W Stanach Zjednoczonych narasta napięcie po dramatycznych wydarzeniach w Kalifornii. W hrabstwie Los Angeles doszło do gwałtownych protestów po nalocie służb imigracyjnych ICE na hurtownię odzieży, w wyniku którego zatrzymano ponad 40 osób. W odpowiedzi na interwencję funkcjonariuszy, na ulicach zaczęły gromadzić się tłumy demonstrantów, które w niektórych miejscach przekształciły się w zamieszki.
Protesty przeradzają się w starcia
Najbardziej napięta sytuacja panowała w miastach takich jak Paramount i Compton. Demonstranci zbudowali barykady z płonących opon i używali petard oraz cegieł przeciwko agentom federalnym. Nie obyło się bez starć, w których użyto gazu łzawiącego i gumowych kul.
W niedzielę sytuacja eskalowała – doszło do poważnych incydentów pod aresztem federalnym w Los Angeles. Podpalono kilka samochodów i doszło do kolejnych starć z siłami porządkowymi.
Trump wysyła Gwardię Narodową bez zgody stanu
Prezydent Donald Trump zdecydował się na bezprecedensowy krok – wysłał do Kalifornii Gwardię Narodową bez zgody władz stanowych, powołując się na prawo federalne (tzw. Title 10). Do Los Angeles skierowano ok. 2 000 żołnierzy, a siły piechoty morskiej zostały postawione w gotowości bojowej.
To pierwsza taka interwencja w tym stanie od sześciu dekad. Wielu komentatorów zauważa, że jest to ruch polityczny, który może pogłębić konflikt pomiędzy rządem federalnym a władzami stanowymi.
Ostra reakcja władz Kalifornii
Gubernator Kalifornii Gavin Newsom oraz burmistrzyni Los Angeles Karen Bass stanowczo sprzeciwili się działaniom Trumpa. Nazwali interwencję „eskalacją konfliktu” i zamierzają wnieść pozew przeciwko rządowi federalnemu. Z kolei była wiceprezydent Kamala Harris określiła działania władz jako próbę zastraszania obywateli.
Prawne kontrowersje
Eksperci prawni ostrzegają, że decyzja o wysłaniu wojska bez zgody władz stanowych może naruszać konstytucję i prawo federalne, w tym ustawę Posse Comitatus, która ogranicza użycie armii w działaniach wewnętrznych.
Donald Trump zasugerował możliwość wprowadzenia dalszych restrykcji, w tym zakazu zasłaniania twarzy podczas demonstracji. Sytuacja jest dynamiczna i może mieć poważne konsekwencje dla przyszłości protestów, polityki migracyjnej i równowagi sił w USA.
To nie tylko lokalne zamieszki, ale potencjalny punkt zwrotny w relacjach między rządem federalnym a stanami, który może zaważyć na przyszłości amerykańskiej demokracji i wolności obywatelskich.

