„Najgorętsza debata tych wyborów!” – głosi hasło na grafice przedstawiającej lidera Nowej Nadziei i współprzewodniczącego Razem. Sławomir Mentzen i Adrian Zandberg, otoczeni płomieniami i podsycani narracją politycznej konfrontacji, mają spotkać się twarzą w twarz już 1 kwietnia o godz. 20:00.
Zapowiedź
Zapowiedź spotkania wywołała więc natychmiastowe poruszenie. Zwolennicy obu polityków szykowali się na pojedynek ideologiczny, który miał rozgrzać sieć bardziej niż jakakolwiek inna debata tej kampanii. Internauci komentowali: „W końcu! Czas na konkrety”, „To będzie starcie tytanów memów i idei”.
Prima aprilis z ogniem
Choć grafika wyglądała profesjonalnie, a klimat zapowiedzi utrzymany był w stylu klasycznych teaserów politycznych show, wielu szybko zorientowało się, że coś tu nie gra. I słusznie – wpis Partii Razem okazał się primaaprilisowym żartem. Mentzen nie zamierza debatować z Zandbergiem, a ognista wizualizacja to jedynie dowcipny komentarz do długo oczekiwanego, lecz wciąż nieistniejącego pojedynku słowno-politycznego.
Mimo to, dowcip spełnił swoją funkcję – przypomniał o nieodbytych starciach i pokazał, jak bardzo wyborcy czekają na prawdziwe debaty o różnicach ideowych, a nie tylko partyjne monologi. A może też, choć przez chwilę, pozwolił wyobrazić sobie, jak mogłaby wyglądać naprawdę „najgorętsza debata tych wyborów”.
Skrajności na jednej scenie?
Sławomir Mentzen i Adrian Zandberg to politycy, których dzieli niemal wszystko. Mentzen, lider Nowej Nadziei, wywodzi się z kręgów konserwatywno-liberalnych, głosi hasła niskich podatków, ograniczenia roli państwa i wolnorynkowego radykalizmu. Zandberg, współprzewodniczący Partii Razem, prezentuje wizję państwa opiekuńczego, walki o prawa pracownicze, progresji podatkowej i rozbudowanej polityki publicznej.
Dla jednego „wolność” to brak regulacji, dla drugiego – sprawiedliwość społeczna i równość szans. Ich spotkanie przy jednym stole, w formule merytorycznej debaty, byłoby konfrontacją dwóch całkowicie różnych światopoglądów na gospodarkę, społeczeństwo, a nawet sens działania politycznego. Dlatego wizja ich rozmowy wywołała poruszenie – i niemałą ekscytację.
Debata, której nie było
Zapowiedź „najgorętszej debaty tych wyborów” opublikowana przez Partię Razem 1 kwietnia sugerowała, że Mentzen w końcu przyjął wyzwanie rzucone przez Zandberga. Na grafice: dwóch polityków, płomienie, godzina emisji i znajomy czerwony przycisk YouTube’a. Jednak ci, którzy nie zapomnieli, jaki był to dzień tygodnia, szybko nabrali podejrzeń.
I słusznie – wpis był primaaprilisowym żartem, celnie uderzającym w temat niewypowiedzianych debat. Mentzen do tej pory odmawiał spotkania z Zandbergiem, lekceważąc jego polityczną wagę lub ignorując zaczepki. Lewica nieustannie przypominała, że unikanie debaty z przedstawicielem tak wyrazistego, choć innego ideowo środowiska, jest oznaką słabości, nie siły.
źródło zdjęcia: https://www.facebook.com/photo/?fbid=1194223582069525&set=a.316849853140240
Magdalena Kwiatkowska