W polityce nie ma sentymentów. Donald Tusk, który jeszcze rok temu wydawał się niezagrożonym liderem obozu władzy, dziś musi zmierzyć się z niewygodnym faktem: jego własny minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, w sondażach zaczyna wypadać lepiej. Co najistotniejsze, Polacy uważają, że Sikorski byłby lepszym premierem, niż jest nim obecnie Donald Tusk.
Nie wiadomo, czy długoletni sojusznik, okaże się politycznym Brutusem dla lidera PO, ale pewne jest jedno: jeśli poczuje wsparcie w szeregach partii, akurat jemu ręka nie zadrży. Sikorski, to polityczne zwierzę i wie, że jego czas wkrótce się skończy. Funkcja premiera może nie jest szczytem jego marzeń – te od zawsze orbitują wokół Pałacu Prezydenckiego – ale może być ostatnią szansą na to, aby nie być tylko kimś drugim lub trzecim, ale w końcu dotknąć prawdziwej władzy
Sondażowy cios: Sikorski lepszy niż Tusk
Najnowsze badanie SW Research dla Onetu nie pozostawia złudze. To Radosław Sikorski powoli, ale systematycznie, wysuwa się na prowadzenie w wyścigu o polityczne przywództwo. Gdy zapytano Polaków, kto byłby lepszym premierem: obecny szef rządu czy szef MSZ, odpowiedzi były wymowne: 33,3 proc. Polaków wskazuje na Sikorskiego byłby, a na Tuska tylko 31,4 proc. Podobna liczba respondentów – 35,3 proc. twierdzi, że nie ma zdania.
Argumentem, który należy interpretować na rzecz Sikorskiego, co może być ważnym sygnałem dla partyjnego aktywu w PO, jest informacja, że Sikorski zdobywa serca młodych. W grupie 18-24 lata popiera go 47,9% badanych. To jest pokolenie, które powinno być naturalnym elektoratem partii Tuska, ale wybory prezydenckie pokazały, że nie jest – większość młodych wybrała Mentzena, Zandberga, a nawet Senyszyn.
W tym sensie, jeśli PO myśli o polityce dalej, niż tylko bieżące wydarzenia, musi brać pod uwagę elektorat młodych. Wizerunek premiera blaknie, a gwiazda Sikorskiego świeci coraz jaśniej. To już jest fakt z którym trudno dyskutować i dostrzegają go nie tylko politycy opozycji.
„Kierownik się wyczerpał”. Koalicjanci przestają kryć frustrację
Tusk traci kontrolę nad sytuacją i coraz głośniej mówią o tym koalicjanci. Marszałek senior z PSL, Marek Sawicki, w ostrym wywiadzie dla Radia Zet nie zostawił w czwartek na premierze suchej nitki. Zasugerował, że premier Tusk już się zużył i nie jest wartością dodaną, ale obciążeniem.
Jeżeli kierownik się wyczerpał, a wyczerpał, to trzeba zmienić
– powiedział polityk w radio.
To nie jest już zwykłe marudzenie koalicjanta, który mógłby nie być zadowolony z podziału łupów politycznych, ale przekaz coraz bardziej obecny na korytarzach Sejmu. Podobnie myślą nie tylko posłowie partii koalicyjnych, ale również w PO. Nikt jednak nie powie królowi, że jest nagi. I w tym sensie sytuacja i analogia Tuska z bajkowym królem od Hansa Christiana Andersena jest 1:1.
Według Sawickiego, pozycja Tuska jest niezagrożona, ponieważ w Polsce nikogo nad sobą nie ma. Nie istnieje nikt, kto mógłby go mobilizować, albo wycofać go. On sam nudzi się polską polityką, czego najlepszym przykładem jest frekwencja obecności na posiedzeniach Sejmu.
Donald Tusk jest w kraju, siedzi 200 metrów od sali sejmowej, a nie przychodzi na głosowania. Dlaczego? Bo nie ma nad sobą żadnego kierownika. Morawiecki też nie lubił Sejmu, ale miał Jarosława Kaczyńskiego, więc musiał się pojawiać. Tusk nie musi, bo nikt go nie pilnuje
– zdiagnozował marszałek senior.
Czy Sikorski przejmie stery? Scenariusze
W polityce nic nie dzieje się przypadkiem. Rosnąca pozycja Sikorskiego i coraz śmielsze głosy krytyki wobec Tuska układają się w kilka możliwych scenariuszy. Jeden z nich, to cichy przewrót w PO w którym Radosław Sikorski, wykorzystując swoje poparcie w sondażach i zmęczenie Tuskiem, stopniowo przejmuje faktyczne przywództwo. Teoretycznie brzmi nieźle, ale problem polega na tym, że Sikorski nie jest lubiany w partii. Ten scenariusz mógłby zostać zrealizowany tylko w sojuszu z Rafałem Trzaskowskim.
Inny ze scenariuszy, to jawny bunt koalicjantów, którzy nie pójdą na żadne układy z Prawem i Sprawiedliwością, ale chętnie poprą kandydata KO na premiera, który będzie miał wszystko to, czego nie ma Tusk: zdolność odzyskania poparcia dla rządu, współpracy z nowym prezydentem oraz rozmów z administracją amerykańską. W tym wariancie idealnym kandydatem jest właśnie Sikorski.
I wreszcie trzeci scenariusz, najmniej realny, to rozpad koalicji rządowej i wybranie Sikorskiego jako kandydata, który mógłby uzyskać poparcie części KO. W tym jednak wariancie najbardziej prawdopodobne są wcześniejsze wybory.
Czy Tusk przetrwa?
Historia uczy, że w polityce sojusznicy szybko stają się rywalami. Dziś Sikorski jeszcze deklaruje lojalność, ale jeśli sondaże dalej będą szły w tym kierunku, polubią go nawet ci, którzy obecnie suflują premierowi, że jest osobą nielojalną.
Jedno jest pewne: koalicja pod rządami Tuska zaczyna pękać, a w powietrzu wisi pytanie: Kto pierwszy poderżnie mu gardło: opozycja, koalicjanci, a może właśnie Radosław Sikorski do spółki z Romanem Giertychem, Michałem Kamińskim i Szymonem Hołownią.
Robert Bagiński

