Nie wysiłki kampanijne, lecz wpadki kształtują dziś układ sił w walce o fotel prezydenta – twierdzi prof. Jarosław Flis. Politolog przestrzega, że wyborcy są dziś bardziej zdecydowani, kogo nie chcą widzieć w Pałacu Prezydenckim, niż komu faktycznie gotowi są zaufać. To nieoczywista diagnoza, która obnaża mechanizmy działania współczesnej polityki i wskazuje na głębszy problem: dominację negatywnych emocji nad konstruktywnym wyborem.
Prof. Jarosław Flis, komentując dla Polskiej Agencji Prasowej najnowsze wyniki sondaży prezydenckich, podkreśla:
Te wyniki odzwierciedlają raczej wpadki niż wysiłki kandydatów
Jego zdaniem, choć każdy z kandydatów prowadzi intensywną kampanię, brakuje w niej jakościowego przełomu. Zamiast tego mamy do czynienia z działaniami przewidywalnymi, schematycznymi, pozbawionymi politycznej świeżości.
Uśrednione dane z pięciu sondaży przeprowadzonych między 12 a 15 maja pokazują przewagę Rafała Trzaskowskiego (32,1 proc.), przed Karolem Nawrockim (24,4 proc.) i Sławomirem Mentzenem (12,5 proc.). Kolejne miejsca zajmują Hołownia (7,2 proc.), Biejat (5,8 proc.), Zandberg (4,7 proc.), Braun (3,6 proc.), Stanowski (1,7 proc.) i Jakubiak (1,4 proc.).
Wpadki zamiast strategii. Co zablokowało zmianę dynamiki kampanii?
Ekspert wskazuje konkretne momenty, które miały wpływ na utrwalenie pozycji kandydatów: – Rafał Trzaskowski: debata zorganizowana w Końskich, której forma i przekaz wzbudziły kontrowersje. – Karol Nawrocki: sprawa mieszkania w Gdańsku, która stała się pretekstem do ataków medialnych. – Sławomir Mentzen: „przypływy szczerości”, m.in. wypowiedź o płatnych studiach jako elemencie „idealnego świata”.
Jak zauważa Flis, te wpadki nie zmieniły układu sił, ale skutecznie zablokowały możliwość jego przełamania:
Gdyby te trzy wpadki zdarzyły się jednemu kandydatowi, to pewnie to by się odcisnęło bardziej na jego wyniku. A ponieważ zostały równo rozłożone pomiędzy trójkę najsilniejszych kandydatów, to wzajemnie te efekty się znoszą
Negatywny wybór – główny mechanizm decyzji wyborców
„Wybory prezydenckie to nie jest tylko wybór cudownego kandydata, tylko wybór, którego kandydata absolutnie nie jesteśmy w stanie zaakceptować” – zaznacza Flis. W jego ocenie, Polacy są dziś znacznie bardziej pewni tego, na kogo nie chcą głosować, niż tego, kogo chcieliby poprzeć.
Co to oznacza dla przebiegu kampanii? Kandydaci coraz częściej grają na przetrwanie, unikając ostrych ruchów czy kontrowersyjnych deklaracji – nie po to, by zdobyć nowy elektorat, ale by nie stracić już posiadanego.
„Polityka bańkowa” i efekt zamkniętego systemu
W analizie prof. Flisa szczególne miejsce zajmuje także diagnoza kultury politycznej. Jego zdaniem, obserwujemy „polaryzację twitterową” – zamykanie się elektoratów i aktywistów w szczelnych bańkach informacyjnych i emocjonalnych.
To opowieści, które z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora są po prostu opowieściami z kosmosu
W efekcie dochodzi do paraliżu debaty publicznej: elektoraty przestają się ze sobą komunikować, a kampania wyborcza zamienia się w rytuał powtarzania haseł do własnych zwolenników.
Choć Rafał Trzaskowski prowadzi w sondażach, a Karol Nawrocki i Sławomir Mentzen utrzymują stabilną pozycję, kampania nie przyniosła przełomu. Nie błysnął nikt, ale każdy miał swoją wpadkę. Jak wskazuje prof. Flis, Polacy nie szukają dziś prezydenta idealnego – raczej próbują uniknąć najgorszego scenariusza. To gorzka diagnoza o stanie polskiej polityki w 2025 roku.

