Jest reakcja premiera Donalda Tuska na głośne słowa o „zamachu stanu”, które w piątek w Telewizji Polsat wypowiedział marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Na razie to tylko delikatne „muskanie” oraz wysyłanie sygnału ostrzegawczego, ale jedno jest pewne: relacje pomiędzy tymi dwoma politykami weszły w całkiem nową fazę. Rząd mniejszościowy jest tylko kwestią czasu.
Nie milkną echa wypowiedzi marszałka Sejmu na temat wywieranych na niego nacisków w związku zaprzysiężeniem Karola Nawrockiego na Prezydenta RP. Zaledwie kilkanaście godzin po głośnej wypowiedzi, odniósł się do niej publicznie premier.
Jechałem do was i zastanawiałem się, jak skomentować te słowa o zamachu stanu marszałka Szymona Hołowni. Ja wam powiem, że to jest trochę jak z dziećmi na wakacjach. Ostatnio mamy przykłady, jak niepoważne zachowanie, słowa, mogą zrodzić bardzo poważne konsekwencje
– powiedział premier Donald Tusk podczas spotkania w Pabianicach.
Konsekwencje mogą być bardzo poważne
W charakterystycznej dla siebie retoryce, porównał nieodpowiedzialne słowa w polityce do lekkomyślnych zachowań młodzieży na wakacjach. Porównanie nie było przypadkowe, ponieważ premier nie traktuje Szymona Hołowni poważnie, a przynajmniej jak równorzędnego partnera.
Premier ostrzegł, że nawet pozornie błahe gesty mogą mieć daleko idące skutki.
Nawet jeśli ludzie sobie myślą „a to niepoważne, niedojrzałe”. Ale to czasami ma bardzo poważne konsekwencje dla ludzi, dla całych państw
– dodał.
Przypomnijmy, wczoraj w programie Polsat News Szymon Hołownia zaskoczył widzów, mówiąc o próbach „zamachu stanu” związanych uniemożliwieniem złożenia przysięgi prezydenckiej przez Karola Nawrockiego. Dał do zrozumienia, że wywierano na niego naciski, a nawet – że w przyszłości ujawni nazwiska tych osób, które to robiły.
Wielokrotnie proponowano mi czy sugerowano, rozpytywano mnie, czy jestem gotowy przeprowadzić „zamach stanu”, bo do tego to się sprowadza
– stwierdził marszałek.
Dodał, że „to było testowanie, co on zrobi”. Jego słowa natychmiast odbiły się echem, wywołując spekulacje, kto mógł stać za takimi sugestiami. Choć Hołownia nie wskazał konkretnych osób, jego wypowiedź została odebrana jako aluzja do premiera i jego zaplecza politycznego z Koalicji Obywatelskiej oraz eksperckiego.
W tym kontekście, a także po dzisiejszej wypowiedzi Donalda Tuska, można oczekiwać, że proces deprecjonowania marszałka Hołowni oraz próby wyciągania z jego partii kolejnych posłów – tak, aby utracił zdolność do ewentualnej koalicji z PiS i Konfederacją, tylko nabiorą na sile.
Robert Bagiński

