniejszyć świadomość młodzieży, a w efekcie spowodował wysyp oddolnych inicjatyw i eksplozję popularności edukatorów na TikToku. Wychodzi na to, że jeśli chcesz, by coś zyskało na znaczeniu – spróbuj to zdelegalizować.
Podsumowanie
Decyzja Sądu Najwyższego z marca 2025 roku to symboliczne zwycięstwo zdrowego rozsądku nad prawną mitręgą, która przez lata komplikowała życie osób transpłciowych w Polsce. Odesłanie do lamusa przepisów zmuszających do pozywania własnych rodziców to nie tylko ulga, ale i sygnał, że prawo może w końcu nadążać za rzeczywistością.
Paradoks? Inicjatorem zamieszania był minister Ziobro, który chciał procedurę jeszcze bardziej utrudnić. Wyszło odwrotnie. Dla osób transpłciowych to krok ku spokojniejszemu życiu, dla polityków – przypomnienie, że prawo powinno służyć ludziom, a nie ideologicznym obsesjom. Czas na dalsze reformy.
źródło zdjęcia: https://x.com/Serbus2137/status/1896986544449446115/photo/1
Magda Strupiechowska