Podczas spotkania wyborczego Rafała Trzaskowskiego w Grodzisku Mazowieckim wydarzyło się coś, co z pewnością nie było częścią oficjalnego scenariusza. Gościem wydarzenia był Daniel Olbrychski – aktor znany nie tylko ze swojego dorobku filmowego, ale i jednoznacznych deklaracji politycznych. Kiedy zabrał głos, napięcie na sali zaczęło wyraźnie rosnąć.
Olbrychski postanowił wrócić pamięcią do wyborów prezydenckich z 2015 roku. Przypomniał, że w tamtym czasie skrytykował Andrzeja Dudę za jego wypowiedź dotyczącą przeprosin za wydarzenia w Jedwabnem. Wówczas miał powiedzieć, że ktoś wygłaszający takie opinie nie jest godny podania ręki. Dziś, po latach, temat powrócił w nowym kontekście.
Trzaskowski, wyraźnie zaskoczony tą deklaracją, postanowił nie pozostawić jej bez komentarza. Zwrócił uwagę, że polityka nie może polegać na pogłębianiu podziałów i że rękę należy podawać wszystkim, niezależnie od różnic poglądów. Co więcej, ocenił, że w obszarze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa prezydent Duda zachowywał się odpowiedzialnie i potrafił współpracować ponad podziałami. Ten moment spotkania był nie tylko próbą złagodzenia wypowiedzi Olbrychskiego, ale i wyraźnym sygnałem, że Trzaskowski nie zamierza budować swojego przekazu na resentymentach.
Aktor nie poprzestał jednak na tej jednej anegdocie. Postanowił przywołać jeszcze jeden epizod związany z wyborami sprzed lat. Opowiedział o rozmowie, jaką miał z rosyjskim dziennikarzem podczas festiwalu filmowego w Cannes. Według jego relacji, dziennikarz miał zapytać, kto jako pierwszy pogratuluje nowemu prezydentowi Polski. Odpowiedź Olbrychskiego brzmiała: „Władimir Putin”.
Do tej pory wszystko przebiegało jeszcze w przewidywalnych ramach, ale wtedy stało się coś, co sprawiło, że niektórzy uczestnicy wydarzenia zaczęli wymieniać spojrzenia pełne konsternacji. Olbrychski, opowiadając tę historię, zaczął mówić po rosyjsku. Jego ton i gestykulacja wskazywały na to, że nie była to świadoma prowokacja, raczej odruch wynikający z chęci oddania kolorytu tamtej rozmowy. Niemniej jednak, w obecnej sytuacji geopolitycznej, sam fakt użycia rosyjskiego na spotkaniu politycznym w Polsce wywołał widoczne napięcie. Trzaskowski, który dotąd uważnie słuchał, nagle spoważniał, a jego twarz zastygła w wyrazie, który można by określić jako daleki od entuzjazmu.
To nieoczekiwane spięcie nie uszło uwadze mediów i stało się jednym z bardziej komentowanych epizodów wieczoru. Pokazało wyraźnie, jak trudne i pełne niuansów są dyskusje o polityce, pamięci historycznej i dyplomacji. W tle pozostało pytanie – czy był to niefortunny wypadek, czy jednak Olbrychski postanowił dorzucić od siebie element nieco bardziej dramatyczny?
źródło zdjęcia: x
Magdalena Kwiatkowska