Adrian Zandberg, jeden z liderów partii Razem, nie szczędził ostrych słów pod adresem rządu Donalda Tuska podczas sejmowej debaty nad wotum zaufania. Polityk w emocjonalnym wystąpieniu zarzucił premierowi i jego ekipie brak działań w kluczowych sprawach społecznych, podkreślając, że obietnice wyborcze pozostają niespełnione.
Zandberg wskazywał, że porażka Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich nie była przypadkiem, lecz efektem rozczarowania obywateli, którzy czują się oszukani. Zamiast koncentrować się na problemach zwykłych ludzi, rząd – według niego – zajmuje się politycznymi grami.
Naprawdę niczego nie zrozumieliście? – pytał z trybuny sejmowej, wyliczając niezrealizowane obietnice: brak ustawy wspierającej osoby z niepełnosprawnościami, brak rozwiązań mieszkaniowych, rosnące problemy w służbie zdrowia. Polityk podkreślił, że społeczeństwo oczekuje realnych zmian, a nie pustych deklaracji.
W ostrzejszym tonie ostrzegł też przed przyszłością: jeśli obecna władza nie zacznie działać, to za dwa lata władzę mogą przejąć skrajnie prawicowe siły – z Konfederacją i PiS na czele. Zdaniem Zandberga, będzie to bezpośredni skutek zaniechań rządu Tuska.
Wystąpienie Zandberga wyraźnie pokazało, że lewica nie zamierza bezkrytycznie wspierać koalicji rządzącej. Domaga się konkretnych działań i przypomina, że poparcie społeczne nie jest dane raz na zawsze.

