Jarosław Kaczyński przemawia z pozycji politycznego architekta i tym razem nie tylko do delegatów zebranych w Przysusze, lecz do całej konserwatywnej opinii publicznej. VII Kongres Prawa i Sprawiedliwości, to moment redefinicji strategii największej partii opozycyjnej po serii kampanii wyborczych, które zakończyły się kluczowym zwycięstwem – prezydenturą Karola Nawrockiego. PiS stawia na młode pokolenie, szersze otwarcie i mobilizację na wybory 2027 roku.
Nowe rozdanie po politycznym maratonie
Zjazd w Przysusze to dla Prawa i Sprawiedliwości moment przełomowy. Po przegranych wyborach parlamentarnych i zwycięskiej batalii prezydenckiej, partia zadaje sobie pytanie: co dalej? Strategia wyłaniająca się z przemówienia prezesa Kaczyńskiego to mobilizacja, rozbudowa struktur i polityczne otwarcie na nowe środowiska. Zmienia się nie tylko skład gremiów decyzyjnych – partia szykuje się do odzyskania rządów.
Kryzysy ostatnich lat: wnioski i kontrofensywa
Prezes PiS w swoim przemówieniu nie unikał tematu trudności, które osłabiły notowania partii w ostatnich latach. Pandemia, kryzys migracyjny i wojna w Ukrainie – wszystkie te wydarzenia miały wpływ na spadek poparcia.
„Pewnej części społeczeństwa ograniczenia się nie podobały i to był istotny powód spadku naszego poparcia i wzmocnienia innych sił. Była też decyzja Trybunału Konstytucyjnego, która była zgodna z naszymi przekonaniami oraz z Konstytucją”
– mówił Kaczyński, nawiązując do protestów po orzeczeniu w sprawie aborcji.
Nie zabrakło też mocnej krytyki obecnego układu władzy. Zdaniem Kaczyńskiego, rządy Donalda Tuska realizują interesy niemieckie kosztem polskiej suwerenności.
„Doszło do zagrożenia podstawowych interesów naszego kraju. To, co dzieje się w Polsce przez ostatnie osiemnaście miesięcy, wpisuje się w oczekiwania i interesy Niemiec i tamtejszych przedsiębiorców”
– mówił lider PiS.
Prezydentura zdobyta. Teraz parlament
Wygrana Karola Nawrockiego, była według prezesa Kaczyńskiego kluczowym punktem w strategii przyjętej tuż po wyborach parlamentarnych. Prezes przypomniał, że już na pierwszym posiedzeniu prezydium po przegranych wyborach postawiono sobie cel zdobycia Pałacu Prezydenckiego.
„Jeśli ktoś będzie chciał podjąć z nami rozmowy, to nie uchylamy się przed tym, ale musimy założyć, że będzie to rok 2027 i wtedy musimy wygrać wyraźnie”
– podkreślił.
Tym samym PiS sygnalizuje gotowość do przejęcia odpowiedzialności za państwo, ale tylko przy sprzyjających warunkach politycznych. Na razie celem jest pełna mobilizacja i budowa szerokiego frontu przed wyborami parlamentarnymi.
Oferta dla samorządów i przedsiębiorców?
Choć kongres nie miał gospodarczego charakteru, przemówienie prezesa zawierało wątki istotne z punktu widzenia lokalnych władz i przedsiębiorców. Kaczyński przypomniał m.in. o programie inwestycji strategicznych, który „odmienił oblicze polskich gmin”.
„Przeszło 100 miliardów dla każdej gminy, wbrew kłamstwom i odwracaniu rzeczywistości, które otrzymali wszyscy. Wielkie bogate miasta proporcjonalnie mniej, ale jeśli chodzi o niektóre gminy, to zdarzało mi się słyszeć podziękowania od wójtów, że w końcu mogą coś zrobić dla swoich społeczności”
– mówił prezes.
To jasny przekaz dla elektoratu lokalnego: PiS chce znów być partią inwestycji i rozwoju.
Z Przysuchy do 2027 – droga przez otwarcie
Kaczyński jasno stawia sprawę: aby wygrać wybory w 2027 roku, PiS musi rozbudować zaplecze, sięgnąć po nowe środowiska i rozbić „mury”, które ograniczały dotąd rozwój struktur. Czas lojalności i zamkniętych list się kończy, a nadchodzi czas integracji i otwarcia.
Kongres nie tylko przypieczętował pozycję Jarosława Kaczyńskiego jako lidera, zapowiedział nowy etap w historii partii: politycznie, organizacyjnie i ideowo. To sygnał nie tylko do członków partii, ale również do tych, którzy szukają politycznej alternatywy dla obecnego układu rządzącego.
Robert Bagiński