Za pięć dni minie miesiąc od wprowadzenia tymczasowych kontroli na granicy polsko-niemieckiej. Ten ruch był przede wszystkim zabiegiem PR-owym, mającym na celu pokazanie rzekomej sprawczości rządu oraz podważenie wiarygodności doniesień o nielegalnym forsowaniu granicy przez migrantów z Niemiec. Służby przedstawiają statystyki, ale uparcie milczą na temat kluczowego problemu.
Właśnie na tym polega polityczno-socjotechniczna gra: chodzi o wykreowanie obrazu rządu, który wbrew narracji opozycji, aktywnie „chroni granice”, jednocześnie przemilczając sedno problemu. W oficjalnych komunikatach Straży Granicznej pojawiają się informacje o zatrzymaniach przemytników, osobach z fałszywymi dokumentami i innych incydentach, lecz kluczowa kwestia tj. przerzucanie nielegalnych migrantów przez niemiecką stronę, nie zostaje poruszona.
Rząd Polski, podobnie jak władze w Berlinie, wykorzystuje kontrole graniczne jako narzędzie polityczne. Społeczeństwu serwowana jest fałszywa narracja, mająca na celu odwrócenie uwagi od istoty sprawy. Dlatego w statystykach mówi się o wszystkim, tylko nie o tym, co faktycznie było przyczyną wprowadzenia kontroli: reakcji obywateli na bezczelne przerzucanie migrantów do Polski przez niemieckie służby.
Odmowy wjazdu i zatrzymania
Jest jednak faktem, że służby wykonały tytaniczną pracę. W trakcie kontroli 76 cudzoziemcom odmówiono wjazdu na terytorium Polski. Powodem były brak wymaganych dokumentów lub informacje z systemów Straży Granicznej. Wśród tych osób znaleźli się obywatele m.in. Afganistanu, Iraku, Syrii, Rosji, Azerbejdżanu, Mołdawii, Ghany i Meksyku.
Ponadto zatrzymano 70 osób za próbę nielegalnego przekroczenia granicy lub pobytu. Najliczniejszą grupę stanowili obywatele Afganistanu. W strefie przygranicznej wykryto również sześć osób podejrzanych o pomoc w nielegalnej migracji – czterech Ukraińców, jednego Polaka i jednego obywatela Mołdawii.
Zatrzymania nietrzeźwych, poszukiwanych i skradzionych pojazdów
Tymczasowe kontrole pozwoliły także na zatrzymanie osób będących w stanie nietrzeźwości, próbujących przekroczyć granicę na podstawie fałszywych dokumentów, a także poszukiwanych przez wymiar sprawiedliwości.
W minionym tygodniu funkcjonariusze zatrzymali trzech obywateli Litwy, którzy przewozili dwa skradzione w Wielkiej Brytanii pojazdy. Po wyjaśnieniu sprawy zostali oni wydaleni na Litwę.
Bezpieczeństwo priorytetem
Głównym celem tych działań jest zapewnienie bezpieczeństwa zarówno mieszkańcom regionów przygranicznych, jak i wszystkim podróżującym przez Polskę
– podkreślają służby.
Kontrole graniczne będą kontynuowane, a Straż Graniczna zapowiada intensyfikację działań przeciwko nielegalnej migracji oraz przestępczości transgranicznej – tak brzmi oficjalna narracja. Co ciekawe, w ostatnich tygodniach zauważalnie zmniejszyła się liczba przerzutów dokonywanych przez niemieckie służby. To nie zbieg okoliczności, lecz bezpośrednia reakcja na działania Ruchu Obrony Granic oraz zaangażowanie zwykłych obywateli.
Nie ma tu miejsca na przypadki. Rządzący usiłują wykreować obraz granicy, na której „prawicowi aktywiści” zorganizowani przez Roberta Bąkiewicza, rzekomo stworzyli alternatywną rzeczywistość. Celem tego zabiegu jest ośmieszenie oraz deprecjonowanie wiarygodności Ruchu Obrony Granic. To powinien być sygnał dla jego zwolenników i działaczy: dziś należy zachować umiar w retoryce i hasłach, ponieważ kiedy rząd Donalda Tuska zacznie wdrażać pakt migracyjny w 2026 roku z pełną mocą, zbyt górnolotne slogany mogą stracić swoją siłę oddziaływania.
Nie przez przypadek środowiska liberalno-lewicowe z Niemiec zaplanowały na 5 sierpnia protest przeciwko kontrolom granicznym. Argumentacja, którą mają zamiar przedstawić, będzie koncentrować się wokół kwestii życiowych i ekonomicznych. To element szerszej strategii — skoro ciche przyzwolenie rządu na przepychanie migrantów przestało przynosić efekt, sięgnięto po nowy, bardziej wyrafinowany środek nacisku
Robert Bagiński

