W sieci krąży niezwykłe zdjęcie przedstawiające roztrzaskaną Teslę Model 3, na którą spadła gigantyczna rzeźba przedstawiająca głowę w stylu cywilizacji Olmeków. Jak się okazuje, nie był to niefortunny wypadek, lecz celowy akt artystyczny autorstwa meksykańskiego rzeźbiarza Chavisa Mármola.
Na fotografii widać samego artystę stojącego z założonymi rękami przed potężną kamienną głową, która niemal całkowicie zmiażdżyła dach pojazdu. Sceneria – opuszczone podwórze, graffiti, rozrzucone liście agawy – tylko potęguje surowy i prowokacyjny wydźwięk całej kompozycji.
Sztuka kontra technologia?
Choć szczegóły intencji Mármola nie zostały jeszcze oficjalnie ujawnione, już teraz pojawiają się interpretacje sugerujące, że to symboliczna konfrontacja współczesnej technologii z ciężarem historii, tożsamości kulturowej i spuścizny prekolumbijskich cywilizacji. Tesla – globalny symbol postępu, nowoczesności i kapitalizmu – zostaje „zmiażdżona” przez twarz przeszłości: monumentalną, pierwotną, surową.
Kim są Olmekowie?
Olmekowie byli jedną z najstarszych cywilizacji Mezoameryki, a ich kamienne głowy – sięgające nawet trzech metrów wysokości – należą do najbardziej ikonicznych symboli sztuki prekolumbijskiej. Dziś traktowane są nie tylko jako arcydzieła rzeźby, ale też jako nośniki pytań o dziedzictwo, tożsamość i pamięć historyczną w Ameryce Łacińskiej.
Artyzm czy prowokacja?
Nie wiadomo, czy zniszczona Tesla należała do rzeźbiarza, czy była elementem większego projektu artystycznego, lecz jedno jest pewne: obraz wywołuje silne emocje. Widzimy nie tylko starcie materiałów – metalu i kamienia – ale też koncepcji: mobilność kontra trwanie, przyszłość kontra przeszłość.
W czasach, gdy sztuka coraz częściej przenika do przestrzeni publicznej jako forma krytyki społecznej, gest Mármola można odczytywać jako ostrzeżenie – by nie dać się całkowicie pochłonąć technologicznemu pędowi, zapominając o korzeniach.
źródło zdjęcia: x
Justyna Walewska