Szorujące po sondażowym dnie PSL szuka sojuszników, aby przetrwać. Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski zasugerował, że w przyszłej kadencji Sejmu istnieje możliwość porozumienia się z częścią Konfederacji. Tyle tylko, że jest mało prawdopodobne, aby jego partia w ogóle znalazła się w parlamencie.
Zdaniem Piotra Zgorzelskiego, politycy partii tworzących obecną koalicję powinni już dzisiaj pracować nad tym, aby po kolejnych wyborach móc stworzyć rząd z „liberalną częścią Konfederacji”. To ewidentna próba szukania scenariusza B, ponieważ politycy PSL zdają sobie sprawę z faktu, że ich partia może znaleźć się poza Sejmem.
Dwa lata w polityce to po prostu epoka. Uważam, że nasza koalicja powinna zapracować na kolejną kadencję, a jeżeli zabraknie nam głosów, trzeba rozmawiać z liberalną częścią Konfederacji
– napisał Zgorzelski na X.
Konfederaci szybko ludowcowi odpisali. Najpierw z oficjalnego konta partii, a później poszczególni politycy ugrupowania. „Nie chcemy nic z Avonu” – to odpowiedź z profilu Konfederacji. Zareagował również poseł Witold Tumanowicz, który zachęcił wicemarszałka Zgorzelskiego do refleksji.
Panie marszałku, proszę się zdecydować
– napisał, przypominając Piotrowi Zgorzelskiemu jego własne słowa zwracając z audycji RMF FM, gdy ten skonstatował, że Prawo i Sprawiedliwość oraz Konfederacja to ugrupowania, które „demokrację mają w głębokim poważaniu”.
Wśród komentujących nie zabrakło również polityków Lewicy i znanych publicystów. Tomasz Lis ocenił, że sposób myślenia Piotra Zgorzelskiego idzie w dobrym kierunku. Z kolei Maciej Gdula z Nowej Lewicy wyraził wątpliwość, czy obecna koalicja w ogóle dotrwa do kolejnych wyborów. Jego zdaniem „uśmiechanie się do prawicy” przekreśla taką możliwość, bo partie koalicyjne powinny być przede wszystkim bastionem dla swojego elektoratu.
Jeśli ta koalicja ma jakiekolwiek szanse na kolejna kadencje to tylko prezentując się jako bastion hamujący marsz skrajnej prawicy do władzy. Uśmiechanie się do prawicy budzi wątpliwości czy bastion w ogóle istnieje
– napisał Gdula.
Nie ulega wątpliwości, że wpis wicemarszałka Zgorzelskiego nie był przypadkowy. To element testowania politycznych możliwości. Historia pokazuje, że PSL potrafił już zawierać zaskakujące sojusze: najpierw z ugrupowaniem Pawła Kukiza, potem z Polską 2050 Szymona Hołowni. Dziś zaś partia szuka desperacko formuły, która pozwoli jej przetrwać i nie zniknąć z parlamentu po raz pierwszy od 130 lat.
Faktem pozostaje, że ludowcy nigdy dotąd nie zdecydowali się na otwarty sojusz z prawicą. Jednak gdy polityczna egzystencja staje pod znakiem zapytania, nagle wszystkie scenariusze stają się możliwe. Mogliby współrządzić już dziś, a nawet mieć w nowym układzie premiera, lecz wolą „wróbla w garści niż gołębia na dachu”.
Strach przed opuszczeniem Donalda Tuska może wynikać z kalkulacji politycznych, ale być może także z powodów, o których opinia publiczna dopiero się dowie.
Robert Bagiński

