W miniony weekend Serbia doświadczyła największej manifestacji w swojej historii. Na ulice Belgradu wyszło ponad 325 tysięcy osób, by wyrazić swoje niezadowolenie wobec rządu. Demonstracja była reakcją na tragiczne wydarzenie na jednej ze stacji kolejowych, gdzie w wyniku zaniedbań zginęło 15 osób. Protestujący domagali się odpowiedzialności władz oraz zmian, które poprawiłyby funkcjonowanie państwa.
„Potrzebujemy kraju, który działa” – gniew obywateli
Oburzeni obywatele skandowali hasła, takie jak „Potrzebujemy kraju, który działa”, podkreślając swoje niezadowolenie z obecnej sytuacji politycznej. W ich opinii władze nie reagują odpowiednio na kryzysy, a państwo boryka się z licznymi problemami zarządzania. Protestujący wzywali do reform oraz zwiększenia odpowiedzialności urzędników za bezpieczeństwo obywateli.
Największy protest w historii Serbii – co dalej?
Skala manifestacji świadczy o rosnącym napięciu społecznym i niezadowoleniu z rządzących. To sygnał, że obywatele oczekują konkretnych działań w celu poprawy sytuacji w kraju. Rząd nie wydał jeszcze oficjalnego stanowiska w sprawie protestu, ale eksperci przewidują, że presja społeczna może doprowadzić do zmian na najwyższych szczeblach władzy.
Nie wiadomo jeszcze, czy protesty przybiorą na sile, ale jedno jest pewne – Serbowie jasno dali do zrozumienia, że nie zamierzają milczeć wobec zaniedbań i błędów rządu.
źródło zdjęcia: https://x.com/Iromatchi/status/1900983554831507566/photo/1
Justyna Walewska