Aleksander Kwaśniewski, były prezydent RP, w rozmowie z Gazetą Wyborczą podzielił się refleksjami na temat relacji światowych liderów z prezydentem USA, Donaldem Trumpem. Jego wypowiedź to nie tylko diagnoza osobowości politycznej Trumpa, ale też ostrzeżenie przed złudnym myśleniem, że symboliczne gesty są w stanie cokolwiek zmienić w jego postawie.
„Każdy coś przynosi” – ale to już nie działa
Kwaśniewski z nutą ironii zauważył, że w relacjach międzynarodowych z Donaldem Trumpem zapanowała specyficzna taktyka: „każdy gość chce Trumpa udobruchać czy przychylnie nastawić”, często poprzez wręczanie prezentów, zaproszeń czy publicznych deklaracji lojalności. Jak przypomniał, król Wielkiej Brytanii zaprosił Trumpa na szczególnie honorowy obiad, a prezydent Andrzej Duda zaoferował mu nawet projekt „Fort Trump” – bazę wojskową na terytorium Polski, której nazwa miała być ukłonem w stronę amerykańskiego przywódcy.
Jednak, jak stwierdził Kwaśniewski, tego rodzaju „gadżety” przestały działać. – Trump myśli o większych – powiedział były prezydent, sugerując, że motywacje obecnego przywódcy USA dawno wykroczyły poza symboliczne gesty, a jego kalkulacje są zakorzenione w zupełnie innych logikach: interesów, ego i dominacji.
Trump: nieprzewidywalny partner bez reguł gry
Kwaśniewski nie ukrywał, że prowadzenie rozmów z Trumpem to zadanie wyjątkowo trudne. – Trudno rozmawiać z kimś, kto podejmuje decyzje tak nieprzewidywalne, a jeśli przewidywalne, to trudne do zaakceptowania dla praktycznie wszystkich partnerów – podsumował. Były prezydent tym samym wpisał się w szerszą krytykę stylu politycznego obecnego prezydenta USA, który i podczas swojej drugiej kadencji burzy klasyczne modele dyplomacji.
Zełenski wychodzi bez podpisu
Komentując relacje Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim, Kwaśniewski przywołał sytuację, w której spotkanie zakończyło się napięciem i przedwczesnym opuszczeniem negocjacji przez ukraińskiego prezydenta – bez podpisania umowy o surowcach. Ten incydent miał pokazać, że nie tylko styl, ale i realna treść rozmów z Trumpem bywa nie do zaakceptowania dla partnerów, nawet tych działających pod silną presją geopolityczną.
Tłumacz jako narzędzie dyplomacji
Ciekawym postulatem Kwaśniewskiego jest sugestia, by rozmowy z Trumpem prowadzić przez tłumacza – w językach narodowych. Nie chodzi tu tylko o barierę językową, ale o strategię: obecność tłumacza wydłuża rytm rozmowy, daje czas na zastanowienie się i – jak ujął to były prezydent – pozwala „wyhamować niebezpieczną dynamikę rozmowy”. W kontekście stylu Trumpa, znanego z impulsywnych reakcji, może to być narzędzie bardziej polityczne niż językowe.
Czas na nowy model relacji?
W swojej wypowiedzi Kwaśniewski jasno sugeruje, że relacje z Trumpem – obecnie już po raz drugi sprawującym urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych – wymagają nowego podejścia. Politycy, którzy próbują odgrywać „dyplomatyczny teatr” z nadzieją na zyskanie jego przychylności, mogą się przeliczyć. – Wcześniejsi partnerzy byli mniej nieprzewidywalni – konstatuje Kwaśniewski, dając do zrozumienia, że świat zachodni powinien przemyśleć strategię wobec obecnego prezydenta USA, zanim ten nada kierunek kolejnym geopolitycznym przemianom.
źródło zdjęcia: https://x.com/ASharaburyak/status/1886400140203708684/photo/1
Justyna Walewska