Sikorski uwierzył, że może zastąpić w przyszłości Donalda Tuska i próbuje grać w lidze powyżej swoich możliwości. Jednocześnie pławi się światłem odbitym od polityka o kilka klas wyżej. Wie, że im mocniej zaatakuje Jarosława Kaczyńskiego, tym bardziej uwiarygodni się wśród twardogłowych, którzy wciąż nie uznają go w Platformie Obywatelskiej za swojaka.
Nowy wicepremier, szef MSZ Radosław Sikorski coraz częściej wchodzi w buty prymusa, przyjmując niemiecką perspektywę polskich spraw. Chciałby być w tym względzie kopią Donalda Tuska, bo zdaje sobie doskonale sprawę, że bez wsparcia z Berlina, żadnej zmiany premiera nie będzie.
Podczas trzech dekad działalności politycznej dowiódł, że posiada niezliczoną liczbę wcieleń. Jest ich tak wiele, że trudno rozpoznać, kiedy widzimy jego prawdziwe oblicze, a kiedy jedynie kolejną maskę. Bywał już „angielskim lordem”, niepodległościowcem i antykomunistą, później umiarkowanym współpracownikiem śp. Bronisława Geremka z Unii Wolności w MSZ, a następnie politykiem Prawa i Sprawiedliwości w MON. Gdy wiatr polityczny zmienił kierunek, znalazł się w Platformie Obywatelskiej. Oskarżał Niemcy o to, że gazociąg Nord Stream, to drugi pakt Ribbentrop-Mołotow, by następnie apelować o większe zaangażowanie ze strony Berlina i snuć wizję Polski zasiadającej w radzie nadzorczej spółki budującej ten gazociąg. I tak dalej, i tak dalej…
Zagrał powyżej swojej wagi
To dlatego w niedzielę postanowił odpowiedzieć na słowa lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego z Zabrza. Podczas spotkania z mieszkańcami Kaczyński w ostrych słowach odniósł się do polityki rządu Donalda Tuska. Powiedział, że rząd funkcjonuje na niemieckie zamówienie. Przestrzegł też przed tym, że rządzący będą teraz udawać prawicę i posłużą się do tego Radosławem Sikorski.
Oni być może też będą próbowali udawać, podkreślam, udawać, że idą na prawo. A to udawanie będzie się nazywało Radosław Sikorski
– mówił Jarosław Kaczyński.
Szef MSZ nie przegapił okazji, aby zareagować na te zarzuty. To dla niego okazja do wysokiej ekspozycji w elektoracie PO: jako twardziel i człowiek, który jako równorzędny partner może boksować w lidze powyżej swojej wagi. Z drugiej strony, to także okazja do wysłania sygnału do Berlina, że będzie dbał o interesy Niemiec nie w mniejszym stopniu niż Donald Tusk.
Boże, jakie to wredne i głupie. Oni naprawdę sobie wyobrażają, że niemiecki minister śmiałby dawać polskiemu politykowi takie polecenia?
– skomentował Sikorski wypowiedź prezesa PiS na platformie X.
Radosław Sikorski, nie ujmując nic jego doświadczeniu, obyciu oraz inteligencji, uwierzył w możliwość zastąpienia na stanowisku premiera samego Donalda Tuska. Nie potrafi zrozumieć, że wicepremierem został nie dlatego, że ma być w przyszłości premierem, ale tylko po to, aby nigdy nim nie został. Wierzy, że złapał wiatr w żagle i szybko stanie się liderem koalicji.
Tusk nie zamierza oddawać pola Sikorskiemu, ale jeśli ten drugi kolejny raz zostanie wystawiony do wiatru, może się w końcu odwinąć. Nie jest bez szans, jeśli sygnał pójdzie od patronów z Berlina.
Robert Bagiński

